Strony

wtorek, 2 stycznia 2018

od Viktorii cd. Beauregarda

- Jak ci się podoba królowa North? - zapytałam z dumą, klepiąc klacz po szyi.
- Hmm, jest okej - mruknął.
- Ciekawe, czy ruszysz tego kartofla chociażby do kłusa... - Udałam że jestem zamyślona, chłopak ścisnął Arystokratę łydkami. Koń poderwał się do radosnego kłusa. Uniosłam brwi, i z radością zagalopowałam. Zaraz za nami galopował Beauregard z kartoflem. Z lubością oddałam klaczy wodze, i pochyliłam się w siodle. Wiatr rozszarpał mój warkocz, który nie był już taki schludny jak wcześniej, ale wciąż wyglądał jak coś upiętego w tym stylu. Arystokrata jechał na naszej wysokości, obrzuciłam ich gardzącym spojrzeniem. Beauregard cmoknął cicho, kartofel nas wyprzedził. Zacisnęłam zęby z irytacją. A niech dzieciak się pocieszy wygraną. Podjechałam do nich, zwalniając klacz do stępa.
- Ziemniak potrafi wyprzedzić - stwierdziłam. - Teraz widzisz to drzewo? Jedź. Tylko się nie wypierdol, szczylu, nie będę ci za koniem biegać. - Beauregard zagalopował na kartoflu i najechał na przeszkodę. Jak na taką kłodę, jaką był arystokrata, poszło mu całkiem dobrze. Odwróciłam klacz i dałam jej sygnał do galopu. Ruszyła ładnie, uśmiechnęłam się pod nosem i nakierowałam ją na przeszkodę. Postawiła uszy do przodu, i delikatnie przyspieszyła. Pochyliłam się w siodle, gdy wyskoczyła do góry. Poklepałam ją po szyi i zwolniłam do kłusa. Arystokrata jechał za mną.
- Jedziesz za mną. - powiedziałam i ponownie zagalopowałam, napawając się wiatrem we włosach. Po wjechaniu do lasu, ponownie zwolniłam, przechodząc do wolniejszego chodu. Kilka razy skręcałam w te mniej uczęszczane ścieżki. Gałęzie kilka razy smagnęły mnie po twarzy, tworząc czerwone ślady. Gdy dotarliśmy na miejsce, przeszłam do stępa i zatrzymałam się.
- Jesteśmy. - oznajmiłam. Beauregard wyjechał na Arystokracie przede mnie, żeby coś zobaczyć. Stał przez kilka sekund, przyglądałam mu się z  zainteresowaniem. Zamrugał kilkakrotnie i wycofał wałacha. Gdy  tylko się odwrócili, spiął go i ruszył galopem. Co mu odpierdoliło? Krzyknęłam za nim, i pogoniłam klacz. Arystokrata pędził przed siebie, stwierdziłam że nie będę forsować klaczy i zwolniłam. Przetarłam twarz ze śniegu.
- Nosz kurwa! - krzyknęłam, gdy któryś raz z rzędu dostałam gałązką po twarzy. Czerwone kreski na twarzy szczypały i irytowały swoim istnieniem. Dojechałam do Akademii i zsiadłam z klaczy. Nie byłam zadowolona z tak krótkiego terenu, ale cóż, to  nie ja stchórzyłam. Rozsiodłałam North i posiedziałam z nią chwilę, napawając się towarzystwem Karej. Wyszłam ze stajni, zastanawiając się gdzie wywiało beksę. Podpytałam się dyrektorki o jego pokój. Wylazłam na górę i zapukałam do drzwi, może nieco za mocno. Po kilku chwilach Beauregard otworzył drzwi. Widząc mnie, szybko je zamknął, tak że pozostała tylko mała szparka.
- Zostaw mnie w spokoju. - warknął i zamknął drzwi. Westchnęłam, i nacisnęłam na klamkę, otwierając je. Bear siedział na podłodze oparty o ścianę, ściskając w dłoniach chusteczkę. Miał zaczerwienione oczy, jakby przed chwilą płakał. Teoretycznie nie był to mój interes. Zamordował mnie wzrokiem, nic nie mówiąc. Usiadłam na jego łóżku, zakładając nogę na nogę.
- Ktoś tu się boi jeziorek, czy ducha zobaczyłeś? - zapytałam, uśmiechając się do niego chłodno. Milczał, paląc mnie spojrzeniem. Kurde, zaczynał mnie śmieszyć. Nie dość że kurdupel, to jeszcze beksa.
- Możesz dać mi łaskawie spokój? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Pokręciłam głową ze szczerym uśmiechem, dopiero się rozkręcam!
- Oczywiście że nie! - odparłam, powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.  - Powiedz mi proszę, że rozryczałeś się w pierwszy dzień! - spojrzałam na jego zaczerwienione policzki, i zaszklone oczy. - Biedny Szczyl, może trzeba było zostać w domu? A może zadzwonisz do braciszka, albo siostrzyczki i się pożalisz, jaka to Tori jest zła? - zadałam pytanie z jadowitym uśmiechem. Chyba trafiłam w jego czuły punkt, bo zagryzł zęby z wściekłością. Pomimo "szczerej" chęci, nie mogłam się powstrzymać, i zaczęłam się śmiać, gdy ten szczyl się wściekał. Wyglądał jak zirytowany chomik.


Beauregard? :333 Wybacz długość ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.