Strony

niedziela, 11 listopada 2018

Od Grace cd Ashley

Dość szybko opróżniłyśmy całą tacę, ale co się dziwić? Ciastka były pyszne! Na pewno musimy powtórzyć wspólne pieczenie, ponieważ jesteś zgraną ekipą.
-Zrobię ci mały wywiad, dobra? - Powiedziała dziewczyna. Entuzjazm po prostu się z niej wylewał.
-Em, okej. - Odpowiedziałam.
-Jaki jest twój ulubiony kolor? - Cały czas nie odrywała ode mnie wzroku.
-Hm, chyba żółty. - Od razu odpowiedziałam. Nie miałam problemu z tym pytaniem.
-Masz jakieś tatuaże? - Zadała kolejne pytanie.
-Tak! Filiżankę kawy. - Pokazałam jej tatuaż na palcu serdecznym.
-Masz chłopaka? - Zapytała szybko, jakby zdradzała mi największą tajemnicę świata.
-Nie, na razie nie mam. - Odpowiedziałam, jednocześnie odgarniając kosmyk włosów z twarzy.
- Nie gadaj! - Krzyknęła. - Taka ładna dziewczyna i się marnuje? A zobaczysz, że znajdę ci chłopaka! - Powiedziała już trochę ciszej, ale nadal lekko oburzona.

-N-nie naprawdę, nie trzeba. - Powiedziałam, powstrzymując się od śmiechu.
-Oj cicho, mam nawet mały pomysł... Co powiesz na wyjście do klubu? Ja żadnego nie znam, a chętnie się rozejrzę.
-Ale ja...
-Nie ma żadnego 'ale' idziesz ze mną i już! - Odpowiedziała stanowczo.

Chwyciła mnie za rękaw i siłą wyciągnęła mnie ze swojego pokoju. "Przeciągnęła" mnie przez korytarz, lecz po chwili się zatrzymała.
-A tak właściwie to jaki masz numer pokoju? - Zapytała.

Już naprawdę nie mogłam wytrzymać, wybuchłam śmiechem. 
-44. - Powiedziałam, nadal się śmiejąc.
Brunetka wróciła do targania mnie na odpowiednie piętro, a ja próbowałam opanować siebie i moje poczucie humoru. Gdy Ashley znalazła się przed drzwiami mojego "mieszkanie", odkluczyłam je i razem wyszłyśmy do środka. Brunetka od razu rzuciła się w stronę szafy, a gdy tylko dałam jej pozwolenie, zaczęła przeglądać w niej rzeczy.

~~~

-Masz tu coś, co nadaje się na wyjście do klubu, a nie do babci? - Powiedziała rozbawiona.
-Sama jesteś babcia. - Odgryzłam się jej.
-Jeszcze wyzywa... No dobra, ostatnie wieszaki. - Mruknęła zrezygnowana.
Chwyciła moją ulubioną, żółtą sukienkę i wyciągnęła ją z szafy. Chyba jej się spodobała.





-Dobra, masz do tego buty? - Zaprzeczyłam. - A jakieś brązowe?
-Co? - Zapytałam.
-No buty, a co?
-Mam, mam. - Wyciągnęłam z jednego pudełka nowiutkie, brązowe buty na obcasie.

-I to jest klasa, Grace! - Zaklaskała. -Ja cię tu zostawię, spotkamy się o 20 na dole. - Wysłała mi buziaka na pożegnanie i wyszła z mojego pokoju.

Coś czuję, że zapowiada się długa noc.

~~~ 


Miałam 10 minut, "no nie zdążę!" krzyczałam na siebie w myśli. Kończyłam właśnie makijaż i jednocześnie wkładałam buty. Sprawnie spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam z pokoju, zamykając go. Schodzenie po schodach było prawdziwą męczarnią, ale dałam radę. Sprawnie dostałam się na parter i zaszłam Ash od tyłu. Chrząknęłam, aby zwrócić uwagę brunetki, a gdy się odwróciła, przeskanowała mnie wzrokiem. Po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-No, teraz możemy iść. - Odpowiedziała, niemalże mrucząc z radości.

~~~

Droga była dość długa, więc musiałyśmy jechać samochodem. Na taksówkę nie czekałyśmy, a u celu naszej podróży byłyśmy trochę przed wpół do dziewiątej. Zapłaciłyśmy kierowcy i wysiadłyśmy z pojazdu. 
-Gotowa? - Zapytała uradowana.
-Chyba tak. - Odpowiedziałam niepewnie.
Brunetka znowu chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do budynku. Muzyka bębniła w uszach, ludzie tańczyli... albo biegli do toalety, aby zwrócić wypity towar, wbrew pozorom, podobało mi się tu. Usiadłyśmy przy barze, a Ashley zaczęła rozmowę z barmanem. Typowe. Po krótkim czasie ktoś podszedł do nas od tyłu. 
-Grace? - Usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się nadal siedząc na stołku barowym i spojrzałam na chłopaka.
-Matt? - Zadałam retoryczne pytanie.
Brunet uśmiechnął się do mnie i usiadł obok, zamawiając sobie drinka.
-Nie wiedziałem, że odwiedzasz takie miejsca. - Powiedział, płacąc za trunek.
-Znajoma stwierdziła, że MUSI mi znaleźć chłopaka... przynajmniej będzie miała zajęcie. - Wskazałam dziewczynę, która patrzyła się na mnie.

~*~

Porozmawiałam chwilę z Matthewem, lecz Ashley cały czas wbijała mi palec w plecy. Może trochę za dużo wypiła? W pewnym momencie złapała mnie za rękę i wyciągnęła z klubu.
-Kto to był? - Zapytała.

Ashley? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.