TAK! TAK! Dzisiaj minął dokładny rok, od założenia Dressage Academy! Pragnę wam wszystkim podziękować, za ten cudowny czas, spędzony z wami. Przyznaję się, kilka razy chciałam rzucić tym wszystkim w kąt, zostawić was. Ale przywiązałam się do was. Każda z was ma swój, inny charakter pisma, tempo, no i oczywiście inną osobowość. Pragnę podziękować każdej z was, osobno i w grupie. Nie sądziłam, że wiele osób jest ze mną od początku Dressage. Pamiętajcie, że między innymi z wami mam najlepsze wspomnienia w przeciągu tego roku. I... dziękuję, za wszystko. Za te zasrane łzy, smutku i szczęścia czy zrezygnowania, dziękuję, zwłaszcza za ten cudowny rok, spędzony z wami. Chciałabym podziękować każdemu z osobna. Masłu, za to że potrafiła kopnąć mnie w dupę i powiedzieć "idź! ciągnij tego bloga! Jak nie dla nas, to dla siebie! Aktywność może być do dupy, po prostu trwaj!". Dziękuję, że pokazałaś mi, co znaczy się pozbierać do kupy. Jesteś ze mną od początku początków. Twój styl pisania się zmienił, pamiętasz, jak ledwo robiłaś 400 słów? Teraz to pikuś. Dziękuję Ci w szczególności za to, że odebrałaś mi karabin, który mnie ranił. Blance, za to że popychała mnie do działania i nie pozwalała zawiesić któregokolwiek z blogów. Ratowałaś aktywność, martwiłaś się. Twój styl jest całkiem inny od naszego. Masz do nas cierpliwość. Przypominasz taką Mayę. Riczowi, że wytrwała. Że się nie poddała, pomimo takiego nacisku. Że pomimo tego wszystkiego, jesteś tu z nami. Twój humor jest zawsze tam gdzie powinien być. Jeszcze mnie nie zabiłaś za Rama. Twoja cierpliwość czasami się kończy, to prawda, ale wciąż tu jesteś. Przez cały czas nas pilnujesz, poprawiasz samopoczucie. Wspierasz nas. Zapewne do Ciebie to będzie najdłuższe "podziękowanie" jakie kiedykolwiek napiszę, ale pewnie mi ulży. Huncwotko, Brosie, Wodoroście, Bramo. Dziękuję za tamte dwa lata. Za wszystko. Za wszystkie łzy, radości, śmiechu, mojego zrezygnowania. Za to, że chciałam się poddać, kiedy nie mogłam sobie poradzić, zawsze mówiłam sobie "Przecież bro zrobiłaby to z zaciśniętymi zębami. Kopnęłaby mnie w dupsko i kazała to zrobić". Dziękuję Ci, że tyle o mnie walczyłaś. Zabrzmi to niedorzecznie, ale dziękuję za kłótnie, blizny i łzy, które zostaną ze mną na zawszę. Nie zmyję ich, ale niektóre z nich będą mi przypominać o naszej znajomości. Nie ma słów, którymi mogłabym Ci podziękować. Po prostu.. Jeżeli mnie zabraknie, nie zatrzymuj drogi swej. Dalej liczę, że kiedyś uda nam się zobaczyć. Przytulić i ten jeden, ostatni raz powiedzieć do siebie "bro! kc!". Nie umiem opisać, tego jak bardzo chciałabym ci podziękować. Pamiętasz te wszystkie zajebiste teksty? Pomyśleć, że to było tak niedawno. Naprawdę, chciałabym Ci podziękować, jeszcze raz. Za te zajebiste chwile. I... po prostu dziękuję, mordko. Wiem, nie jesteśmy brosami. Szczerze, to wróciłyśmy do punktu wyjścia - nie znamy się.
W szczególności jednak, dziękuję wam. Za ten rok. Za to wszystko, co z wami przeżyłam. Dziękuję tym, co byli, są i będą. Staliście się moją rodziną, której nie mam zamiaru stracić. Będę walczyć, będę dla was wracać, nie ważne, jak źle by było. Wy jesteście kimś, dla kogo jest warto wrócić.
Nie tylko ja piszę to podziękowanie, więc oddaję to tobie, Masełko. ~ Shaddie.
Okey, teraz więc moja kolej. I szczerze mówiąc, mimo że mam tyle do powiedzenia, to teraz mam w głowie kompletną pustkę. Ale pewnie będzie tak, jak zawsze - początek najgorszy, a potem jakoś się rozwinie i będzie okej. Nie przedłużając - zanim podziękuję każdemu z osobna, tak jak zrobiła to Shaddie powyżej, chciałam po prostu jakoś to rozpocząć i napisać... cholera, plączę się. Po prostu zacznę, później jakoś pójdzie. Z góry przepraszam, jeśli wyjdzie przydługie.
Jakiś rok temu dołączyłam do tego bloga i jest to pierwszy blog, do jakiego wysłałam formularz. Szczerze mówiąc, przed dołączeniem do Akademii nie wiedziałam nawet, że istnieją blogi grupowe. Po czasie coraz bardziej przywiązywałam się do osób, które siedziały tutaj, jak i do samego bloga. Tak dużo się dzięki Wam nauczyłam, o tylu rzeczach zostałam uświadomiona i tyle z Wami przeżyłam. Tyle razy dusiłam się ze śmiechu, tyle razy poprawiałyście mi humor. Czasami też nie wiedziałam, co robić. Przeżyłam z Wami tak dużo przez ten rok... odwalanie tych wszystkich głupot na chacie, różnego rodzaju grupach, czy podczas rozmów. Martwienie się, gdy którejś z nas coś się stało. Wspieranie się i pocieszanie. Po prostu stałyście się moją drugą rodzinką, bez której nie wyobrażam sobie teraz życia. Dziękuję Wam wszystkim z całego serca. I powinno być na to jakieś większe słowo, bo samo "dziękuję" to właściwie tak mało... Naprawdę dziękuję. Tak bardzo. Bo tyle zmieniłyście w moim życiu, i myślę, że we mnie też. Na lepsze.
Teraz podziękuję Wam z osobna. Shaddie za zaproszenie do bloga, wprowadzenie w ten blogowy świat. Pokazanie mi Supernatural. Dziękuję za to, że mogę do Ciebie napisać o sprawach, w których potrzebuję się wygadać, za to, że zawsze wysłuchasz. Dziękuję, że ciągniesz wszystkie blogi, mimo swoich problemów i ciszy, jaka czasami jest w opkach i na chacie. Dziękuję, że starasz się odłożyć karabin i że walczysz. Riczowi za wszystkie odpały na grupie i chacie, za to, że dalej z nami jesteś. Za poprawianie humoru dzikimi tekstami i trzymanie się, zarówno z nami, jak i ogólnie. Że jest w nocy o północy i zawsze mogę do Ciebie napisać, chociażby o piątej nad ranem i chociażby o jakimś dziwnym śnie. Blance za to, że jest takim promyczkiem, który zawsze zadzwoni i wygoni potwory spod łóżka. Za wszystkie ojaaa, wszystkie filmiki, jakimi się z nami dzieli. Za to, że przypominasz bajki z dzieciństwa, wysyłając piosenki z nich. I zawsze jesteś takim wesołym, kochanym Blanczem, któremu można napisać najdziwniejsze rzeczy, a i tak się nie zdziwisz. Huncwotce, za kozy, chomiki i lamy na grupie. Za mruczenie, gdy głaskałam Cię wirtualnie po głowie. Za te długie rozmowy z Tobą i Shaddie, za grzyby. Za Tajgę, na którą dawałaś popatrzeć i wyjaśnienia, że szczeniaczki są puchate. Bardzo puchate.
I naprawdę dziękuję Wam wszystkim za wszytko. Za dokładnie wszystko. Jesteście rodzinką i nigdy nie chciałabym Was opuścić. Dziękuję za ten rok... i jeszcze raz za wszytko. Naprawdę wiele znaczycie. Nie odchodźcie nigdy ode mnie, bo potrzebuję Was.
Dziękuję też innym, którzy przemykali przez Akademię i zostawali tu, jedni na krócej, jedni na dłużej.
Tyle chyba, nie wiem, co jeszcze dodać... Mam nadzieję, że ten cudowny blog przetrwa jeszcze z pięć razy dłużej minimum! Miłego wszystkim.
~Masełko.
Tu Huncwot i czas na rocznicę bloga! Chciałabym podziękować wam wszystkim za wspólnie spędzony czas i za wszystkie chwile w których dostawałam ataków głupawki. Za to, że nawet gdy przychodziłam znerwicowana lub smutna na bloga to pomagałyście mi się ogarnąć... Generalnie dziękuję, że jeszcze wytrzymujecie z taką marudą jak ja x3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.