Strony

piątek, 4 sierpnia 2017

od Rekera cd. Irmy

Boże czy ty to widzisz i nie grzmisz?! Kiedy tylko mieliśmy wychodzić ze szpitala zobaczyliśmy przed nim miliony dziennikarzy, którzy zapewne chcieli zasypać nas milionami pytań przez co myślałem, że zaraz upadnę rozbiję se łeb i znowu kilka dni w szpitalu z podejrzeniem wstrząsu mózgu. Nie miałem z Irmą zamiaru tam wychodzić nawet przy swoim ojcu, który zapewne wszystko by ogarnął, bo i tak narobiono by mi milion zdjęć, które wylądowałby później w telewizji czy tam na pierwszych stronach gazet z jakimś głupim dopiskiem. Odruchowo zrobiłem dwa kroki w tył by jeszcze przypadkowo tam im się nie pokazać dlatego nasi ojcowie westchnęli i skinąwszy na siebie głowami pociągnęli nas ostrożnie za ręce w stronę tylnego wyjścia. Co nas zdziwiło przystanęli kilka metrów przed nim i sprawdzili czy aby na pewno nikogo tam nie ma a kiedy byli już stu procentowo pewni zachęcili nas do podejścia ruchem głów co zrobiliśmy dość nie chętnie, ale kiedy już wyszliśmy na tyły budynku mogliśmy dostrzec dwa lamborghini Aventador SV koloru zielonego.
  Maks i Eric od razu otworzyli nam samochody i kazali wsiadać. Niestety lamborghini są to samochody dwu osobowe więc Irma musiała jechać ze swoim ojcem co jak zauważyłem trochę się jej nie spodobało. Były też z nami jeszcze psiaki więc Blue od razu wpakowała się przed swoją panią a White do nas do samochodu i coś mi się zdaje, że chyb mnie polubił skoro był taki chętny za mną wszędzie łazić i w ogóle.
Nie chcąc dłużej czekać wuj... tata od razu odpalił samochód i ruszyliśmy jako pierwsi zapewne do domu... Co mnie zdziwiło zasuwaliśmy dość nieźle przy czym pewnie złamaliśmy dozwoloną prędkość! Musielibyście widzieć tylko miny tych dziennikarzy jak szybko ich wymijamy i odjeżdżamy w siną dal! Nie ma artykułów! Spadówa od nas!
- Em nie boisz się mandatów? - zapytałem w pewnym momencie naszej szybkiej jazdy.
- Nie... Ściągnąłem rejestracje... Będzie dobrze! - odpowiedział mi i pogłaskał mnie jak małe dziecko po głowie przez co niekontrolowanie zamruczałem jak kocur - Kicia? - zaśmiał się a ja pacnąłem go słabo w bok.
- Nie - mruknąłem ni to zły ni to obrażony co poskutkowało znowu jego śmiechem.



W willi byliśmy po około 20 minutach... Maks parkując na podwórzu od razu kazał prze parkować samochód do garażu by tu nie stał co zapewne wynikało z tego, iż ostatnio sobie przez jego auta skakaliśmy. Nie wiedziałem czy bał się on bardziej o nasze życie czy zarysowanie swoich pojazdów, ale nie chciało mi się teraz nad tym zastanawiać. Nasza cała czwórka udała się od razu do budynku gdzie od razu skierowaliśmy się do salonu. Kiedy tylko zobaczyłem kanapę od razu się na niej położyłem oraz cicho jęknąłem z bólu spowodowanego ranami, które jeszcze do końca się nie zagoiły... Ojciec podał mi tam jakieś przeciwbólowe dożylnie co dla mnie przyjemne nie było, ale po pięciu minutach pomogło. Kiedy on coś tam z tatą Irmy gadał my wraz z psami wymknęliśmy się na zewnątrz gdzie skierowaliśmy się od razu do stajni. Natrafiliśmy akurat na moment kiedy Arrow i Alkatras miały rozruchy blisko stajni. Gdy nasze kochane koniska nas zobaczyły od razu zerwały się stajennym i do nas podbiegły co pewnie kosztowało ich trochę sił, ale widać było jednak poprawę. Od razu je pogłaskaliśmy oraz powoli zabraliśmy je do stajni. Nasze wierzchowce bardzo się cieszyły z naszego widoku i można by rzec, że ich energia wróciła w nadmiarze. Kiedy już się nacieszyliśmy swoim widokiem poszedłem zobaczyć co z Luxem... Byłem już blisko jego boksu i miałem już się z nim witać, ale ten nagle wystrzelił jak z procy z otwartego boksu przez co aż upadłem na tyłek i popatrzyłem na niego z niedowierzaniem. Znowu wszystko mnie strasznie zabolało i trochę mi to zajęło zanim się podniosłem, ale nie miałem zamiaru zostawiać tej sprawy od tak. "Lux to nie moja wina..." - pomyślałem smutno i podtrzymując się innych boksów ruszyłem w stronę gdzie uciekł karus. No nie ukrywam martwiłem się o niego i bałem, że zrobi sobie krzywdę... Nie chciałem by się mnie bał... Wypadek nie był moją winą... nie był... nie był...

--------------
Irma? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.