Strony

sobota, 31 marca 2018

Od Olivii cd. Viktorii

- Zależy jak na to patrzysz. Do jakiegoś czasu Hiszpania też wydawała mi się idealnym miejscem dla mnie, a jednak seria pewnych zdarzeń i mam popierdoloną opinię o miejscu własnego zamieszkania – mruknęłam po czym uśmiechnęłam się widząc jak Carpe Diem zaczepia Delliah, która po chwili ugryzła ją kłąb. Diem ruszyła szaleńczym galopem przed siebie, a siwa zaczęła ją gonić. Obydwie niczym jebane wyścigówki latały po łące.
- Jesteś Hiszpanką - stwierdziła Viktoria opierając się o płot obok mnie. Kiwnęłam delikatnie głową gwiżdżąc cicho. Deli jako pierwsza przygalopowała do płotu uderzając w niego klatką piersiową. Kara znalazła się obok niej w przeciągu kilku sekund. Poklepałam obydwie po szyjach.
- W dalszym ciągu nie ważne, przeszłości nie da się zmienić – warknęłam twardym tonem. Nie wiedziałam skąd u mnie nagle taka agresja, chyba złe wspomnienia wracają.
Przeskoczyłam płot w dwóch sprawnych ruchach i zapięłam moje dwie dziewczynki na uwiązy i ruszyłam zostawiając Viki w całkowitym osłupieniu.
**
Punkt szósta znalazłam się w stajni by zająć się swoimi konikami. Nakarmiłam całą trójcę, wyczyściłam Delliah, którą miałam wziąć na teren z Viktorią i ogarnęłam sprzęt. Wcześniej wspomniana dziewczyna zjawiła się w stajni godzinę po mnie.
- Zbieraj szybko swojego konia, jedziemy w teren – rzuciłam w jej kierunku i usiadłam na beli siana pomiędzy boksami moich czterokopytnych. Jako że zostawiłam otwarte drzwi dla Tanzera, który po chwili wyszedł na korytarz i stanął przy mnie wpatrując się w jedzone przeze mnie jabłko. Pokręciłam z rozbawieniem głową i dałam mu kawałek owoca. Po jakimś czasie zauważyłam, że Vi kończy czyszczenie swojej kobyły, więc zamknęłam mojego kucyka i zajęłam się siodłaniem Deli. Tak jak zawsze założyłam jej hackamore i siodło ujeżdżeniowe oraz ochry na przody i tyły. Oprócz tego zarzuciłam na nią ciemnogranatowy czaprak w którym, jak zawsze, wyglądała cudownie.
- Dlaczego ona w ogóle chodzi w hackamore? – spytała niebieskowłosa gdy już wyruszyłyśmy polną drogą do lasu.
- Ma delikatny pysk, łatwo u niej o rozerwanie kącików. Jest przyzwyczajona, chodzi tak od pięciu lat – odparłam wzruszając ramionami. Siwa z zainteresowaniem rozglądała się po okolicy. Aż do czasu, jak jakiś debil postanowił wystrzelić w naszą stronę pierdolonym ołowiem.

> Tori? Taka sytuacja xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.