Strony

niedziela, 4 listopada 2018

Od Ethana do Grace

W Dressage było dziś jakieś święto. Nie jestem w sumie do końca pewien co tu się dzieje, ale jedno jest ważne - mają ciastka z kremem. I są to dobre ciastka. Nieważne. Szedłem sobie przez akademik i co rusz wpadałem na jakąś osobę. Raz prawie upuściłem ciastko, które zwinąłem z jakiejś tacki. Cokolwiek. Nad bramą wisiał jakiś plakat, wykonany zapewne przez kółko artystów, czy coś. Ogólnie z tego co udało mi się dowiedzieć był jakiś dzień otwarty, czy coś w tym stylu. W sumie nawet fajnie; nie ma lekcji, można bezkarnie pałętać się po szkole i dają ciastka, za darmo. Podobno dużo osób ze szkoły włączyło się w przygotowania, jednak ja cóż... Ja akurat byłem bardzo zajęty. Także ten, właśnie przechadzałem się po korytarzu i zauważyłem tackę z ciastkami. Delikatnie rozejrzałem się wokół i ruszyłem po tę niebiańską słodycz. Już miałem brać słodkie kółeczko, kiedy jakaś dłoń uderzyła o moją i byłem zmuszony wycofać rękę. Zmarszczyłem brwi i podniosłem wzrok. Przede mną stała dość niska dziewczyna odziana w koszulkę z logo szkoły. Podpierała ręce o biodra i patrzyła na mnie groźnie.
- Tak nie wolno - powiedziałem, mając na myśli uniemożliwienie mi zabrania słodyczy.
- Ciastka są dla gości, nie dla uczniów  - powiedziała dziewczyna.
- Ale no proszę nooo - zrobiłem oczy szczeniaczka.
- Nie - twardo trzymała się swojego zdania.
- Jedno mogę? - spytałem z lekką nadzieją.
Brunetka tylko pokręciła głową. Wydąłęm dolną wargę i odszedłem. No wzięłoby to. I nie mam ciastka.

*magiczny skip tajm, bo historia musi się zgadzać xD*

Minęło już kilka dni od tego dnia otwartego, czy czegoś tam. Aktualnie siedziałem na zajęciach z literatury i zastanawiałem się jak mogę uciec z tej sali. To nie tak, że nie lubię się uczyć, po prostu ten nauczyciel jest dziwny i nie umiem go słuchać. W pewnym momencie przede mną wyrósł wcześniej wspominany osobnik.
- Ethan, skoro tak pilnie słuchasz to może odpowiesz na moje pytanie? - zagadnął, podnosząc brew.
Natomiast ja natychmiast się wyprostowałem i zacząłem zastanawiać się o co ten dziad mógł pytać.
- Emmm... Nie zadawał pan żadnego pytania? - zapytałem, mając nadzieję na jakikolwiek ratunek.
Nauczyciel prychnął jakby lekko rozbawiony. Gratulacje, może unikniesz jedynki Ethan.
- Tym razem ci odpuszczę, ale niech jeszcze raz przyłapię cię na odpływaniu, to inaczej porozmawiamy - powiedział i odszedł.
Jaki dziwny typ, boję się go. I jak ja mam zdać? Do końca lekcji starałem się trzymać myśli przy słowach nauczyciela, jednak to nie jest takie łatwe. Hmm, kto by się spodziewał? Dzwonek zadzwonił później niż bym sobie życzył, ale jednak zadzwonił. Z uśmiechem wstałem i zacząłem pakować wszystko do plecaka.
- Na twoim miejscu Bein bym się tak nie cieszył - mruknął ten dziad, gdy mijałem jego biurko.
Zapewne przed chwilą sprawdził jak mam na nazwisko, bo jestem pewny na sto procent, że go nie znał. Przystanąłem przy jego biurku, otrzymując fuknięcie od jakiejś dziewczyny, gdyż musiała się zatrzymać. Straszne, doprawdy.
- A czemuż to proszę pana? - zapytałem uprzejmie.
- Masz na koncie dwie jedynki, a za chwilę sprawdzian. Jak chcesz z tego wyjść hm? -
- Jeszcze nie wiem. Jestem w trakcie obmyślania -
- Pierwszy raz mi się trafia taki trudny uczeń - mruknął.
- To niech pan mi kogoś przypisze, z tych swoich zacnych super ekstra uczniów - sarknąłem zanim zdążyłem się powstrzymać.
- Wiesz co... To nie jest taki zły pomysł - powiedział i po chwili dodał - Zawołam cię jak kogoś znajdę - dokończył i wygonił mnie z klasy.
Przepraszam co? Ktoś ma mnie uczyć? Powodzenia życzę.

***

I znalazł mi tego nauczyciela/korepetytora. Szalony człowiek z niego. Cóż, może będzie to dobry człowiek i mi pomoże? Wszedłem do klasy. Przy biurku siedział ten dziad, a na przeciwko niego stała dziwnie znajoma dziewczyna. Zmarszczyłem brwi starając się przypomnieć sobie kim była. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do nauczyciela, nadal ukradkiem przyglądając się dziewczynie.
- O Ethan, dobrze, że już jesteś. To Grace, pomoże ci z materiałem - powiedział facet wskazując ręką na dziewczynę.
Spojrzeliśmy na siebie. Machnąłem lekko ręką na przywitanie. Natomiast dziewczyna skinęła delikatnie głową.
- Skoro formalności są za nami, to wszystko już z mojej strony, możecie się rozejść - mruknął i rozłożył się wygodnie na swoim fotelu. Wyszliśmy z Grace z klasy.
- Więc co teraz? - spytała dziewczyna, stając na przeciwko mnie.
I wtedy doznałem olśnienia. To ta dziewczyna, która nie pozwoliła mi wziąć ciastka. Zmarszczyłem brwi. Grace jakby zaniepokojona przyjrzała mi się dokładniej.
- To ty nie pozwalałaś mi bezkarnie jeść słodyczy za darmo - mruknąłem.
Nastolatka przyglądała mi się chwilę, po czym zaczęła się śmiać.
- Jak możesz?! Nie czujesz mojego bólu? - spytałem teatralnie.

Gracee?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.