Strony

wtorek, 6 listopada 2018

Od Ashley

Był to mój pierwszy dzień spędzony w Akademii, na szczęście była niedziela, więc oszczędziłam sobie przynudzania nauczycieli. Było około godziny 16, więc zaczęło robić się ciemnawo. Przeskakiwałam kałuże, które były pozostałością po wczorajszym deszczu. Spacerowałam po terenach akademii, ubrana w ciepły, gruby sweterek i puchatą parkę. Na moich policzkach, jak i nosie widniały różowe plamy, które idealnie komponowały się z piegami i pieprzykami, znajdującymi się na mojej twarzy. Słońce przyjemnie grzało z góry, choć temperatura zdecydowanie nie powalała, był typowy listopadowy ziąb. Po chwili ujrzałam wiewiórkę, pisnęłam zauroczona i pobiegłam w kierunku zwierzaka, który także był zaciekawiony moją osobą. Ruda kita mignęła mi przed nogami i zaczęła wspinać się po mojej nodze.
- Jaka ty jesteś śliczna. - przedłużyłam ostatnią samogłoskę, przyglądając się zwierzątku.
Zaczęłam właśnie wyciągać rękę, w kierunku stworzonka, kiedy za plecami usłyszałam kichnięcie. Odwróciłam się spłoszona, ale na moje nieszczęście stałam na błocie. Poślizgnęłam się i wpadłam na nieznajomą mi osobę. Spojrzałam w górę, spoglądając na chłopaka, strzeliłam buraka, zauważając, że po wiewiórce została jedynie mała plamka na moich spodniach. Zapewne od błota.

                                                       Który z książąt mnie złapie? :>
                         Serię z dziewczyną mam, więc czas na jakiegoś chłopaka :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.