Z trudem powstrzymywałam słone łzy cisnące się mi do oczu. Miałam ochotę znowu usiąść na samym środku i się rozpłakać. Jakim cudem obcy człowiek mógł powiedzieć o mnie to wszystko nie znając mojej historii...
-Czekaj!- krzyknęłam starając się zachować normalny ton głosu
Rick znieruchomiał, ale w końcu postanowił się odwrócić. Jego wyraz twarzy nie mówił kompletnie nic...
- Nic o mnie nie wiesz... Nie masz pojęcia co się ze mną działo w moim cholernym dzieciństwie...- warknęłam- Nie rozumiesz dlaczego brzydzę się tym, co masz na ciele- pokręciłam głową... Nic nie wiesz- dodałam i schowałam twarz w dłonie
- A więc może mnie oświecisz?- prychnął wytrącając mnie z równowagi, zabolało...
- Po co? Żeby zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę? Przejął byś się czymś takim?-pokręciłam głową z bezsilności- A może byś mnie wyśmiał... Kim ty jesteś żebym miała ci się zwierzać?!
Spojrzałam na niego, teraz się przejął, albo zdezorientował... Chyba raczej to drugie
- Wszystko w porządku? - zapytał niepewnie, ale do cholery nic nie było w porządku!
Zebrałam się w sobie, zacisnęłam powieki i westchnęłam. Powiem mu, on i tak zniknie... Przecież nawet go nie znam...
- Kiedy patrze na te "malunki" przechodzą mnie dreszcze... Robi mi się słabo- zaczęłam- A przed oczami mam JEGO... Tego samego potwora, który śni mi się po nocach. Przez którego płaczę każdego wieczora, zamknięta w swoim pokoju. Słyszę jego śmiech i czuje obleśne łapy na swoich ramionach, w momencie gdy tamtej nocy przygwoździł mnie do ściany. Miał tatuaże... Dużo. Do teraz pamiętam ich wzory i ten przeklęty motyw róż - oparłam się o ogrodzenie- Wiem, wiem że jestem dla ciebie wredna, ale... Przez te dziary tak mi go przypominasz. Ja nie mogę, nie chcę do tego wracać, ale jeśli druga osoba tak cię skrzywdzi... W najgorszy możliwy sposób. Nie da się ufać komukolwiek. Wolałabym żeby mnie wtedy zabił- szepnęłam i stwierdziłam że nie chcę dalej o tym mówić
Przypomniałam sobie jak Ru mnie wtedy znalazł. Obwiniał się o to wszystko a ja chciałam się zabić żeby nie sprawiać im już problemów. Jemu i mojej mamie, ktora przez to wszystko wylądowała w wariatkowie...
Spojrzałam na niego smutno, nadal nic. Kamienna twarz, może to i lepiej? W końcu jestem dla niego obca...
Nagle się odezwał:
- Czy on cię...
- Zgwałcił
Nic więcej nie powiedziałam. Zaskoczyłam z ogrodzenia i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i załkałam żałośnie... Wszystkie wspomnienia wróciły... Tak bardzo tego nie chciałam. Spojrzałam na swoje biodro i zmarszczyłam brwi. Zacisnęłam paznokcie na kwiecistym wzorze... I pomyśleć że tatuaże kiedyś były dla mnie takie ważne... Dziesiątki projektów mojego autorstwa leżało zabarykadowanych na dnie szafy... Musiałam się uspokoić, nawet miałam ochotę zadzwonić do Rush'a, ale nie chciałam mu przeszkadzać... Przecież miał swoje życie. Po co ja o tym wszystkim powiedziałam? Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi...
> Rick? No to żeś Cass urządził ;/<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.