Strony

niedziela, 13 stycznia 2019

Od Alana cd. Seana

***
Powolnie szykowałem się na imprezę z Seanem. Pierwszy raz w życiu chyba próbowałem jakoś ułożyć włosy i nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Usłyszałem pukanie do drzwi jednak dopiero gdy udało mi się ogarnąć włosy i ubrać, otworzyłem mu drzwi. Zmarszczył czoło i zmierzył mnie wzrokiem. Posłałem mu zdziwione spojrzenie.
- Winters, nie będę z tobą po lekarzach latał - fuknął i zdjął własny szalik. Mimo moich protestów, owinął mi go wokoło mojej szyi. Wywróciłem oczami, głośno wzdychając dając sobie spokój z jakimkolwiek już komentarzem. Dostałem też od Seana rękawiczki, które z niechęcią założyłem. Mimo to w duchu uśmiechnąłem się, to urocze że się o mnie martwi. Mógłbym przysiąc że z minuty na minutę coraz bardziej się w nim zauroczam. Może nawet coś więcej?
- Coś ty taki rozbawiony, Montgomery? - uniosłem brew i lekko się uśmiechnąłem.
- Bo jakoś mam dzisiaj nawet nie najgorszy humor - odparł - Chyba dobrze mi się po prostu spało.
Uderzyłem go otwartą dłonią w tył głowy.
- Te nędzne podrywy zostaw dla kochanej Lynette - ruszyłem w kierunku schodów. W milczeniu wyszliśmy z akademika i skierowaliśmy się do sali sportowej. Na miejscu było dość dużo ludzi, którzy szybko wcisnęli nam alkohol. Nie zdziwiła mnie obecność tego napoju, tego typu imprezy często są syto nakrapiane tego typu rzeczami. Tym bardziej nie zdziwił mnie brak obecności żadnego nauczyciela. Sean pociągnął mnie za sobą, starając się przecisnąć między tańczącymi ludźmi. Nie wiem jak i skąd pojawiła się też "urocza" Lynette. Nie pytając mnie o zdanie wyciągnęła Seana do tańca, ja za to zostałem sam. Osunąłem się gdzieś na bok, tracąc bruneta z oczu. Upijałem się dalej jak zgaduje tanim alkoholem, starając się pozbyć frustrujących myśli. Nie byłem zazdrosny, przynajmniej tak próbowałem sobie wmówić. Mimo wszystko w mojej głowie ciągle był Sean i ta pieprzona brunetka.
Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu, odwróciłem się z uśmiechem myśląc że to brunet. Natychmiastowo zrzędła mi mina kiedy ujrzałem Connora. Chłopak wyszczerzył się w moją stronę, razem ze swoją bandą za jego plecami. Już wiedziałem że nie mam za dużych szans na przeżycie tej imprezy.
- A co tu robi nasz biedny pedałek, taki samotny... - udał smutnego i przysięgam gdyby nie to że nie mam zwyczajnej ochoty na bójkę, już dawno leżałby z obitą mordą.
- A nic, wiesz... Czekam na takiego seksiaka jak ty. - wyszczerzyłem się podle do niego, na co lekko się speszył.
- Przestań i tak dobrze wiemy że rzuciłeś się na Seana. - odezwał się jakiś chłopak z jego bandy.
- Zostaw go w spokoju, to spoko gość w przeciwieństwie do ciebie, pedałku. - dopowiedział kolejny.
- Nie zostawię go. Kocham go. - odparłem z pewnością. Byłem pewny co do tego uczucia, jednak nie wiem czy z wzajemnością.
- To ciekawe czy on ciebie. Czekaj, ups chyba nie! - Connor wybuchnął śmiechem i wyciągnął rękę przed siebie. Odwróciłem się i zobaczyłem coś czego nigdy bym się nie spodziewał.
Sean stał w objęciach Lynette, całując się z nią. Te usta które tak uwielbiałem, właśnie całowały kogoś innego. A we mnie? Coś pękło... Byłem wściekły, rozczarowany, naprawdę sądziłem że coś nas łączy. Wpatrywałem się w nich jak zahipnotyzowany, nie mogąc odwrócić wzroku od tego raniącego obrazu. W końcu odwróciłem się i wybiegłem z sali, ignorując śmiech Connora i jego zasranej bandy. Wbiegłem do akademika, po drodze zrzucając ten pieprzony szalik Seana. Wpadłem do swojego pokoju, zakluczając drzwi po czym oparłem się o ścianę naprzeciw wejścia, uprzednie zrzucając z siebie kurtkę i buty.
Tak bardzo chciałem przestać istnieć, nie czuć tego bólu który jeszcze przed chwilą rozerwał mi serce i ciął je na małe kawałki. Wybuchnąłem głośnym płaczem jak małe dziecko, nie mogąc dłużej tego kontrolować. Zsunąłem się po ścianie, by w końcu usiąść na podłodze i skryć twarz w rękawach bluzy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, właściwie nie można było nazwać tego cichym pukaniem. Dobrze wiedziałem że za drzwiami stoi Sean, jednak nie miałem najmniejszego zamiaru go wpuścić. Nie miałem ochoty go widzieć.
- Alan otwórz te drzwi do cholery! - usłyszałem ten jego słodki głos. Kiedyś słodki teraz, przypominający gorzki smak okropnego wspomnienia gdy mnie zranił.
- Nie chcę cię widzieć! Odejdź! - wychrypiałem, starając się by mój głos brzmiał pewnie, na próżno. Po prostu udaj że cię to nie ruszyło.
- Alan, nie wiem jak to się stało, ja naprawdę cię...
- Zamknij się! Nie chcę cię znać! Odejdź! - krzyknąłem głośno. Nie chce słyszeć jego głosu, nie chce go widzieć. Nie chcę już kurwa cierpieć. 
Po chwili uderzenia w drzwi ucichły, a Sean pewnie poszedł. Nie uspokoiło mnie to, nadal odczuwałem ten pieprzony ból a przed oczami miałem widok ich razem. Całujących się.
Po jakiejś godzinie płakania, udało mi się opanować choć trochę i wstać. Alkohol. To właśnie on był moim jedynym ratunkiem. Ojciec nauczył mnie tego. Alkohol nigdy cię nie zostawi, zawsze pozwoli zapomnieć.
Ruszyłem do lodówki, wybierając dwie butelki z półki na czarną godzinę, która właśnie nadeszła. Otworzyłem jedną, potem drugą. Przekląłem głośno gdy dopiero co otworzona butelka upadła na ziemie, roztrzaskując się na kawałki. Nie potrafię już kompletnie myśleć. Przyklęknąłem z zamiarem zgarnięcia szkła rękami. Syknąłem głośno kiedy odłamek szkła wbił mi się mocno w rękę. Po moim ciele rozszedł się delikatny, kojący dreszcz bólu. Wyjąłem odłamek, po czym rzuciłem gdzieś po ziemi i ignorując resztę szkła, zdrową ręką wziąłem butelkę z alkoholem. Po mojej dłoni zaczęła cieknąć mała strużka krwi, która zaczęła skapywać na podłogę. Zignorowałem fakt iż po podłodze ciągnęły się krople krwi i poszedłem do sypialni. Usiadłem na łóżku, upiłem łyk alkoholu po czym zacząłem oglądać rękę. Ból był o dziwo przyjemny, niewiele myśląc polałem ranę napojem. Zacisnąłem powieki gdy uczucie bólu znacznie się nasiliło, po czym niczym pijawka zassałem się przy ranie. "Słodki" smak alkoholu mieszał się z metalicznym posmakiem krwi. Resztę nocy spędziłem na żałosnym płaczu i opróżnianiu coraz to większej ilości butelek. Sam nie wiem kiedy straciłem przytomność z nadmiaru alkoholu.

Sean? Popatrz co zrobiłeś biednemu słoneczkowi :CC

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.