Strony

sobota, 2 lutego 2019

Od Alana cd. Seana

Razem z Seanem uznaliśmy że pojedziemy w teren, jednak iż nie miałem swojego wierzchowca chłopak postanowił że pojadę na koniu jego brata. Staruszek zwany Alladynem, wydawał się całkiem spokojny, pryz czyszczeniu i siodłaniu nie sprawiał większych problemów. Kiedy nasze konie były już gotowe, ruszyliśmy w teren. Po pewnym czasie Sean zsunął się na ziemię, a ja razem z nim. Brunet rozłożył koc z siodła, na którym wcześniej cały czas siedział i rozłożył na trawie. Przywiązałem kasztanka do pobliskiej barierki, chciałem zabrać się także za ogiera chłopaka jednak Sean powstrzymał mnie.
- Lepiej nie, naprawdę nie będę jeździł z tobą po lekarzach - oznajmił zabierając mi wodze z dłoni. Mruknąłem coś pod nosem, po czym podszedłem do koca i położyłem się, a po chwili dołączył do mnie chłopak. Nastała cisza, którą Sean w końcu przerwał:
- Więc... z kim wczoraj byłeś na prezentacji? -
Przerzuciłem ciężar ciała na jedną stronę, tak by móc spojrzeć na bruneta który odwrócił głowę w moją stronę.
- Inez Jacos. Powiedzmy, że w porę przybyła zanim kolesie Connora wysłali mnie do szpitala - zaśmiałem się nerwowo, mimo że wcześniej miałem mu za złe jego egoistyczne zachowanie.
- Naprawdę mi głupio cherie, czuję się jakbym... co najmniej sam cię pobił - powiedział cicho. Zmarszczyłem brwi.
- Nie obwiniaj się - odparłem. - Może i jesteś największym sukinsynem jakiego znam, ale na to akurat nie miałeś zbytniego wpływu.
- Zaśpiewasz mi? - szepnąłem, przerywając niezręczną ciszę która była między nami. Lubiłem słuchać jego głosu. Sean zaczął cicho podśpiewywać napisaną dla mnie piosenkę. Pod koniec wplątał palce w moje włosy i przyciągnął do pocałunku. To niesamowite jak mało czasu trzeba aby się w kimś zakochać. 
- Winters? - zapytał, odrywając się od moich ust. Posłałem mu pytające spojrzenie.
- Mam... bardzo ważne pytanie - podniósł się do siadu - Ja... wiem, że wszystko zjebałem i pewnie jak powiem to jeszcze raz to mnie uderzysz... - wziął głęboki oddech. - Kocham cię, Alan. Tak... na serio. A przynajmniej mam nadzieję, że cię kocham. Jeśli nie to uderz mnie albo naucz jak to robić - przygryzł wargę. - Zostaniesz chłopakiem takiego idioty jakim jestem ja?
Patrzyłem na niego w milczeniu. On naprawdę to powiedział, że mnie kocha. Może jednak nie jest takim egoistą na jakiego się wydaje. Czy chcę z nim być? Pomimo tego ile krzywd już mi wyrządził, samymi słowami i pocałunkiem z Lynette. A nawet jeśli to powinienem mu zaufać? Jest cholernym dupkiem i egoistą, o tym zdołałem się już przekonać. Jednak czy ktoś taki jest zdolny do miłości? Tego mogłem się jedynie dowiedzieć, mogłem pokazać mu swoje uczucia, może nawet nauczyć kochać. Może jednak powinienem dać mu szansę? 
- Oczywiście że tak. - uśmiechnąłem się do chłopaka, tym samym rozwiewając wszystkie jego wątpliwości. Prawda jest taka że nie potrafiłbym mu odmówić, nawet gdybym chciał. Gad damn, może tylko trochę się zakochałem.
Sean odwzajemnił uśmiech, po czym złączył nasze usta w pocałunku. Spokojnym, a zaraz namiętnym i zachłannym, jakby miał to być nas ostatni pocałunek w życiu. Uwielbiam smak jego ust i dotyk jego języka. Po dłużej chwili w końcu oderwałem się od jego warg, by móc złapać oddech, po czym opadłem na koc, a brunet położył się obok mnie. Leżeliśmy tak, wpatrując się w niebo.
- Jak to jest mieć brata? - spytałem, czując na sobie wzrok Seana. Sam nie wiem skąd tak nagle mi to przyszło.
- Nie chcesz wiedzieć uwierz. To okropny debil! - zaśmiał się, jednak nie takiej odpowiedzi oczekiwałem. 
- Inaczej, jak to jest mieć rodzinę? - spytałem, odwracając głowę w jego stronę by nasze spojrzenia się spotkały.
- A co to za pytanie? - uniósł brew.
- Pytanie jak każde inne, po prostu jestem ciekawy. - stwierdziłem.
- Nie masz rodziny? - zapytał chłopak. Nie spodziewałem się takiego pytania, nie chciałem też zbytnio odpowiadać więc zwyczajnie odwróciłem wzrok. Nastała przyjemna cisza, której ja nie zamierzałem przerywać. 
- Adam? - odezwał się, z podłym uśmiechem przekręcając moje imię. 
- Mniej wiesz, lepiej śpisz. - wywróciłem oczami, głośno wzdychając.
- Spać to ja będę lepiej, ale z tobą. - powiedział, a na jego twarz wdarł się ten słodki, chamski uśmiech.
- Jesteśmy ze sobą może od trzech minut, a ty już zachowujesz się jak dupek. - ponownie westchnąłem. 
- Ah, pieprz się Winters. - tym razem to on westchnął.
- Z tobą zawsze Montgomery. - wyszczerzyłem się podle w jego stronę, zaśmiał się cicho po czym nastała niezręczna cisza. Znowu.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - odezwał się Sean.
- Ulepmy bałwana - wypaliłem nagle.
- Słucham? - brunet zdziwił się szybką zmianą tematu, na szczęście nie próbował już wracać do poprzedniego pytania.
- Ulepmy bałwana. - powtórzyłem z całkowitą powagą. - Nigdy tego nie robiłem. - odparłem szczerze, czekając na jakąś reakcje chłopaka.

Seanie? xDD Wybacz że tak długo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.