piątek, 2 listopada 2018

Od Matthewa cd. Grace

-To ja przepraszam, jak zawsze miałam głowę w chmurach. - dziewczyna lekko się zaczerwieniła. Zabawne, mam dokładnie to samo. Szybko podniosła małą gitarę, choć właściwie to chyba ukulele.
- Skoro już na Ciebie wpadłam i przeze mnie tracisz swój cenny czas... Jestem Grace. - podała mi rękę.
- Ja Matthew. - odpowiedziałem z uśmiechem i uścisnąłem jej rękę. Lekko się trzęsła jakby ze strachu albo nerwów. - Możesz mi mówić Matt. Ty też jesteś tutaj nowa? - zapytałem w nadziei, że się nie mylę.
- Tak... Niedawno tutaj dotarłam. - dziewczyna podniosła na mnie wzrok i wzięła głęboki oddech. Przez chwilę staliśmy w niezręcznej ciszy.
- Pomóc Ci z bagażami? I tak nie mam na razie nic do roboty. - zaoferowała pomoc.
- Jakbyś mogła, byłby wdzięczny. - zaśmiałem się cicho. Kompletnie zapomniałem, że moje walizki leżą na całym korytarzu. Dziewczyna wzięła dwie mniejsze walizki, a ja wziąłem dwie pozostałe.
- Pokój numer dziewiętnaście. - odczytałem numer z klucza, po czym oboje skierowaliśmy w głąb korytarza. Mój pokój znajdował się na końcu, to szczęście, że po tej stronie budynku jest tylko jedno piętro i mam okno w dachu. Po paru sekundach byliśmy przed drzwiami mojego pokoju. Długo zajęło mi szukanie kluczy, choć dosłownie parę chwil temu miałem je w dłoni. W końcu udało mi się je znaleźć na dnie kieszeni moich joggerów. Kiedy po parokrotnym upuszczeniu kluczy na podłogę, udało mi się trafić kluczem do zamka i je od kluczyć. Miałem ochotę się ukatrupić za to rozkojarzenie. Otworzyłem drzwi i wszedłem do mojego mieszania, uprzednie przepuszczając dziewczynę.
- Połóż to gdziekolwiek, później się rozpakuje. - zaśmiałem się, po czym odłożyłem walizki pod szafę. Dziewczyna pokiwała głową i zaczęła układać walizki, w miejscu, o które bym się raczej nie zabił.
Przez to miałem chwilkę, by rozejrzeć się po pokoju. Było tu dość dziko i drewniano, jeśli można to tak określić. Mała kuchnia, łazienka, jakiś mini salonik i sypialnia. W sumie spodziewałem się czegoś gorszego. W sypialni było mega ogromne okno, co mnie ucieszyło, bo będę mógł malować, nie wychodząc z domu. Poprzedni mieszkańcy tego mieszkania musieli się napalić na myślistwo, bo nad łóżkiem wisiało poroże. Na pewno potem je zdejmę i powieszę tam jeden ze swoich obrazów.
- Jesteś chłopakiem, a masz dużo walizek i są mega ciężkie! - westchnęła Grace, podchodząc bliżej mnie.
- Wybacz. - uśmiechnąłem się niewinnie. - Po prostu jedna walizka to sztalugi a druga jest po brzegi wypakowana farbami. -
- Artysta? - uniosła brew.
- Bardziej beztalencie. - zaśmiałem się, dziewczyna jakby lekko się uśmiechnęła.
- Jesteś bardzo zajęta? Bo jeśli nie możemy pójść razem pozwiedzać akademię czy wypić kawę, herbatę lub cokolwiek?


Grace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.