wtorek, 24 października 2017

od Rick'a cd. Viktorii

Dziewczyna bez słowa wyszła z pokoju, chowając ręce do kieszeni. Zacząłem mamrotać przekleństwa pod nosem po czym zamknąłem szybko drzwi. Przebrałem się w jakieś ciemne ciuchy bym był mniej widoczny, ubrałem ukochaną bluzę i już miałem wychodzić kiedy w kieszeni bluzy poczułem coś zimnego. Wyciągnąłem ów przedmiot, którym okazał się pistolet. Chwilę wahałem się czy go wziąć, jednak szybko odłożyłem go na kuchenny blat po czym wyszedłem na długi spacer.
***
Miałem wracać już do akademii, kiedy zza rogu wyskoczyła znajoma mi dziewczyna z czarnym psem. Szybko schowałem się za rogiem i próbowałem przypomnieć sobie skąd mogę ją znać, gdy w końcu jednak przyszło olśnienie i przypomniałem sobie że to zapewne Viktoria, była już daleko więc zacząłem szybko iść za nią. W sumie to nie wiem dlaczego. Może dlatego że nie chciałem mieć wyrzutów sumienia jak ją napadnie jakiś gangster albo pedofil? Nie, no co ja pierdole... Gorszego pojeba ode mnie nie ma, więc...
***
Okey, mnie nazywają pojebańcem, ale czy ja jestem tak chory żeby o trzeciej w nocy przychodzić pod szpital?!? Ja rozumiem że ze pewne Urbex czy coś no ale ludzie?! Choć gdybym ją nastraszył? Nie dobra Rick ogarnij się debilu... Wracaj do akademii, miej to w dupie... Dobra walić to i tak już mam miejsce w piekle, a tam podobno jest super wifi.
Po chwili walczenia jeszcze z monologiem w mojej głowie, zauważyłem że dziewczyna wchodzi do opuszczonego budynku i przeskoczyła przez parapet. Odczekałem parę minut po czym ruszyłem za dziewczyną jednak nie znalazłem jej. W sumie to było bardzo inteligentne czekać około dwudziestu minut aż dziewczyna przeskoczy jeden, głupi parapet a potem dziwić się czemu na mnie nie czekała. Nie no dostanę nagrodę kiedyś za najszybszą reakcję w kraju. Zacząłem jak najciszej i jak najszybciej szukać dziewczyny, po jakimś czasie znalazłem ją, a dokładniej światło latarki więc miałem nadzieję że to latarka Viktorii. Uchyliłem lekko drzwi by sprawdzić czy to rzeczywiście ona jednak przedmiot odpowiedział głośnym skrzypnięciem na co zareagowałem paroma krokami w tył.
-Ktoś tam jest? - usłyszałem delikatnie drżący głos.
-Nie. To duchy. - powiedziałem sarkastycznym tonem.
-Rick?!- usłyszałem oburzoną Viktorię. Nie powiedziałem nic tylko podszedłem bliżej drzwi po czym wszedłem do pomieszczenia.
-Duchy, już ci mówiłem.- uśmiechnąłem się i modliłem się bym nie wybuchnąć śmiechem. -Co tu robisz sama i machasz tym nożem? Wiesz jak trudno było cię znaleźć w tym dziadostwie?!
-Imprezę odwalam.- warknęła opuszczając nóż. -Chciałam się przejść i obejść cały szpital- odparła, już na szczęście łagodniej bo przez chwilę myślałem że mnie tutaj, teraz tym nożem zajebie a testamentu nie napisałem.
-Więc...- zacząłem, jednak dłuższą chwilę zastanawiałem się co powiedzieć. -A więc będę ci towarzyszył- kąciki moich ust szybko powędrowały w górę.
-Nie ma mowy, nie zgadzam się- odpowiedziała marszcząc brwi jednak po jej głosie mogłem wywnioskować że lepiej by było gdybym jej towarzyszył.
-Super, tyle że to nie było pytanie- uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
-No okey- wzruszyła ramionami i schowała rękę do kieszeni. Nim jednak schowała dłoń do kieszeni zdążyłem zauważyć bandanę, jeszcze dłuższą chwilę patrzyłem na jej rękę w kieszeni. Viktoria zauważyła mój wzrok i spojrzała na mnie wyczekująco.
-No co?- wzruszyłem ramionami. Widać było że dziewczynę rozbawiła moja 'inteligentna' reakcja jednak powstrzymała śmiech.
-Nie każesz mi natychmiast wracać do akademii by to opatrzyć?- wyjęła rękę z kieszeni.
-A gdybym ci kazał, to wróciłabyś?- uniosłem brew chodź znałem odpowiedź.
-Nie...- zaśmiała się.
-Więc widzisz- ponownie wzruszyłem ramionami, co znowu rozśmieszyło dziewczynę.
-Ale jak skończymy zwiedzać to miejsce jak z horroru to błyskawicznie wracamy do akademii i opatruję ci tą rękę zrozumiano?- zmarszczyłem brwi udając poważny wyraz twarzy, jednak nie minęła sekunda a już uśmiechałem się jak poparzony co musiało wyglądać cholernie głupio bo Viktoria znów parsknęła śmiechem.
-Dobra, dobra. Jak chcesz
-To zwiedzamy to wspaniałe miejsce czy czekamy aż przyjdą tu jakieś zombie i nas zjedzą?- uśmiechnąłem się szaleńczo.
-Okey- pokiwała twierdząco głową Viktoria.
***
Chodziliśmy przez jakieś kolejne dwie godziny rozmawiając o różnych rzeczach i zwiedzaliśmy różne pomieszczenia. W tym posranym szpitalu znalazło się nawet coś niby pokój psychiatryczny, w sensie białe ściany i na środku kaftan psychiatryczny. Założyłem go nawet dla zabawy.
-I jak wyglądam?- zrobiłem szaleńczą minę.
-Jak psychopata- dziewczyna pokładała się ze śmiechu.
-Dobra a teraz pomożesz mi to zdjąć- powiedziałem nadal jeszcze się śmiejąc.
-Wiesz, śpieszę się. Tene musi coś zjeść- zaśmiała się i wyszła z pomieszczenia.
-Co kurwa!? Ej wracaj tu do cholery!- wstałem z krzesełka na którym siedziałem, jednak zrobiłem to zbyt szybko i zaliczyłem glebę... i to twarzą. Nie minęła sekunda a nad sobą usłyszałem salwy śmiechu.
-Wygodnie?- usłyszałem głos dziewczyny, uniosłem lekko głowę i zmierzyłem Viktorię wzrokiem.
-Bardzo- westchnąłem leżąc tak bezczynnie na ziemi.
-To nie będę ci przeszkadzać- uśmiechnęła się i znów zniknęła za drzwiami. Nie powiem, ale zostać samemu w kaftanie bezpieczeństwa i to w opuszczonym szpitalu to nie najlepiej...
-Weź mi kurna pomóż!- warknąłem z podłogi.
-No dobrze, ale powiedz "proszę"- uśmiechnęła się triumfalnie.
-Przestań odjebywać jakieś teatrzyki i mi pomóż!
-Tene chyba zgłodniałaś prawda?- odwróciła się do psa i pogłaskała ją po głowie.
-Kurwa Viktoria!- Krzyknąłem próbując się wydostać z tego gówna jednak dziewczyna mocno mnie nim związała.
-Pa Rick!- pomachała mi teatralnie po czym usłyszałem jej kroki na korytarzu.
-Dobra! Niech ci będzie! Proszę!- przewróciłem oczami, jednak po chwili znów ujrzałem twarz dziewczyny.
-No dobra już tak nie dramatyzuj Rick. Krzyczałeś jak jakaś dziewczynka- uśmiechnęła się zwycięsko po czym uwolniła mnie z tego "ubranka"
-Dzięki- mruknąłem pocierając nadgarstki. Serio przez chwilę myślałem że mnie tam zostawi.



Viktoria? Sorki że tak długo i że takie krótkie ale brak weny. Mam nadzieję że ci się spodoba końcówka xDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.