Chłopak złapał mnie delikatnie za rękę, tańczyliśmy chwilę wolnego. Potem otworzył wino i rozlał do kieliszków. Toast był typowy "za nas!". Słodkie wino od razu przypadło mi do gustu. Chwilę przed dwunastą wyszliśmy na balkon obserwować fajerwerki puszczane przedwcześnie. Chłopak spojrzał chwilę na telefon i szybko mnie pocałował. Z radością się odwzajemniłam. Zapadła cisza, gdy wybiła północ, granatowe niebo rozerwała cała gama kolorów. Fajerwerki przecinały powietrze i wybuchały.
Całowaliśmy się w akompaniamencie fajerwerków. Śnieg zsunął się z dachu, uderzają o deski i rozpadając się. Przejęłam inicjatywę i przyparłam go do ściany, wciąż muskając jego usta wargami. Czułam że to właśnie odpowiedni moment. Weszliśmy do domu, nie odrywając się od siebie ustami. Pośpiesznie zdjęłam buty, było ciężko ale dałam radę. W korytarzu spędziliśmy najwięcej czasu, przyparci do ścian. Gdzieś tam leżała rzucona koszula Sama. Otworzyliśmy drzwi od sypialni wylądowaliśmy na łóżku. Leżeliśmy na łóżku w samej bieliźnie.
- Nicole? Jesteś pewna? - przerwał Sam żebyśmy złapali chwilę oddechu.
- Teraz już tak - uśmiechnęłam się i powrotnie wpiłam się w jego usta. Resztę nocy spędziliśmy bardzo miło.
***
ruchanka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
***
Z wspaniałego, lecz krótkiego snu wybudził mnie Sam. Chwilę szeptał mi coś nad uchem, ale zganiłam go szybkim "daj mi spać". Poczułam jego usta na swojej szyi. Mimowolnie otworzyłam oczy. Uśmiechał się do mnie, włosy miały zwichrzone.
- Jak się czujesz? - usłyszałam ten jego ciepły głos.
- Wspaniale - pocałowałam go namiętnie. Nigdy nam to całowanie się nie znudzi, opanowałam się dopiero kiedy zorientowałam się że jestem naga. Pisnęłam i szybko owinęłam się kołdrą.
- Co ty taka nagle nieśmiała się zrobiłaś - rozbawiła go moja reakcja.
- Muszę się do tego wszystkiego przyzwyczaić - zaśmiałam się. Chłopak wstał i założył spodnie. Byłam trochę zdezorientowana faktem że akurat ja musiałam się obudzić naga, a on miał na sobie bokserki. Narzuciłam na siebie krótkie spodenki, stanik i koszulę, nie trudziłam się z zapinaniem jej. Włosy spięłam w lekki kok i zwiewnym krokiem poszłam do kuchni przygotować nam śniadanie. Klasycznie musiało temu towarzyszyć moje pląsanie tyłkiem po całej kuchni.
Mesz nie narzekoj XDD Sam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.