- No nie wiem - wzruszył ramionami. Ech ciężko człowieka namówić.
- Może kawa? - zaproponowałam szybko, zaśmiał się.
- Wybacz, ale dzisiaj już inne plany. - powiedział, wkładając ręce w kieszenie. - No to jakie na przykład? - zapytałam.
- Za jakąś godzinę przyjedzie mój brat - powiedział, patrząc na zegarek. - A jakoś nie sądzę, że będziesz chciała z nami siedzieć. - zaśmiał się.
- Dlaczego tak myślisz? - zapytałam z powagą. - Ponieważ nie sądzę, że lubisz sobie zapalić i nie mówię tu o papierosach. - zaśmiał się. Wow, szczerze mój brat by się ucieszył.
- Najwyżej jutro - puścił do mnie oczko, zarumieniłam się lekko. Ominął mnie i poszedł do pokoju. Ja postanowiłam zrobić to samo, więc poszłam do siebie. Nie miałam zbytnio co robić, poćwiczyłam więc grę na pianinie. Nauczycielka od zajęć artystycznych mówiła że mam jakiś potencjał i tam gadanie innych głupot.
Osobiście wolę zachować to coś zwane "talentem" w sobie. Nie lubię się chwalić, szczególnie jeśli chodzi o moje szkice. Mimo, że prace były wspaniałe i nieraz mnie chwalono, to nie czułam, że tak naprawdę jest. Szczerze wątpiłam w swój talent, ale robiłam to co kochałam.
Kiedy skończyłam grać, wpadł mi do głowy pomysł pójścia do Fabiana. Niby mówił że będzie zajęty z bratem, ale mi to nie przeszkadzało. Rick w sumie też palił narkotyki, osobiście nic do tego nie mam. Tak więc wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju chłopaka. Niepewnie zapukałam do drzwi, po chwili wyszedł Fabian. Byłam lekko zdziwiona że jest bez koszulki, ale w sumie niech robi w swoim pokoju co chce.
- Co tu robisz? - te słowa dotarły do mnie po jakimś czasie, gdy oderwałam wzrok od jego torsu. Czy wspominałam że lubię przyglądać się ludziom?
- Nic - uśmiechnęłam się słodko. Bez wahania weszłam do środka, białowłosy zamknął za mną drzwi. Po chwili zauważyłam też jak mniemam brata Fabiana.
- Jednak dobrze, że również się tu dostałem. - zaśmiał się, na co ja się zarumieniłam.
- I tak nikogo tutaj nie poderwiesz. - zaśmiał się białowłosy. - Rosalie, to jest Dylan. Mój brat. - przedstawił bruneta, po chwili palili już towar.
- Nie przeszkadza Ci że jesteśmy bez koszulki? - zapytał, pokręciłam głową. - A że palimy? - zapytał śmiejąc się. Usiadł na łóżku, a Dylan na parapecie. - Siadaj nie stój-
- Tylko się nas nie bój, nie złapiemy schizy. - zaśmiał się brunet. Uśmiechnęłam się lekko i przysiadłam na krześle które stało obok, mimowolnie założyłam nogę na nogę.
- Spoko, jeśli chodzi o takie rzeczy jestem obczajona. Ale nie w takim sensie jak myślicie - dodałam, widząc lekko zdziwione miny chłopaków.
- Chciałabyś spróbować? - spojrzał na mnie z uśmiechem brunet.
- Nie wiem czy to dobry pomysł- wzruszyłam ramionami.
- Dylan, ogarnij się trochę - wtrącił Fabian.
- Tylko zaoferowałem! - zaśmiał się ciemno włosy. Przez dłuższą chwilę, trwała cisza przerywana dość drażniącym zapachem.
- Opowiecie mi coś o sobie? - zaczęłam temat.
Fabię? Wybacz końcówkę, brak pomysłu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.