Nad ranem już nie mogłem spać, przewracałem się z boku na bok. W końcu odpuściłem sobie starania i wstałem, idąc prosto do łazienki. Wziąłem prysznic, ubrałem się i wyszczotkowałem zęby, zabrałem Archiego na dwór, aby załatwił swoje potrzeby, później zaprowadziłem go do pokoju, a sam poszedłem do Lasta. Wyczyściłem go i następnie osiodłałem, postanowiłem zabrać go na mały teren, taki relaks dobrze mu zrobi, ostatnio był mniej aktywny ze względu na małą kontuzję ścięgna. Już jest wszystko w porządku i stopniowo będziemy wracać do treningów. Przez las dojechaliśmy do jeziora, tam spędziliśmy trochę czasu.
W drodze powrotnej dałem mu luźną wodzę, szedł sobie spokojnie z nisko opuszczoną głową. Oboje po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Kiedy wróciliśmy, spokojnie rozczesywałem mu grzywę i ogon, a on stał z przymkniętymi oczami. Ze starego radia leciała cicha, spokojna muzyka, sam nie wiem, jaki był to gatunek. Wprowadziłem go do boksu, gdzie miał już świeżą słomę, wodę i jedzenie, od razu zabrał się za pałaszowanie. Wyszedłem ze stajni, idąc, przypomniałem sobie, że Noir będzie miał niedługo szczepienie na wściekliznę, będę musiał skontaktować się z weterynarzem, kończą mu się też jego suplementy. Pewnie rozmyślałbym jeszcze tak długo o tym, co powinienem zrobić, przeszkodził mi w tym jednak ktoś, kto na mnie wpadł. Jak się okazało, była to moja wczorajsza rozmówczyni, o ile można było to do końca nazwać rozmową... no ale w porządku. Złapałem ją w talii, ratując od upadku na tyłek, kiedy znów złapała równowagę, puściłem ją, odsuwając się o krok. Nie chciałem wpędzać jej w jakieś zakłopotanie.
- Szybko znów się spotykamy. - lekko się uśmiechnąłem.
- No widzisz. - delikatnie odwzajemniła gest, po chwili jednak ziewnęła, zasłaniając usta dłonią.
- Zmęczona? Niech zgadnę, czyżbyś zarwała noc dla nauki? - pokręciłem lekko głową.
- Niestety, czasem trzeba. - wzruszyła lekko ramionami. - Ty tak nie robisz?
- Maksymalnie rzadko, raczej wolę położyć się o normalnej godzinie, ale za to wstać wcześniej. - odparłem. - Może potowarzyszę ci na spacerze, abyś więcej na nic, czy też na nikogo nie wpadła i nie zrobiła sobie żadnej krzywdy... śpiąca królewno. - uśmiechnąłem się lekko, widząc, jak zaspana na mnie patrzy.
>Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.