Strony

poniedziałek, 20 listopada 2017

Od Ricka cd. Viktorii

***
Wyszedłem z budynku aczkolwiek zamiast pójść do kawiarni, skierowałem się do najbliższego baru. Kiedy dotarłem na miejsce, usiadłem przy barze po czym zamówiłem jedną kolejkę. Nagle podsiadł się do mnie jakiś facet, w ustach miał skręta i patrzył na mnie z błyskiem w oku.
-Czego?- spytałem, podnosząc szklankę z alkoholem.
-Wyglądasz na takiego co miał do czynienia z dragami- uśmiechnął się- Chcesz może jedną działkę?
-Wypierdalaj!- krzyknąłem kompletnie wyprowadzając się z równowagi.
-Dobra, spokojnie. Jeszcze do mnie przyjdziesz, znam takich jak ty- powiedział po czym wyszedł z budynku.
***
Siedziałem bardzo długo w barze, byłem już nieźle wstawiony, cudem normalnie szedłem. Szedłem powoli na miejsce bójki, zebrał się już niezły tłum. Po chwili zauważyłem tego samego blondyna co rano.
-No witamy Morgan, już myślałem że stchórzyłeś- zaśmiał się i poklepał mnie po plecach. Zamiast cokolwiek mu odpowiedzieć, uderzyłem go pięścią w twarz nie czekając nawet na jakikolwiek komunikat o starcie bójki.
-No nieźle- powiedział wstając z ziemi po niespodziewanym ciosie. Pocierał policzek, zaczął się na nim powoli pojawiać siniak. Po chwili chłopak przywalił mi parę razy czego skutkiem był zbity nos i porządnie rozcięta brew. Po chwili dołączyło do niego jeszcze dwóch chłopaków. Nie miałem szans, dawno nie trenowałem. Kończąc z przeszłością skończyłem z walkami przez co kompletnie z wprawy.
-I co teraz jakoś nie tak łatwo?- zaśmiał się, kiedy skończył uderzać mnie w brzuch podczas gdy dwóch innych chłopaków mocno mnie trzymało. Puścili mnie, osunąłem się na kolana.
-Spierdalaj- powiedziałem cicho wycierając krew ciągle spływającą z mojego nosa.
-Nie odzywaj się tak do mnie śmieciu!- krzyknął po czym kopnął mnie w brzuch. Osunąłem się bezsilnie na ziemie.
-Co, przykro twoja dziewczyna nie przyszła popatrzeć na twoją porażkę?- powiedział ze śmiechem.
-To nie jest moja dziewczyna!- krzyknąłem szybko wstając po czym uderzyłem go w ramię, po czym znów wróciliśmy do bójki.
Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Viktoria, podeszła do nas i stanęła między nami, wyglądała na nieźle wpienioną.  Cofnąłem się, dając dziewczynie pole do "popisu"
- Nie będę walczył z takim chucherkiem. - roześmiał się wrednie, Viktoria przywaliła mu w szczękę, poleciał do tyłu ale jakieś dziewczyny go złapały i odepchnęły  z powrotem, tym razem on się odwzajemnił, trafiając ją w usta. Dziewczyna przetarła dłonią twarz i uśmiechnęła się.
- Serio, boisz się uderzyć raz a porządnie? - zapytała chłopaka, on nawet nie był łaskawy odpowiedzieć. Uderzyła blondyna w nos, pozbawiając go równowagi. Jęknął cicho i wyrżnął się na plecy. Viktoria wycofała się z uśmiechem. Odeszliśmy od grupy, parę kroków dalej zatrzymaliśmy się. Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Myślisz że ujdzie Ci to na sucho? - zapytała, w moich oczach pojawiło się zdziwienie. Dostałem m z liścia a zaraz potem w podbródek. Stęknąłem cicho, ale odzyskałem szybko równowagę i oddałem jej, uderzając w lewą skroń. Alkohol wciąż mocno działał.
- Nie, nie myślę tak. - uśmiechnąłem się, zamierzając się do kolejnego uderzenia, które otrzymała w łuk brwiowy.
- Oh stul pysk. - warknęła i uderzyła mnie łokciem w brzuch. Wypuściłem głucho powietrze i zgiąłem się w pół, Victoria podciągnęła mnie do góry i otrzepała mnie z piachu. Spojrzałem na nią zdezorientowany, w końcu przed sekundą dostałem od niej. - A to - stanęła na palcach i zbliżyła twarz do mojej, nie miałem pojęcia o co jej chodzi w tym momencie, ale spodobało mi się to że stoimy tak blisko siebie. - za to jakim idiotą jesteś. - zbliżyła swoje usta do moich, powoli zbliżaliśmy się do siebie ustami, jednak po chwili zrozumiałem że to skucha bo oberwałem w krocze. Spaliłem Viktorię wzrokiem ale jakoś się pozbierałem.
- Po... jebaną... cholerę? - zapytałem, wstając i podpierając się na jej ramieniu.
- Wiesz, to za ten poranny opierdol. - uśmiechnęła się z miną niewiniątka a ja zaczynałem żałować że nie wziąłem pistoletu z pokoju. - A teraz chodź, ogarniemy Ci twarz, bo wyglądasz jakby traktor po tobie przejechał. - roześmiała się i popchnęła mnie do przodu.
- Czekaj, właśnie spuściłaś mi wpierdol, a teraz  chcesz mnie opatrzyć? - zapytałem wściekły nadal, wskazując na nią palcem, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się  z niewielkim bólem.
- Chodź i nie marudź. - burknęła, prowadząc mnie do swojego pokoju. Blondyn który skończył na ziemi pozbierał się i rzucał bluzgami w naszą stronę, za nim odeszliśmy otrzymał on od Viktorii środkowego palca razem ze śmiechem.
***
Kiedy w końcu znaleźliśmy się w jej pokoju, Viktoria kazała mi usiąść na krześle po czym poszła po apteczkę. Po chwili wróciła z czerwoną skrzynką, otworzyła ją i wyjęła wodę utlenioną. Podeszła do mnie i polała moją brew cieczą.
-Kurwa- syknąłem czując pieczenie.
-Z daleka wyglądasz na dorosłego i odważnego faceta, jednak jak tak już spędziłam z tobą trochę czasu to mówię ci że zachowujesz się jak debil a do tego jak małe dziecko- westchnęła na chwilę przerywając czynność.
-No bo to kuźwa piecze!- warknąłem.
-A co ma łaskotać? Ogarnij się chłopie, co ty masz pięć lat?- westchnęła znowu polewając mój łuk brwiowy wodą utlenioną.
-Skąd wiedziałaś że mam pięć lat?- wystarczyło pięć minut abym się rozchmurzył.
-Jakieś dziesięć minut temu przywaliłam ci prosto w krocze a ty zamiast się na mnie "fochać"- zrobiła cudzysłów w powietrzu- to po prostu sobie żartujesz?
-No cóż, trudno się na ciebie obrazić- wyszczerzyłem się. Prychnęła tylko w odpowiedzi i szybko odwróciła się do apteczki. Po chwili poczułem że mam coś na brwi?
-Co to kuźwa jest?- spytałem spoglądając na nią.
-Plasterek z Kubusiem Puchatkiem- odpowiedziała ze śmiechem.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Do tego jest cały różowy
Westchnąłem w odpowiedzi. Viktoria odłożyła apteczkę na miejsce po czym podała mi chusteczkę bym wytarł krew z nosa. Dziewczyna podeszła do kuchenki po czym zaczęła sobie robić coś do picia.
-A tobie... nic nie jest?- zapytałem cicho przypominając sobie co jej zrobiłem.
-Nie licząc rozciętej wargi to nie, nic- odpowiedziała wymijająco.
-Słuchaj... Nie chciałem cię uderzyć. Po prostu byłem pijany, w sumie to nadal jestem... Viktoria usiadła na przeciw mnie spoglądając mi w oczy.
-Przepraszam cię... Mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?- także spojrzałem jej głęboko w oczy.


Viktoria? Czas na serię : sorki za zjebanie końcówki, początku lub całości! xD cały czas tak piszemy zauważyłaś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.