Strony

czwartek, 25 stycznia 2018

od Sama cd. Nicole

Zapadła cisza, przerywana tylko urywanym płaczem Colli. Patrzyłem na nią ze współczuciem.
- Idź sobie do tej swojej byłej i zostaw mnie w  spokoju... - burknęła, i odwróciła wzrok w drugą stronę. Usiadłem na materacu, i otuliłem Colli ramieniem. Wyrwała się, mordując mnie wzrokiem. Zaraz potem jednak ponownie się rozpłakała, i wtuliła we mnie. Bez słowa objąłem Cynamonka. Płakała, równocześnie mocząc moją bluzkę. Nie zwracałem na to uwagi, niech płacze, jak potrzebuje. To prawie zawsze pomaga. Siedzieliśmy tak w ciszy, nie było to zbyt wygodne, ale szczerze mówiąc, miałem to gdzieś.
- Powiedz mi... - odsunęła się, i pociągnęła nosem. - Nie całowałeś się z nią? - zapytała, poczułem nieprzyjemny ścisk w gardle. Czy Colli naprawdę mogła mnie o podejrzewać?
- Nie... To ona mnie pocałowała, przysięgam że my nic.. - pokiwała głową, nie dając mi skończyć zdania. Poczułem niewiarygodną ulgę, gdy Colli mi uwierzyła.
- Chodźmy już spać. - szepnęła zmęczonym głosem. Ubrała się w piżamę, nie zaprzątając sobie głowy wyjściem do innego pokoju. Przypatrywałem się jej przez chwilę, i zdecydowałem że spanie w ciuchach raczej nie jest  zbyt dobrym pomysłem. Poszedłem się przebrać do łazienki. Jak tylko wróciłem, Nicole już spała, a kubek z melisą był pusty. Uśmiechnąłem się, i położyłem obok niej. Przytuliłem Cynamonka, i zacząłem narkotyzować jej włosami, pachnącymi cynamonem. Cały czas zastanawiałem się, skąd ona wytrzasnęła taki zajebisty szampon? Zasnąłem po jakiś piętnastu minutach.


***

Obudziłem się po siódmej, i ogarnąłem że nie ma tu Colli. Przewróciłem się na drugą stronę, i odkopałem się z naleśnika, zwanego kołdrą. Ogarnąłem się w jakieś dwadzieścia minut, i zjadłem śniadanie, zapijając je niestety zimną już kawą, zaparzoną przez Nicole. Dopiero jak odłożyłem kubek, zauważyłem  liścik od Cynamonka. Poszła do siebie, mieliśmy spotkać się dopiero  podczas lekcji. Wzruszyłem ramionami, i spakowałem zeszyty do torby. Nienawidziłem czwartków, zwłaszcza że aktualnie marzyłem tylko żeby iść spać dalej. Wyszedłem z pokoju, i zszedłem po schodach. Przy budynku szkoły, wpadła na mnie moja dziewczyna. Złapałem ją, zanim zdążyła zaliczyć glebę. Szybko złapała równowagę, i oblała się rumieńcem. Poprawiłem jej czapkę, która zsunęła jej się na oczy.
- Co tak pędzisz? Nie sądziłem, że tak się stęskniłaś za mną. - wyszczerzyłem się do niej, na co jej rumieńce przybrały jeszcze ciemniejszy kolor.
- Weź, spóźnimy się zaraz. - powiedziała i przytuliła mnie. Zanim zdążyłem otworzyć drzwi, zawróciła szybko, i popatrzyła na mnie jak na totalnego idiotę. - Przecież mamy jazdę! - wręcz wykrzyknęła, przypomniałem sobie w głowie plan lekcji. No tak, mieliśmy mieć teraz trening w terenie. Pobiegliśmy do stajni, gdzie czekała na nas nasza grupa. Kazali nam osiodłać konie, i dołączyć do reszty przed budynkiem. Ogarnąłem Noctisa, chociaż mordowanie się z tym gnojkiem tylko jedną sprawną ręką, nie należało do najlepszych rzeczy tego dnia. Ogarnąłem go zaraz po Colli.
Wyszliśmy ze stajni, Nicole podjechała już do reszty grupy. Zebrałem wodze, i także dołączyłem. Zajęcia minęły dość szybko, tak samo jak cała reszta lekcji.
- Łosiuuuu? - przeciągnęła moją ksywkę, odwróciłem się do niej. Czekałem co powie dalej, bo przerwała i uśmiechała się do mnie.
- Słucham, Cynamonku. - odgryzłem jej się, na co pokazała mi język. - Nie fosz się już, i tak mnie kochasz. - zaśmiałem się, gdy podeszła nieco bliżej. Teoretycznie stała na moich butach, co nie było zbyt wygodne. Z radosnymi iskierkami w oczach, pocałowała mnie. Akurat w tym momencie zaczął padać śnieg, co dodało nieco uroku całemu momentowi. Nicole dosłownie uwiesiła się na mnie, co skwitowałem roześmianiem się, jak tylko dała mi dojść do "słowa".
- Co powiesz na wyjście do kina dziś wieczorem? - uniosła brwi, nieco zdziwiona moją propozycją.
- Proponujesz randkę, czy po prostu na coś liczysz? - przewróciłem oczami.
- I kto tu ma ochotę na kogo. - rzuciłem, udając obrażonego. - oczywiście że randkę! - uśmiechnąłem się szelmowsko, licząc że "prezent" spodoba się Colli.


Colli? Spieprzyłam zakończenie, wybacz ;_;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.