- Dzięki, ale tak właściwie mój spacer już się skończył – prychnęłam na jego tekst. Usadziłam Norbiego w miejscu i podeszłam do boksów moich koników. Kobyły szybko do mnie podeszły i zaczęły domagać się smakołyków. Delliah szybko uznała, że fajnie będzie mnie upierdolić. W ostatniej chwili zabrałam rękę i złapałam mocno jej wargi. Przytrzymałam ją tak parę sekund po czym puściłam. Siwa cofnęła się kopiąc kopytami w tylną ścianę. Tanzer użarł ją w zad na co ta strzeliła go z podkowy w szyję.
- Ej, spokój! – warknęłam. Obydwa konie momentalnie się od siebie odsunęły kładąc uszy jak popierdolone. Weszłam do boksu łapiąc Delliah za kantar i wyprowadziłam ją na korytarz. Przywiązałam klacz do kratek boksu i zaczęłam zdejmować jej derkę.
- Ta dwójka jest twoja? – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się napotykając wzrok bruneta, który podszedł do siwej zapewne w celu przywitania się z nią.
- Nie radzę, upierdoli cię – poinformowałam go ściągając płachtę z grzbietu ośmiolatki. Kobyła poruszyła się nerwowo, ale nic nie zrobiła. Gdybym znowu została uwalona z kopyta, to bym ją zabiła.
- Nie martw się, mój wałach też jest trudnym koniem – odparł gładząc siwą po szyi. Ja natomiast wyjęłam szczotki ze skrzynki i zaczęłam ogarniać klacz. Delliah trąciła mnie lekko nosem, a ja podrapałam ją po grzbiecie.
- Wracając do poprzedniego pytania, tak są moje, w boksie z Deli stoi też Tanzer. On też należy do mnie – uśmiechnęłam się do niego. W milczeniu skończyłam oporządzanie klaczy i odstawiłam ją do boksu.
Chciałam jeszcze ogarnąć Carpe, ale uznałam, że o tak wczesnej godzinie nie będę jej truła łba. Za to, postanowiłam, że przyda się poćwiczyć trochę z Tanzem. Jego na szczęście nie musiałam czyścić, było to zbędne zważywszy na jego czystość.
- Mogę ci potowarzyszyć w tym co będziesz robić – przede mną wyrósł Kailen przez co prawie na niego wleciałam. Znowu. Pieprzona wieża, powinien sobie zamontować jakieś światełka czy coś.
- Jak chcesz. Raczej nie będzie to nic ambitnego, zwykłe przypomnienie sztuczek – wzruszyłam ramionami i z tranzelką w ręku weszłam do boksu ogierka. Schyliłam się i w kilku sprawnych ruchach założyłam mu sprzęt na łeb. Wzięłam wodze i bat ujeżdżeniowy w rękę po czym wyszłam z szetlandem z boksu. Zwolniłam Norbiego z komendy i ruszyłam na halę, a za mną, oczywiście, Kailen.
- Masz obcy akcent. Jesteś włoszką? – zapytał zrównując się ze mną. Niefortunnie, bo po chwili Tanz użarł go w łydkę.
- Ała! Co on…?! – nie dokończył, bo po chwili wjebał się w piękną, dużą kałużę.
> Kailen, fajna kałuża? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.