Strony

czwartek, 26 września 2024

Od Anthony'ego cd. Zei

Przygotowania do spotkania autorskiego trwały już od samego rana. Pracownicy księgarni musieli rozstawić krzesła, zmienić tematyczną wystawę i rozłożyć nowe książki Yung na największych standach lokalu. Wszystko tylko po to, by zbić wyimaginowaną fortunę. Unikając piejącej z zachwytu właścicielki, Anthony poprawiał rzędy siedzisk, upewniając się, czy każde z nich nadaje się do użytku. Na szczęście tylko jedno, z podpisem “radiowiec”, okazało się niestabilne. Chcąc uniknąć niechcianej wpadki, szatyn zgiął kartkę na pół i wsunął ją do kieszeni. Samo krzesło wymienił natomiast na zapleczu na mniej rozchwiany egzemplarz. Przechodząc do głównego pomieszczenia, usłyszał tylko fragment rozmowy pracodawczyni ze znanym mu już idiotą.
- … Anthony chętnie odpowie na pana pytania i wskaże miejsce do siedzenia. - Wskazała na chłopaka, który namierzył ich właśnie wzrokiem. - Proszę się nie martwić, on zawsze ma taką minę! - Próbowała uargumentować grymas na twarzy pracownika. - Panie Henderson, proszę się uśmiechnąć i tutaj podejść. - Wydała mu polecenie, niczym trzyletniemu dziecku w przedszkolu.
- Tylko odłożę krzesło. - Odpowiedział, siląc się na przyjacielski uśmiech.
Korzystając z niewiedzy starszej kobiety, ustawił krzesło tak, by znacząco ograniczyć widok Azjacie w czasie wywiadu. Odkładając kartkę na swoje miejsce, zaczął żałować, że do przodu przejął się czyimś upadkiem. Gdyby Zeya wylądował dupą na ziemi, znacząco poprawiłby sobie tym dzień. Nie mając już żadnej wymówki, podszedł do wołającej go dwójki i zlustrował chłopaka wzrokiem.
- To jest pan Zeya Takhon. - Przedstawiła bruneta. - Jest z radia. Ma przeprowadzić wywiad z naszą gwiazdą.
- Właściwie to już się znamy. - Tony spojrzał na dział przeznaczony dla entuzjastów zwierząt. - Opowiem mu to, co trzeba. Nie musi się pani martwić. - Złapał radiowca za ramię, by zaciągnąć go do wspomnianego działu.
- Słuchaj, nie mam czasu na… - Niższy próbował przerwać te wygłupy, ewidentnie poważnie podchodząc do swojej pracy.
- Cicho. - Właściciel krowy przyłożył palec wskazujący do ust.
Znalezienie odpowiedniej pozycji nie zajęło Tony'emu wiele czasu. Dostrzegając książkę z siwym koniem na okładce, wziął ją do rąk, a następnie przekazał ją Zei. Zadowolony ze swoich poczynań, skrzyżował ręce na piersi i wyczekująco spoglądał na swojego kompana.
- Co to? - Zapytał, jakby nie potrafiąc czytać.
- Jak poprawnie prowadzić lonżę i inne ćwiczenia z ziemi dla konia. - Wyjaśnił, lekko się uśmiechając. - Może ci się przydać, żeby następnym razem kogoś nie zabić. - Rozplótł ręce, by poprawić face z inną serią poradników dla koniarzy. - To, co chcesz wiedzieć o księgarni?

Zeya? Ucz się tam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.