Strony

czwartek, 25 stycznia 2018

Od Rosalie cd. Nathaniela

- Nathaniel Smith. - lekko odwzajemnił uśmiech. Usiadłam na przeciwko chłopaka, z mojej twarzy uśmiech nie schodził ani na chwilę.
- A więc co sprowadziło cię do Akademii? - zapytałam.
- Raczej zwykła chęć zdobycia nowych doświadczeń i doszkolenia się. - powiedział kładąc ręce na stole. Od razu moją uwagę przykuł rzemyk z zawieszkami. Wyglądał ciekawie, starałam się zapamiętać każdy szczegół. Nawet sama nie wiem kiedy się zawiesiłam.
-Eeeee... Wszystko dobrze? - zapytał.
- Tak, tak - zaśmiałam się.
- Ech, no więc masz jakieś rodzeństwo? - zapytałam.
- Nie, jestem jedynakiem. A ty?
- Mam starszego brata Rick'a
- To fajnie... Hmmm... Pokazałabyś mi gdzie jest biblioteka? Jak już zauważyłaś jestem nowy i tak jakby nie wiem. - zaśmiał się lekko.
- Jasne
Podnieśliśmy się ze swoich miejsc idąc obok siebie.
- Jakim cudem do niej nie dotarłeś? Jest bardzo blisko kawiarenki. - zaczęłam rozmowę.
- Ech moja orientacja w terenie umarła po tym, jak tu wszedłem. Nigdy nie wychodź ze mną na jakieś obce tereny. Taka mała rada.-
- Dzięki - zaśmiałam sie.
Dalsza droga odbyła się w ciszy. Po chwili stanęliśmy przed tak bardzo znanymi mi brązowymi drzwiami, na których była plakietka z napisem "Biblioteka". Byłam tu częstym gościem ze względu na ciszę i spokój jaki tu panował. Zawsze mogłam się tutaj wyciszyć.
- Dzięki, za pomoc - powiedział.
- Do usług. Miałbyś ochotę później się gdzieś przejść? Pokazałabym ci tereny czy coś. -
- Hmm... Pewnie. W końcu to ostatnie chwile przed szkołą, więc czemu nie?
- Okej, to wpadnę po ciebie. Który pokój? -
- Trzydzieści dwa -
- No to do zobaczenia.-
Odeszłam do swojego pokoju, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę, z torby wyjęłam szkicownik po czym wyrwałam dzisiejszy szkic. Przyczepiłam go do swojej "słynnej" ściany, na której było dużo przyczepionych różnych szkiców. Zasiadłam do pianina i delikatnie dotknęłam klawiszy. Parę z nich wydało z siebie poszczególne dźwięki. Tak dawno nie grałam. Przypomniałam sobie tak znaną mi i bratu melodię, zaczęłam grać ją z pamięci. Nawet dobrze mi wychodziło, zatraciłam się w graniu.
W końcu uznałam że pora iść po Nathaniela, ubrałam cieplejsze spodnie, buty na grubym obcasie i kurtkę. Wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi. Omal nie krzyknęłam gdy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
- Rick! Przestraszyłeś mnie! - zaśmiałam się. Brat spojrzał na mnie z powagą, jemu jakoś nie było do śmiechu.
- Coś się stało? - spojrzałam na niego zmartwiona.
- Pamiętasz że niedługo rocznica Sophie? - zmarszczył brwi.
- Zapomniałam o tym kompletnie... - powiedziałam przepraszająco.
- Bawisz się w najlepsze zapominając o naszej siostrze. Mogłem się tego po tobie spodziewać... - zmierzył mnie wzrokiem.
- Odezwał się święty aniołek! To nie ja miałam problemy z policją i narkotykami! - krzyknęłam na niego. Odwrócił wzrok, zabolały go te słowa a ja dobrze o tym wiedziałam.
- Dobrze wiesz że się zmieniłem... - powiedział cicho.
- Nie, nic się nie zmieniłeś... Jesteś taki sam jak wcześniej a nawet gorszy! Przemyśl swoje zachowanie i zachowuj się tak jak kiedyś! Brakuje mi tamtego Rick'a - z moich oczu popłynęły samotne łzy, które szybko przetarłam. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju Nathana. Zapukałam do drzwi, po chwili uchyliły się lekko.
- Gotowy? - spytałam wymuszając trochę miły ton głosu.
- Tak. Tylko założę kurtkę. - powiedział i ubrał się. Wyszedł z pokoju, zamykając go na klucz. Nathaniel zaproponował by po drodze zajść do kawiarenki i kupić coś na wynos. Zgodziłam się, więc po chwili staliśmy zamawiając gorącą czekoladę dla mnie i zieloną herbatę z pigwą na niego.
- Prowadź. - powiedział do mnie.
Chwilę szliśmy korytarzami po czym wyszliśmy na zewnątrz. Śnieg delikatnie prószył, tworząc przy tym milą atmosferę. Zawiesiłam się znowu, rozmyślając o całej tej rozmowie z bratem.
- Co jest? - wyrwał mnie z rozmyślań chłopak. Spojrzałam na niego lekko nie zrozumiale.
- Coś cię martwi - stwierdził.
- Nie, no co ty. - wymusiłam u siebie uśmiech.
- Nie oszukasz mnie. - uśmiechnął się lekko.
- Szczerze mówiąc to nic takiego. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. - uniósł brew, patrząc na mnie niepewnie.
- Może opowiesz mi coś o sobie? - szybko zmieniłam temat.



Nathaniel? Zepsułam końcówkę xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.