Strony

niedziela, 18 marca 2018

Od Viktorii cd. Olivii

Siedziałam w stajni, trzymając na kolanach stare siodło North i ścierkę. Po raz kolejny sięgnęłam niezdarnie po pastę, i zaczęłam wcierać ją w sprzęt, przywracając mu jako taki wygląd. Podniosłam głowę znad siodła, gdy usłyszałam kroki i odgłos kopyt. Ktoś nowy przyjechał, ciekawie. Dziewczyna szybko ogarnęła gdzie są boksy jej koni, których było aż trzy. Zaczęła się zajmować swoimi sprawami, wyjęła z torby czy cholera wie co to tam było, jakieś zabawki i wlazła do boksu. Koń, na którego dziewczyna chyba wcześniej klęła, wyszedł z boksu i zaczął interesować się skrzynką Sil'a.
- Koń ci wylazł z boksu. - podeszłam do dziewczyny, i oparłam się o framugę boksu. Blondyna nieudolnie próbowała zawiesić lizawkę, stając na wiadrze. Przyglądałam się jej wprost komicznym próbom. Przechyliła się nieco bardziej do przodu, i stanęła na palcach, przeważając wiaderko. Rypnęła na trociny z cichym stęknięciem. Przyłożyłam sobie dłoń do ust, żeby nie parsknąć śmiechem.
- Carpe. - mruknęła, zbierając się z ziemi i otrzepując sobie tyłek. Domyśliłam się, że "Carpe" to imię jej konia, który uznał że lubi spacery po stajni. Śledziłam ją wzrokiem, i czekałam aż coś ze sobą zrobi. Wyszła z boksu konia, i zmarszczyła brwi, równocześnie strzepnęła kilka trocin ze spodni.
- Ciekawy sposób schodzenia  z wiadra. - rzuciłam sarkastycznie, obrzucając chłodnym spojrzeniem blondynę, która wróciła do zawieszania lizawki. Nie otrzymałam odpowiedzi, co wcale mnie nie zdziwiło. Wyszłam z boksu, i skierowałam się do czterokopytnego uciekiniera. Pogłaskałam ją po miękkich chrapach, i wyjęłam smaczek z kieszeni. Podsunęłam jej go na otwartej dłoni, i zaczekałam aż zgarnie go wargami. Schrupała go ze smakiem i zaczęła szukać reszty. Odwróciłam się, ignorując ją i podeszłam do North. Klacz spojrzała na mnie obrażona, bo ona nie dostała. Przewróciłam oczami i wyciągnęłam smakołyk z kieszeni. Zjadła go łapczywie i odwróciła się do mnie zadem. No co za cholera jedna... Blondyna skończyła robotę w boksie, i niepewnie skierowała się do siodlarni. Zatrzymała się przed drzwiami, i zaczęła szukać klucza. Westchnęłam, i podeszłam ją nieco odratować. Stanęłam na palcach, żeby sięgnąć do stalowej rury. Odszukałam klucz i podałam go dziewczynie.
- Na przyszłość, pamiętaj że tam jest. I odkładaj go tam. - przyglądałam się, jak dziewczyna otwiera drzwi i odstawia klucz tam gdzie był. Skinęłam głową, i zabrałam wypastowane siodło z krzesła, które zostawiłam przed siodlarnią. Zawiesiłam je na swoim wieszaku, i otworzyłam pakę. Świeża dość szybko znalazła swoją pakę, i włożyła tam cały sprzęt jaki miała ze sobą.
- Dzięki wielkie. - odparła, po raz pierwszy od całego naszego "spotkania". Nie było to raczej sarkastyczne zdanie, chociaż mogłam się mylić.  Przechodząc koło niej, zauważyłam, że ma podobne nazwisko do Mayi. Ba! Ma takie samo nazwisko. Olivia Sherley, ciekawie.
- Sherley? - zdziwiłam się. Olivia podniosła głowę i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - Nie jesteś może spokrewniona z Mayą? - zapytałam, na co ta zaprzeczyła.
- Nawet jej nie znam... - burknęła, nieco zmieszana moim pytaniem. - Czemu pytasz? - wzruszyłam tylko ramionami.
- Huh, nie ważne. - ucięłam. Otworzyłam swoją pakę, i wyjęłam z niej sprzęt North. Klacz była w miarę czysta, bo zdążyłam ją rano przeczyścić. Wyszłam, ignorując Olivię. Na środku stajni stał mały pomiot szatana, potocznie zwany kucem szetlandzkim. Obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem, i zarżał przeciągle. Prawdopodobnie Silent wystawił łeb żeby trącić kucyka łbem. Małe i rude wystrzeliło biegiem  w stronę wyjścia ze stajni, które było otwarte na oścież. Wyleciał z budynku jakby goniły go ogary piekielne, albo sam Szatan we własnej osobie.
- Tanzer! - z siodlarni wybiegła Olivia, trzymając w ręce skrzynkę ze szczotkami i derki. - Tanzer! - krzyknęła za nim, ale marchewa wybiegła już w cholerę.
- Było pilnować Rudego. - wzruszyłam ramionami, gdy ta spojrzała na mnie z rezygnacją. Cholera wie, gdzie to może wywiać.
- Ty zawsze musisz być taka wredna? - skrzyżowała ramiona na piersi, i czekała na moją odpowiedź.
- Muszę mieć jakieś hobby. - uśmiechnęłam się do niej wrednie, i odłożyłam sprzęt pod boks mojej klaczy.


Olivia? :3 Zgodnie z propozycją, Tanzer spierdolił xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.