Strony

niedziela, 13 października 2024

od Arthura cd. Maddie

Ze strony dziewczyny padła sugestia zjedzenia czegoś. Dość mądre, patrząc na poranną godzinę i to, że pewnie jednak wyląduje na tym warsztacie; a wtedy o zjedzeniu czegokolwiek będę mógł pomarzyć. 

Zapytałem, czy ma jakieś ulubione miejsce. "Lava Burger" padło z jej ust, gdy pojawiliśmy się przy dziecince. Impala przysypana była delikatnie liśćmi a jesienne słońce odbijało się od jej maski; uwielbiam to auto.
Otworzyłem dziewczynie drzwi od strony pasażera, chcąc być dla niej miłym. Lekko rozbawiona, może nieco speszona, wsiadła na swoje miejsce. 
- Gdy za pierwszym razem oddawałam krew i miałam niskie żelazo, to lekarz z rozbawieniem w oczach się mnie zapytał, czy nie jem mięsa przez zwierzątka czy coś takiego.  Ale nie, burgery życiem. - Wyciągnęła ręce ku górze, ze śmiechem wspominając sytuacje u lekarza. Odpaliłem samochód, wsłuchując się w satysfakcjonujące mruczenie. Nigdy mi się to nie znudzi. 
Wojowniczka pomachała budynkowi Akademii i uśmiechnęła się dość uroczo. Wlepiła wzrok w widoki za oknem, nie odzywając się za dużo. "Maddie". Przedstawiła się, dodając, że "Mad"  także jej pasuje. Kiwnąłem głową, zapisując sobie jej imię w pamięci. Ponownie podałem jej swoje imię, śmiejąc się, że mojego nie da się jakkolwiek skrócić. Dziś miał być jej pierwszy dzień w nowej szkole; a jednak wybrała spędzenie czasu z barmanem. Na jej miejscu zrobiłbym tak samo. 
Dowiedziałem się, że znalazła się tu celem zmiany otoczenia, mimo tego, że nie interesuje się jeździectwem. Dość podobnie jak ja. Odbiła piłeczkę w moją stronę, pytając, czy mam jakiegoś konia. 
Chciałem powiedzieć jej, że Impala jest moim odpowiednikiem jeździectwa, jednak zamiast tego odparłem, że fascynują mnie konie, lecz trzymam się od nich na bezpieczną odległość.

Wreszcie dotarliśmy do wybranej przez dziewczynę burgerowni. Wewnątrz lokalu pachniało naprawdę dobrze - nie uderzył mnie zapach spalonego tłuszczu ani taniego alkoholu. Wręcz przeciwnie, czułem się jak Kudłaty ze Scooby Doo, który właśnie zaczyna lewitować, bo jedzenie wydaje się być tak smaczne. Zamówiłem burgera prezentującego się najlepiej z całej oferty wraz z napojem, dziewczyna zrobiła podobnie, dobierając do tego frytki.
Rozsiedliśmy się wygodnie na naszym miejscu i umilając sobie czas pogawędką, czekaliśmy na nasze zamówienie. W trakcie naszych plotek, do budynku weszła dwójka dzieci i młody, czarnoskóry chłopak. Delikatnie zmarszczyłem brwi, widząc, że dzieci nie wyglądają jak jego rodzeństwo, ani tym bardziej znajomi, bo różnica wieku była ewidentnie zbyt duża. Śmiali się i rozmawiali, dzieci co jakiś czas milkły, z zainteresowaniem słuchając starszego chłopaka.
Stolik obok siedziała para - starsi ludzie, kobieta z mężczyzną. Ewidentnie nie była zadowolona z obecności czarnoskórego chłopaka, bacznie go obserwując. Wreszcie szturchnęła swojego partnera. Wsunąłem rurkę do ust i napiłem się, wciąż przyglądając się z zainteresowaniem rozwojowi sytuacji. Palec kobiety wskazał na chłopaka, jednak jej wzrok spoczywał na jej partnerze. Coś mówiła, lecz przez zgiełk nie byłem w stanie zrozumieć co.
Odwróciłem na chwilę wzrok, by wgryźć się ponownie w przepysznego burgera. 
- To jest niepokojące! - dotarło do mnie - Wydaje mi się adekwatnym zadzwonić na policję. - W lokalu zapanowała cisza, wzrok wszystkich klientów skierowany był na średniej postury starszą kobietę, zbulwersowaną chłopakiem o innym kolorze. Przewróciłem oczami, wiedząc, że zaraz zacznie się awantura.
Dzieci usiadły bliżej oskarżonego i spojrzały na niego zestresowanym wzrokiem, on sam za to zaczął nerwowo przecierać brodę i rozglądać się po budynku. Maddie przyglądała się kobiecie, zagryzając zęby i marszcząc delikatnie brwi. Nie wydawała się być zadowolona; prawdopodobnie, gdyby wzrok mógł palić, kobieta byłaby już kupką popiołu.
Dyskusja między kelnerem a zdenerwowaną kobietą rozwinęła się i wydawała się być od słowa do słowa coraz bardziej agresywniejsza, zwłaszcza ze strony tej pierwszej. Z tego co zrozumiałem, została wyproszona z restauracji pod groźbą, o ironio, wezwania policji. 
Wychodząc, spojrzała na naszą dwójkę i zawiesiła wzrok na Wojowniczce. Jej spojrzenie stało się jeszcze bardziej mordercze, niż wcześniej. Chyba zaklęła pod nosem, wychodząc. 
Wojowniczka również nie wydawała się być zadowolona. Wzruszając ramionami na tę niemą interakcje, ponownie wziąłem gryza letniego już burgera i zapiłem go piciem, praktycznie kończąc moje śniadanie.
- Znacie się? - zapytałem, przyglądając się niezadowolonej dziewczynie. - Spojrzała na ciebie tak, jakbyś zabiła jej psa. - Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę. Odstawiła głośno kubek z piciem, patrząc na mnie jakbym oznajmił jej, że jestem kosmitą.

Maddie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.