Strony

sobota, 22 września 2018

Od Ricka cd. Victorii

Oddała mi jointa, kręcąc głową. No co jest ludzie tylko ja potrafię się bawić? Dziewczyna złapała mnie za ramię, mamrocząc coś pod nosem, zaprowadziła mnie do auta. Jakimś cudem udało mi się usiąść ale tak to wprawdzie nic nie kontaktowałem i śmieszyło mnie totalnie wszystko. Szczególnie mina Viktorii gdy zobaczyła jak bardzo się stoczyłem. Podała mi butelkę a ja tylko zaśmiałem. Coś tam na mnie krzyknęła ale do moich uszu dochodziły pojedyncze słowa. Napiłem się w końcu, czego skutkiem i tak było oblanie się a do tego zakrztuszenie. W końcu ruszyliśmy, ja w między czasie podśpiewywałem, a raczej darłem ryja w słowach DESPACITO. Pomimo tego i tak wychodziło ze mnie jakieś mamroczenie i chichoty. W końcu jednak narkotyk zaczął działać na tyle mocno że kompletnie straciłem kontakt ze światem.
***
Obudziły mnie promienie słońca. Cholera jak skoro zawsze mam zasłonięte okna. Byłem zbyt zły aby wstać i zasłonić okno. Powoli otworzyłem oczy, obraz zaczął się robić coraz ostrzejszy. Do tego dołączył ból głowy. Kiedy w końcu zyskałem ostrość widzenia, coś mi nie pasowało. Było mi cholernie zimno, a zresztą nie mam szarego sufitu. W dodatku leżałem na jakiejś granatowej kanapie, w ogóle chyba nie u siebie. Dźwignąłem się do pozycji siedzącej, dopiero teraz zauważyłem że nie miałem na sobie totalnie nic. Miałem tylko rzucony na siebie jakiś ręcznik. Boże, co ja wczoraj odpierdoliłem.
- Wstałeś! - nagle z pokoju obok wyłoniła się Victoria. Szybko udało mi się jakoś owinąć ręcznikiem w pasie, choć jednak i tak czułem się jak debil.
- Vi! - uśmiechnąłem się głupio.
- Kawy? - odpowiedziała chamskim uśmiechem. Patrzyłem na nią tępo, czy ona zachowuje się jakby nic się nie stało? Znaczy no kurde ma na swojej kanapie gołego faceta, gat damn!
- Czy my... - zacząłem patrząc na nią zmieszany. Dziewczyna uniosła brew, wstawiając czajnik.
- Co my? - poprawiła ręką w włosy, jednocześnie krzyżując ręce.
- No wiesz... przespaliśmy się? - Dziewczyna wybuchnęła śmiechem.
- Nie, no co ty pogięło cię! - popukała się palcem w czoło, dalej się śmiejąc. Odetchnąłem z ulgą.
- Straciłeś przytomność na kanapie, byłeś nagi i płakałeś. - dodała szybko. Płakałem? Że co?!
- Nie no dobra z tym płaczem to żart - zaśmiała się patrząc na moją minę po czym zalała kawę. Jakim cholernym cudem znalazłem się nagi w jej pokoju. Boże święty, nigdy więcej imprez.
- A tak w ogóle w mojej sypialni masz spodnie, mógłbyś je zabrać? I przy okazji no wiesz nie świecić gołą dupą po moim mieszkaniu? - zaśmiała się. No fakt, ciągle byłem bez ubrań. Całe szczęście że mam chociaż ten ręcznik.
- Możesz się odwrócić? - wymamrotałem cicho. Zazwyczaj jestem bezwstydny, teraz jakoś tak nie bardzo...
- A co? Nasz princess gołej dupy boi się wstać? - zaśmiała się, a wręcz dusiła ze śmiechu.
- Jeśli chcesz kochana mogę zrzucić ten ręcznik i nie zakładać już niczego. - uśmiechnąłem się zwycięsko.
- A bardzo chętnie, wczoraj za mało nago się wybiegałeś! - odgryzła się. Dobra, chciała to ma. Wstałem i zacząłem powoli odwijać ręcznik.
- Dobra! Już, starczy! Wynoś się i ubierz! - odwróciła się w drugą stronę, jednocześnie zasłaniając oczy. Zaśmiałem się, pobiegłem wręcz z ręcznikiem na dupie do sypialni Vi i zabrałem swoje rzeczy. Wparowałem szybko do łazienki, zbierając po drodze resztę ubrań po czym szybko doprowadziłem się do normalnego stanu. Wyszedłem z łazienki wracając do brunetki.
- W końcu masz coś więcej na sobie niż ręcznik - odetchnęła podając mi tabletki przeciwbólowe i kawę.Wziąłem od niej leki, szybko połknąłem i popiłem kawą. Boże kac alkocholowy i to dragach to zło wcielone. Głupio mi było za wczoraj, szczerze mówiąc.
- Powiesz mi może co wczoraj odwaliłem? -

Vi? nie wiem co ja zrobiłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.