piątek, 31 marca 2017

od Cass cd. Ricka

Owczarek Rick'a zawarczał ponownie, tym razem bardziej agresywnie. Cofnęłam się, omal nie upadając do tyłu przez korzeń jednego z drzew. Na szczęście w ostatniej chwili złapałam równowagę, co uchroniło mnie przed bolesnym zderzeniem czołowym z brzozą. Spojrzałam na chłopaka pytająco:
- Wyczuł coś?- zapytałam niepewnie, na co skinął głową
- Są tutaj jakieś dzikie zwierzęta?- mruknął zamyślony
Natychmiast pokręciłam głową. To naprawdę spokojne tereny, przynajmniej tak mi się wydawało... Zaczęłam niepokoić się coraz bardziej
Tajfun wyrwał się do przodu, lecz w ostatniej chwili gwałtownie zahamował, z zarośli wyłoniła się ogromna postać smukłego zwierzęcia, Boże czy to wilk?! Zanim zdążyłam zejść na zawał, rozpoznałam znajomy pyszczek...
- Sky!- krzyknęłam na oślep biegnąc w stronę "intruza". Upadłam na kolana i wtuliłam się w jej czarną, atłasową sierść. Od razu poczułam się bezpieczniej
Owczarek cofnął się zdezorientowany, a jego właściciel spojrzał na mnie jak na idiotkę, westchnęłam. Było ciemno, sama ledwo widziałam cokolwiek
- To Sky, suczka Rush'a- powiedziałam i podniosłam się z liści, otrzepując bryczesy. Rick pokiwał głową
- Ogromne bydle- zażartował, na co zachichotałam, lecz natychmiast ucichłam i odchrząknęłam.
- Oj tak, ma jakieś 70 cm w kłębie. Sky to taka psia wersja kucyka...- zaczęłam mówić, ale przerwał mi gorący oddech, tuż nad moim ramieniem.
Wstrzymałam powietrze i lekko obróciłam się za siebie, wydawało mi się że dostrzegłam sylwetkę konia... było cholernie ciemno
Wyciągnęłam pewnie dłoń, chcąc pogładzić go po gorącym pyszczku i zmrużyłam oczy
- To Soul...- szepnęłam do Rick'a, nie chcąc wystraszyć ogiera, który był wyjątkowo spokojny
Musiał się porządnie zmęczyć, inaczej zapewne zacząłby szaleć. Skrzywiłam się... Przypomniały mi się moje "walki" z Iratze. To był dość trudny okres w moim życiu, ale dzięki temu wiedziałam jak postępować ze zwierzętami o takiej psychice...
- Podasz mi lonżę?- zapytałam, niepewnie wyciągając drżącą dłoń w stronę chłopaka
Czy to nie dziwne, że bardziej bałam się jego, niż agresywnego konia, stojącego za mną? Ru nauczył mnie ufać zwierzętom bardziej niż ludziom... Sky zaszczekała radośnie, chcąc dodać mi otuchy. W międzyczasie zdążyłam jeszcze ściągnąć dużo za długą bluzę i rzucić ją do chłopaka. On zamarzał, a ja przez tą całą sytuację rozgrzałam się dość porządnie... Widziałam, że się wahał
- Jeśli sam chcesz go zaprowadzić to zrozumiem, po prostu nie wiem czy dasz radę...- szepnęłam i wskazałam na jego rękę
>Rick? I czo ty na to? ;D <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.