JEZUS MARIA JAKI ON JEST PRZYSTOJNY. Nie mogłem się powstrzymać i co chwile zerkałem na niego. Nino uspokój się... Nie wiadomo jak zareagują na twoją orientację, więc udawaj normalnego... Ale on jest taki słodki. Nie patrz, nie patrz, nie patrz, nie patrz...Przegrałem i wybiłem w niego spojrzenie. Nagle poczułem tyknięcie w ramie. Okazuje się że to Raven, która patrzy na mnie z uśmiechem jakby już wszystko wiedziała. Spłonąłem przez to w jeszcze większych rumieńcach. Założyłem kaptur bluzy na głowę. Lubiłem bardzo tę bluzę, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć skąd ją mam. Z kaptura wystawały słodkie kocie uszka, a na końcu bluzy wisiał mały ogonek. Rękawy też były przedłużone i zrobione były jakby na ich końcach były kocie łapki. Zakryłem sobie dłońmi pół twarzy i spojrzałem na dziewczynę.
-Awww, ale z ciebie słodziak - poczochrała mi włosy na co lekko się spłoszyłem i odskoczyłem w bok przez co wypadłem bokiem na chłopaka.
Spojrzałem na niego z dołu i wymruczałem przeprosiny, nic mi nie odpowiedział tylko przybrał jeszcze bardziej kamienny wyraz twarzy. Czułem, że nie mam u niego szans. Ja? Taki niedorajda? W życiu. Ale nie ma co się smucić, prawda? Zostaniemy przyjaciółmi.
- Ninuś masz własnego konia? -znów usłyszałem przyjazny głos dziewczyny.
-Konia? Nie mam. - zaśmiałem się - To głupie, ale nawet konno nie umiem jeździć -podrapałem się po karku.
-Ale to nic nauczę się prawda? - uśmiechnąłem się radośnie.
-Pewnie, że tak...A wiesz, że Nathaniel jest świetnym nauczycielem? Z pewnością chciałby cię uczyć. -zerknąłem niepewnie na chłopaka.
-Na razie zajmijmy się jego pokojem, bo jego walizki nie są coraz lżejsze - mruknął i przyśpieszył kroku.
Och, on trzyma moje rzeczy. Totalnie o tym zapomniałem. Jaki wstyd.
-Ja..um wezmę jak ci ciężko. - chłopak wydawał się na to lekko obruszyć.
-Sugerujesz, że ja nie dam rady donieść? -prychnął na co ja odpowiedziałem przyjaznym uśmiechem.
-Nie, tylko nie chce się naprzykrzać. -odparłem patrząc na niego uważnie.
- Oj, nie naprzykrza się ci, prawda Natuś? - brązowowłosy przewrócił tylko na to oczami i szedł dalej.
Czas zaczął się niemiłosiernie dłużyć. Każda sekunda upływała jak minuta, a towarzystwo jegomościa było wręcz palące. Sam nie wiem, czy to przyjemne, czy nie. Jedno wiem na pewno, serce chciało mi wyskoczyć z piersi przez to wszystko. Muszę uspokoić i nie liczyć na nic wiecej niż na przyjaźń. Muszę też przyznać, że bardzo polubiłem Raven jest bardzo miła i ciepło mnie przywitała. Ciekawe, czy zmieni swoje nastawienie gdy dowie się prawdy o mnie. Poza tym mam nadzieję, że nie widać mojego dziwnego zachowania. Na razie to chyba nie ma się czym przejmować. Spojrzałem na klucz w swych dłoniach. Jesteśmy pod pokojem Nino, ogar. Zezłościłem się na siebie. Wsadziłem, a raczej próbowałem trafić do zamka kluczem, ale przez drżące dłonie nie wychodziło mi to. Nagle poczułem czyjeś palce na swych, co sprawiło że wzdrygnąłem się. Uniosłem głowę do góry, by ujrzeć jak brązowowłosy odbiera ode mnie klucze. Sprawnie przekręcił zamek. Nathaniel szybko wszedł środka i położył moje walizki na łóżku. Wszedłem po cichu za nim. Już odwracił się, by wyjść, gdy nalge usłyszeliśmy za sobą głośne trzaśnięcie drzwiami.
-Nie zostawia się kluczy w zamku, hehehe. -usłyszałem wesoły śmiech Revan zza drzwi.
Przygryzłem wargę starając się rozgryźć emocje na twarzy Nathniela. Sam nie wiem ,czy mam się skrajnie cieszyć, czy bać.
>Raven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.