Strony

sobota, 30 czerwca 2018

Od Ricka cd. Alex

***
Usłyszałem pukanie do drzwi, przyciszyłem telewizję wycierając ręce w jakiś ręcznik i podbiegłem do drzwi w międzyczasie zarzucając tył na przód na głowę czapkę z daszkiem. W końcu przyjechała Sophie, otworzyłem drzwi i przywitałem się z tatą.
- Gdzie mała? - spytałem rozglądając się. Mężczyzna zaśmiał się w odpowiedzi, spojrzałem na niego zmieszany po chwili do pokoju wpadła mała dziewczynka błyskawicznie chowając się za łóżko. Zamknąłem drzwi, a tata wniósł rzeczy małej. Spojrzałem zmieszany na tatę, podał mi tylko pistolet. Spojrzałem na niego przerażony, po chwili dziewczynka uciekła do drugiego pokoju.
Wziąłem pistolet do ręki, będąc od razu gotowym oddać strzał. Powoli wyjrzałem zza ściany, nie było jej więc powoli poszedłem na przód. Przeszedłem na koniec korytarza, stanąłem przed lekko uchylonymi drzwiami po czym usłyszałem hałas, schowałem pistolet pistolet.
- Dobra, to twoja ostatnia szansa. - powiedziałem głośno by dziewczynka wiedziała że żarty się skończyły.
- Rzuć broń, albo nie skończy się to dla ciebie dobrze. - podchodziłem coraz bliżej drzwi by w końcu delikatnie je rozchylić. Jednak nie spodziewałem się że dziewczynka będzie na to gotowa i że będzie uzbrojona, w moją stronę poleciało mnóstwo pocisków. Opadłem na drzwi, następnie na ziemię wciąż otrzymując więcej naboi. Czapka opadła mi na twarz, szybko ją poprawiłem mówiąc ciągle "Aua". Opadłem na ziemię spoglądając na mojego zabójcę. Dziewczynka stanęła nade mną.
- Zrób mi tę przyjemność. - odpowiedziała z powagą.
- Szybko się uczysz, dzieciaku, a jak u ciebie z walką wręcz? Jak tam? - poderwałem się a dziewczynka zaczęła uciekać. - Co masz zamiar z tym zrobić? Dawaj mi to! - pobiegłem za nią i wyrwałem jej pistolet, łaskocząc ją.
- Dobra ale ty sprzątasz amunicje po nerfie. - przestałem łaskotać małą i wstałem.
- No ej! - westchnęła.
- Sophie, nie marudź to może pobawimy się w coś potem. - uśmiechnąłem się zwycięsko.
- Yh... Wygrałeś! A po za tym co tam gotujesz? - dziewczyna natychmiast pobiegła do kuchni.
- Nie tykaj tego bo urwę ci ręce i to będzie nasza kolacja! - zagroziłem dziewczynce.
- Ty to masz poczucie humoru... - westchnął tata spoglądając na mnie znudzony. - Znalazł byś jakąś dziewczynę, mam wrażenie że robisz się bardziej dziecinny.-
- No a myślisz że dlaczego prosiłem byś przywiózł Sophie? Najlepiej podrywa się na małe dziewczynki. - uśmiechnąłem się diabelsko na co ojciec skarcił mnie wzrokiem.
- Zostaniesz sam w końcu zobaczysz. - uniósł brew.
- Pff. Mam jeszcze burdele. - wzruszyłem ramionami.
- O czym gadacie? - nagle obok pojawiła się moja siostra.
- O niczym młoda, o takich ładnych domkach nic więcej. - uśmiechnąłem się nerwowo. Dziewczynka usiadła na kanapie i włączyła telewizję, nie zwracając na nas uwagi.
- Został byś z nią trochę? - poprosiłem tatę.
- Co znowu? - westchnął.
- Muszę zajrzeć do Soula. Ostatnio mało nie rozwalił drzwiczek od boksu. - przewróciłem oczami. Chwilę pogadałem jeszcze z nim i wyszedłem z pokoju idąc do konia. Spokojnym krokiem wchodząc do stajni, rozejrzałem się i z westchnieniem zauważyłem że jest jedna osoba. Akurat teraz? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, jeszcze powiedzcie mi że to ktoś znajomy. Mijałem beznamiętnie boksy idąc do konia. Akurat naprzeciwko mojego konia musiała być "ta osoba". Z trudem powstrzymując się od chamskiej odzywki, odwróciłem się w stronę osobnika, który okazał się być dziewczyną. Uśmiechnąłem się lekko jakbym właśnie zobaczył coś niesamowitego. Piękna nieznajoma bez emocji odwróciła głowę w stronę swojego fiorda. Otrząsnąłem się kiedy Soul kopnął w stronę drzwiczek.
- Ej, spokój. - westchnąłem, otwierając boks.
- Musisz w końcu przestać rozwalać ten boks bo gdyby nie chody u Jasona to już dawno bylibyśmy martwi! - poklepałem go po szyi. Koń cicho prychnął po czym zaczął szukać przysmaków w moich kieszeniach gryząc mi koszulkę. Na jego szczęście po drodze do stajni zgarnąłem marchewkę.
Chwilę jeszcze posiedziałem z koniem po czym wyszedłem z boksu, zauważyłem że dziewczyna chyba też ma zamiar już odejść od konia więc podszedłem do niej.
- Świeża dusza? - uśmiechnąłem się miło w jej stronę.



Aleksandro? B) Na nic więcej postarać się nie mogłam xD wybacz, ale mam nadzieję że dasz radę z tym szatanem xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.