Strony

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Od Matthewa cd. Grace

Grace przez dłuższą chwilę siedziała w milczeniu, chwyciła moją rękę i jakby czekała na moją reakcję. Nie odezwałem się ani słowem, na co dziewczyna podciągnęła wyżej rękaw mojej bluzy.
- Ten jest bardzo ładny. - palcem zakreśliła wytatuowaną różę na mojej dłoni.
- Sama mam jeden... O ile można to tak nazwać. - odwróciła prawą dłoń, pokazując mały tatuaż na palcu serdecznym był to kubek kawy. Kreatywnie.
- Mimo iż nie jest największy, mam z nim dość ciekawe wspomnienia. - dodała.
-Jakie? - zaciekawiłem się.
-Cóż... tatuaż zrobiłam, nie mówiąc o tym tacie, wiedziała tylko mama, która szczerze mówiąc, zbytnio się tym nie przejmowała, stwierdziła, że jeżeli nie wytatuuję sobie niczego wielkiego, to ona nie będzie miała nic przeciwko. Tatuaż ukrywałam przed ojcem przez... no tydzień, chodząc po domu w rękawiczkach. Po tych kilku dniach tata stwierdził, że coś jest nie tak i kazał mi powiedzieć, co się dzieje. Gdy tylko to zobaczył powiedział coś w tym stylu "No kto to słyszał, żeby osoba niepełnoletnia miała tatuaż?! Nie tak Cię wychowałem". No i następnego dnia, pobudka o 6, mnóstwo obowrwiązków i tego typu sprawy. No, a z racji, że mój ojciec jest w wojsku, no to mogłeś się domyślić, jaki jest surowy. - opowiedziała, po czym wzięła łyk kawy. Uśmiechnąłem się na myśl że ja miałem teoretycznie to samo. Ach, ten trudny charakterek mojego staruszka.
-Jak będę pełnoletnia, to mam zamiar zrobić sobie kolejny tatuaż.
-Masz już pomysł na wzór? - odezwałem się.
-Tak, strasznie chciałabym wytatuować sobie kota birmańskiego. -odpowiedziała
-Lubisz koty?
-Kocham, sama mam jedną kotkę, która tu ze mną przyjechała.
-Jak się nazywa?
-Yellow, a ty masz jakieś zwierzęta? - tym razem to ona zadała pytanie. Cholera na śmierć bym zapomniał o tych małych demonach.
-Mam dwa psy, Pioruna i Ramzesa. Jutro ojciec mi je przywiezie. - odpowiedziałem.
-Ojej, to cudownie. - uśmiechnęła się.
-Idziemy? - zapytałem gdy dziewczyna dopiła kawę.
-Jasne. - odpowiedziała, po czym wstaliśmy z puf i wyszliśmy z kawiarni. Szliśmy dłuższą chwilę w ciszy, nagle jednak dziewczyna stanęła. Obrzuciłem ją zdziwionym spojrzeniem.
-Z-Z-Zapomniałam... - zaczęła.
-Co jest? Grace? - odwróciłem się w jej stronę.
- Zapomniałam kiślu. Nie wzięłam go z domu... - udała teatralną rozpacz. Roześmiałem się głośno i ruszyłem przed siebie. Po paru chwilkach dziewczyna była już obok mnie, próbując mnie dotrzymać mi kroku.
-Masz kiesiela? - zapytała z udawanym smutkiem.
-Chyba nie. - odpowiedziałem. Po co jej kisiel do cholery? 
-A może... pojedziemy na zakupy? - rzuciła mi szalony uśmieszek. Spojrzałem na nią lekko zażenowany, szybko jednak odwzajemniłem uśmiech.
~~~
Staliśmy chyba godzinę w tym sklepie, jak nie dłużej. Jestem cholernie cierpliwy ale są tego kurna granice.
-Ile można wybierać kisiel noo? - zapytałem.
-Pff. Muszę dokonać właściwego wyboru mój drogi. - w końcu w koszyku znalazło się parę opakowań. -No, teraz idziemy po bitą śmietanę i możemy wracać. - Wyszczerzyłam się i ruszyła alejką. Westchnąłem i powłóczyłem się za nią. Gdyby nie to że jesteśmy wyciągnąłbym elektryka i się zaciągnął. Albo najchętniej zaczął coś malować, boże tylko wrócę do mojego mieszkanka to pójdą w ruch sztalugi.
- Więc? - usłyszałem pytanie ze strony Grace.
- Eee, tak, tak. - odpowiedziałem, kompletnie nie mając pojęcia o co chodzi. Dziewczyna głośno parsknęła śmiechem.
- Pytałam czy żółta czy zielona posypka! - zaśmiała się.
- Ah, okey. No to zielona. - także się zaśmiałem. Chwilę jeszcze postaliśmy przy dodatkach do kiselków, po czym poszliśmy do kasy i Grace sprawnie zapłaciła za swoje zakupy, więc mogliśmy już wyjść ze sklepu. Zrobiło się zdecydowanie zimniej, gdyż naprawdę długo siedzieliśmy w tym sklepie. Nigdy więcej.
- Wracamy z buta może? - uśmiechnąłem się lekko w stronę dziewczyny, która przystała na moją propozycję. Szliśmy dłuższą chwilę w ciszy, przerywanej co chwilę przejazdem aut. Nie mogłem się już dłużej powstrzymać, rozpiąłem kurtkę i sięgnąłem ręką pod bluzę w celu wyjęcia elektryka. Po chwili już zaciągałem się jego słodkim zapachem i dymiąc jak cholera.


Grace? co ja mam tu kurna robić :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.