***
Sean był dość rozkojarzony, właściwie to może nawet smutny. Sam nie wiem, wyczytywanie emocji z wyrazu twarzy nie jest moją mocną stroną, a on sam nie powiedział mi o co chodzi. Jedyne co wiedziałem to było tylko to że jak najszybciej musi jechać do Francji. Na jakiś miesiąc... Cały okrągły miesiąc. Miesiąc bez niego. Jak ja to przeżyje?
Zapukałem do drzwi bruneta, a po jakimś czasie otworzyły się. Chciałem go jeszcze pożegnać.
- Och, hej. - powiedział po chwili, jakby ogarnięcia. Chyba na czymś rozmyśla. Chciałem go jeszcze odwiedzić zanim zniknie na miesiąc...
- Wejdziesz? - zaproponował, na co przystałem i wszedłem do środka. Staliśmy chwilę w korytarzu, po czym przeszliśmy do salonu. Usadowiłem się na kanapie, a Sean usiadł naprzeciw mnie na fotelu. Wyglądał normalnie, dość poważnie, po chwili jednak się zarumienił.
- A tobie co? Taki zadowolony że mnie zostawiasz? - uśmiechnąłem się krzywo, zmieniając dość przykry dla mnie temat w żart.
- Nie, po prostu przypomniał mi się miły poranek. - uśmiechnął się lekko. Zaśmiałem się głośno.
- Aż tak mam złe ręce?
- Wiesz że nie o to chodzi
- Kiedyś to pewnie powtórzymy. - mrugnąłem w jego stronę. Każdy związek przecież trzeba przypieczętować. Mimo że przyspieszałem to wszystko, trochę poniekąd się boję. Uprawiałem seks jedynie dwa razy, nigdy też nie wspominałem o tym Seanowi. Pierwszy raz było w dość nieudanym związku, drugi zaś po pijaku z kolegą z mojej starej szkoły, którego ledwo znałem. Czułem jednak że Sean jest dla mnie bardzo ważny, nie wiem jednak czy to ten jedyny.
- Byłoby miło. - uśmiechnął się, chyba najszczerzej od piętnastu minut. Nastała między nami dość niezręczna cisza.
- Musisz wyjeżdżać? - przerwałem ciszę, robiąc jednocześnie minę skrzywdzonego dziecka.
- Muszę, ale pewnie będę tego żałował. - odwrócił wzrok.
- Ale ja nie chcę... - wstałem z kanapy i poszedłem do chłopaka, po to by wpakować mu się na kolana i położyć głowę na jego ramieniu. To moja ostatnia szansa by być jeszcze tak blisko niego zanim zniknie na cały miesiąc.
- Ja wiem... - szepnął cicho, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Więc zostań! - mruknąłem, niczym dziecko które nie potrafi zrozumieć pewnych rzeczy. Chciałabym być mimo wszystko jak takie dziecko...
- Wiesz że nie mogę... - wymruczał cicho, przytulając mnie bliżej do siebie.
- Nie przeżyje całego miesiąca przez ciebie. To za długo. - westchnąłem. - A co jak Connor i jego banda mnie dopadną? Albo coś mi się stanie? Albo co gorsza tobie? - wpadłem w zwyczajowy wir pytań, w który wpada każdy kto czuje ogromny stres. Nie lubię się stresować. Nie lubię pożegnań. Nie chcę...
Sean był dość rozkojarzony, właściwie to może nawet smutny. Sam nie wiem, wyczytywanie emocji z wyrazu twarzy nie jest moją mocną stroną, a on sam nie powiedział mi o co chodzi. Jedyne co wiedziałem to było tylko to że jak najszybciej musi jechać do Francji. Na jakiś miesiąc... Cały okrągły miesiąc. Miesiąc bez niego. Jak ja to przeżyje?
Zapukałem do drzwi bruneta, a po jakimś czasie otworzyły się. Chciałem go jeszcze pożegnać.
- Och, hej. - powiedział po chwili, jakby ogarnięcia. Chyba na czymś rozmyśla. Chciałem go jeszcze odwiedzić zanim zniknie na miesiąc...
- Wejdziesz? - zaproponował, na co przystałem i wszedłem do środka. Staliśmy chwilę w korytarzu, po czym przeszliśmy do salonu. Usadowiłem się na kanapie, a Sean usiadł naprzeciw mnie na fotelu. Wyglądał normalnie, dość poważnie, po chwili jednak się zarumienił.
- A tobie co? Taki zadowolony że mnie zostawiasz? - uśmiechnąłem się krzywo, zmieniając dość przykry dla mnie temat w żart.
- Nie, po prostu przypomniał mi się miły poranek. - uśmiechnął się lekko. Zaśmiałem się głośno.
- Aż tak mam złe ręce?
- Wiesz że nie o to chodzi
- Kiedyś to pewnie powtórzymy. - mrugnąłem w jego stronę. Każdy związek przecież trzeba przypieczętować. Mimo że przyspieszałem to wszystko, trochę poniekąd się boję. Uprawiałem seks jedynie dwa razy, nigdy też nie wspominałem o tym Seanowi. Pierwszy raz było w dość nieudanym związku, drugi zaś po pijaku z kolegą z mojej starej szkoły, którego ledwo znałem. Czułem jednak że Sean jest dla mnie bardzo ważny, nie wiem jednak czy to ten jedyny.
- Byłoby miło. - uśmiechnął się, chyba najszczerzej od piętnastu minut. Nastała między nami dość niezręczna cisza.
- Musisz wyjeżdżać? - przerwałem ciszę, robiąc jednocześnie minę skrzywdzonego dziecka.
- Muszę, ale pewnie będę tego żałował. - odwrócił wzrok.
- Ale ja nie chcę... - wstałem z kanapy i poszedłem do chłopaka, po to by wpakować mu się na kolana i położyć głowę na jego ramieniu. To moja ostatnia szansa by być jeszcze tak blisko niego zanim zniknie na cały miesiąc.
- Ja wiem... - szepnął cicho, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Więc zostań! - mruknąłem, niczym dziecko które nie potrafi zrozumieć pewnych rzeczy. Chciałabym być mimo wszystko jak takie dziecko...
- Wiesz że nie mogę... - wymruczał cicho, przytulając mnie bliżej do siebie.
- Nie przeżyje całego miesiąca przez ciebie. To za długo. - westchnąłem. - A co jak Connor i jego banda mnie dopadną? Albo coś mi się stanie? Albo co gorsza tobie? - wpadłem w zwyczajowy wir pytań, w który wpada każdy kto czuje ogromny stres. Nie lubię się stresować. Nie lubię pożegnań. Nie chcę...
-Wszystko będzie dobrze, obiecuję...
*** (Skip time, sorry babe)
*** (Skip time, sorry babe)
Minął już dzień odkąd go nie ma, nie poszedłem od tego czasu nie potrafiłem. Pojawiłem się tam tylko raz, u dyrektorki. Nie wytrzymam. Wyjechał praktycznie bez słowa, wspomniał tylko gdzie będzie ale dlaczego? Kto wie?
Ale muszę do niego jechać. Za resztki kasy, w dodatku pożyczonej jeszcze od kuzyna kupiłem bilety do Francji, trochę zostało mi na jakiś tani motel. W prawdzie ledwo udało mi się przekonać dyrektorkę by kolejny chłopak jechał na dłuższy czas tak daleko ale udało się.
Sean, jadę do ciebie...
Sean, jadę do ciebie...
Seanie? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.