Strony

poniedziałek, 8 stycznia 2018

od Sama cd. Nicole

Ojciec wyszedł, trzaskając drzwiami. Colli wyrwała się, spojrzałem na nią zmieszany, nie wiedząc co powiedzieć. Teoretycznie, właśnie kazałem ojcu wynosić się ze szpitala,  a nie widzieliśmy się prawie pół roku. Cynamonek płakał, łzy spływały po jej policzkach, a usta drżały. Wyszarpnęła kroplówkę z ręki. Pobiegła do szpitalnej łazienki. Przez chwilę stałem na środku salki jak ostatni ciołek. Po kilku minutach dopiero ogarnąłem, że dziewczyny nie ma. Wybiegłem z pokoju, szukając jej po szpitalnej łazience. Nicole odsunęła się gwałtownie, objąłem ją ramieniem. Nic nie mówiąc, wróciliśmy do jej pokoiku. Położyła się, i zasnęła. Siedziałem jak idiota na krześle, błądząc w internecie. Telefon leżący na parapecie zawibrował. Sięgnąłem po niego po omacku, i odebrałem. Dzwoniła mama Colli. Wyszedłem z salki i kontynuowałem rozmowę z kobietą.
- Więc... Nicole jest w szpitalu? - zapytała, roztrzęsionym głosem. Potwierdziłem informację.
- Powinni ją wypisać do piątku. - dodałem, i usłyszałem jak jej mama wypuszcza powietrze z ulgą. Uśmiechnąłem się delikatnie, nie przerywając rozmowy. Kobieta oznajmiła, że przyjedzie do nas jutro. Zgodziłem się, wiedząc że właśnie podpisałem swoją egzekucję.


***

Rodzice Colli przyjechali wcześniej, niż się spodziewałem. Wyszedłem po nich, i od razu spotkałem się z "oh! co Ci się stało?" "na pewno wszystko dobrze?" i innymi takimi. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ojciec Colli nie wyglądał na zadowolonego. Wróciłem do pokoiku Nicole, i wpuściłem małżeństwo przodem. Na twarzy dziewczyny pojawiło się zdziwienie, wymieszane z przerażeniem.
- Mamo... - powiedziała cicho.
- Wyglądasz jak duch. - przytuliła ją kobieta. Przyglądałem się im z powagą, zaraz potem złapałem wściekłe spojrzenie Nicole. No tak, mogłem się tego spodziewać.
- Czemu to zrobiłeś? - warknęła, zamieniając mnie w popiół. Otworzyłem usta, ale jej mama mnie wyprzedziła.
- Sama do niego zadzwoniłam, nie obwiniaj go! - uspokoiła dziewczynę. Z ulgą wypuściłem wstrzymywane powietrze. Rodzice Nicole stwierdzili że przenocują gdzieś w hotelu, i jutro z samego rana pojadą. Jak tylko wyszli, dziewczyna położyła się na łóżku i skuliła, podciągając kolana pod brodę.  Nie odważyłem się odezwać, bo widać było, że ma zły humor. Przeszedłem się na miasto, szlajając się jak totalny idiota i nie wiedząc co robić ze swoim życiem. Wróciłem pod wieczór, gdy Nicole już spała. Usiadłem na łóżku, i głaskałem ją chwilę. Położyłem się na swoim prowizorycznym łóżku, i odpaliłem laptopa. Nie miałem nic do roboty, więc założyłem słuchawki i zacząłem błądzić po internecie. Szukałem nowego czapraka dla Noctisa, zgrywałem muzykę i inne takie pierdoły. Koło pierwszej w nocy zamknąłem laptop, i poszedłem spać.

***

- Wstaniesz, czy będziesz spać do południa? - otworzyłem oczy, i prawie zszedłem na zawał, gdy ujrzałem nad sobą Colli. Ubrała się w normalne ciuchy, i nie miała już kroplówki. Położyłem głowę z powrotem na poduszkę, uśmiechając  się. Dziewczyna siedziała na mojej... gdzie do kurwy nędzy jest kołdra? Cynamonek siedział okrakiem na mnie. Dosłownie na mnie. W jej oczach znowu błyskały figlarne świetliki, a skóra odzyskała dawny kolor. Nawet delikatnie się pomalowała, co wcale mi nie przeszkadzało. Pomachała mi wypisem przed twarzą, zaraz potem odłożyła go na szafkę, starając się mnie nie uderzyć. Gdy wróciła do mnie, i przestała odwalać dzikie pląsy by dosięgnąć szafki, usiadła nieco inaczej. Pochyliła się, zbliżając się "niebezpiecznie". Wpiła się w moje usta, równocześnie wplatając palce do moich włosów. Uśmiechnąłem się do siebie, i odwzajemniłem się tym samym. Ktoś tu chyba nie miał na co wydawać kasy, tylko na nowe pomadki. Nie pogardziłem, wręcz przeciwnie, naszła mnie nagła ochota na mango. Zmieniłem szybko zdanie, i stwierdziłem że wystarczą mi usta dziewczyny. Współlokatorów nie mieliśmy, i w sumie dobrze. Z mojego materaca stoczyliśmy się na podłogę, i tym razem to ja byłem na górze.
- Ej! Ja chciałam! - udała obrażoną, i wróciła na swoje miejsce, znów siedząc na mnie okrakiem i wpijając się w moje usta.
- Przyszliśmy się... - drzwi otworzyły się nieco za szybko. Oboje szybko przestaliśmy, zagryzłem zęby, starając się nie zacząć się śmiać. Nicole odwróciła się, wciąż na mnie siedząc. Oparła łokcie o moje kolana. Mógłbym przysiąc, że się uśmiecha. Podnosząc się, przyjebałem głową w szafkę. Jęknąłem głośno, ponownie opadając na materac.


Colli?  ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.