- P-przepraszam - powiedziała dziewczyna, widocznie powstrzymując śmiech. Po chwili już opanowana dopowiedziała — Ethan, tak? - przytaknąłem — Mam w pokoju kilka ciastek, więc jak chcesz, to mogę ci kilka dać.
Pomysł powiem szczerze, bardzo mi się spodobał. Jeśli ma te pyszne ciastka z kremem, to mogę iść, gdzie tylko zapragnie. No dobra, jednak nie wszędzie. Dziewczyna ruszyła do wyjścia z budynku szkoły i skierowała się w stronę akademika. Po kilku minutach staliśmy przed odpowiednimi drzwiami. Dziewczyna otworzyła je i po chwili weszła do środka, co uczyniłem zaraz po niej. W międzyczasie, gdy zamykałem drzwi, Grace wyjęła z jakiejś szafki blachę z obiecanymi ciastkami i położyła ją na stole.
- Częstuj się — powiedziała, podsuwając blaszkę w moją stronę.
Dwa razy mi mówić nie trzeba. Od razu złapałem pierwsze ciastko. Mm, pychotka. Dziewczyna usiadła na krześle, biorąc kota na kolana.
- A więc z czym masz problem? - spytała.
Zaprzestałem zjadania kolejnych porcji i starałem się jak najszybciej przełknąć to, co zdążyłem sobie napchać do ust. Zapewne wyglądałem jak debil, no ale cóż.
- Ze wszystkim — rzuciłem, uśmiechając się i wróciłem do ciastek.
- Co powiesz na kawę, herbatę czy cokolwiek innego? - usłyszałem pytanie. Podniosłem głowę i wbiłem wzrok w Grace.
Skrzywiłem się lekko. Cóż rodzice nie wysłali mi jeszcze pieniędzy na konto i jak na razie mam tylko to, co sam zaoszczędziłem.
- Nie mam za dużo pieniędzy — mruknąłem.
Dziewczyna przewróciła oczami i lekko się uśmiechnęła.
- Zapłacę za ciebie — powiedziała z uśmiechem.
W sumie co mi szkodzi. Oddam jej te pieniądze. Przecież nie będę zamawiać płynnego złota.
- No... Po przemyśleniu twojej propozycji mogę znaleźć chwilę czasu — powiedziałem teatralnie z lekkim uśmiechem na ustach.
Wstaliśmy ze swoich miejsc i ruszyliśmy do wyjścia z pokoju dziewczyny. Po tym, jak Grace zakluczyła drzwi, ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku. Już po kilku minutach dotarliśmy do kawiarenki. Od razu po przekroczeniu jej progu poczułem zapach kawy. Wystrój pomieszczenia, w którym się obecnie znajdowaliśmy, był przytulny. Białe stoliki z czerwonymi obrusami i długie zasłony w oknach dodawały urokowi. Usiedliśmy przy stoliku, który znajdował się pod oknem. Po chwili podeszła do nas niska kelnerka. Zamówiłem herbatę, natomiast Grace zdecydowała się na Café Latte. W przyjemnej ciszy czekaliśmy na nasze zamówienia.
- Powiedz, w czym dokładnie mam ci pomóc — usłyszałem i powróciłem spojrzeniem do dziewczyny.
- Zatem... - zacząłem, nawet nie będąc do końca pewnym, czego nie umiem.
Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na mnie lekko pobłażliwie.
- Ej! Nie patrz tak na mnie. Nie umiem tego dziadostwa — burknąłem, jednak uśmiech błądził po mojej twarzy.
- Okey... To może dasz mi swój zeszyt? - zapytała.
Zatopiłem się bardziej w krześle, wiedząc, że Grace już za chwilę może mnie poważnie uszkodzić.
- No co? Dasz mi go w końcu? - powiedziała, oddalając od siebie swój kubek — Wiesz, zobaczę, na czym stoicie — dodała po chwili.
- Bo hmmm... Śmieszna sprawa — mruknąłem.
Dziewczyna łypnęła na mnie spojrzeniem, podnosząc brew.
- Bo eee... Tak jakby go nie posiadam? - zapytałem, posyłając jej niezręczny uśmiech.
Grace jedynie otworzyła szerzej oczy i oparła głowę o blat, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Ja natomiast czekałem w pełnej napięcia ciszy na jej werdykt.
- Ethan no. Wiesz, że do nauki czegokolwiek potrzebne jest źródło? - zapytała, a ja wyczułem w jej głosie delikatną, sarkastyczną nutkę.
Wygiąłem usta i spojrzałem na nią z niepewnością. Grace spojrzała na mnie, jakby chciała mi coś przekazać.
- To ja może... Jakoś po zajęciach załatwię te notatki, czy coś — mruknąłem cicho.
- Brawo. Tak masz tak zrobić. Bez tego nie ruszymy — powiedziała, po czym szybko dopiła swoją kawę.
~ Jak niezręcznie ~ zaśpiewała moja podświadomość. Brawo Ethan, właśnie pokazałeś swoją najlepszą stronę. Gratulację. W ramach nagrody możesz iść sobie kopać grób.
- To ja się będę zbierać — powiedziałem, wstając - Za dużo wrażeń jak na jeden dzień — dodałem cicho.
Szybko pożegnałem się z dziewczyną, przy okazji wymieniając się też numerami telefonów. Miałem się z nią skontaktować, gdy uda mi się załatwić cokolwiek. Wyszedłem z kawiarenki i głęboko odetchnąłem. Na tę chwilę nie lubię życia. Zdecydowanie nie lubię.
- Ale ciastka z kremem już tak — mruknąłem, widząc witrynę jakiejś piekarni.
Już miałem tam wejść i wykupić połowę ich zaopatrzenia, ale w tym cudownym momencie przypomniałem sobie, że moja karta aktualnie umiera i muszę się wstrzymać z szaleńczymi zakupami. Jęknąłem żałośnie i odwróciłem się od tego świetnego miejsca, nakazując sobie ruszyć w stronę akademii. Już niedługo będę mógł sobie te cuda kupić.
Grace? Wybacz, że tak długo zajęło mi odpisanie :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.