Strony

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

od Viktorii cd. Scarlett

Kończyłam lekcje wychowaniem fizycznym, nie było obowiązkowe ale nie chciało mi się jeszcze wyjeżdżać z Akademii na lotnisko... Podobno ktoś miał dołączyć do naszej szkoły, ale po cholerę prawie pod koniec roku?! Ja rozumiem- w drugim semestrze ale że podczas ważnych przejazdów i testów?! No... dobra, nie moja decyzja - nie mój interes... Po skończonym w-f', przebrałam się w jeansy, białą koszulkę i czerwono-niebieską koszule. Szybko przejrzałam się w lustrze, upięłam włosy w niedbałego koka i zabrałam kluczyki leżące na komodzie.
-Wyjeżdżam-powiedziałam do Tenebris która pomerdała radośnie ogonem słysząc mój głos i wstała z miejsca w nadziei że wezmę ją ze sobą, jej wyraz, orzechowych oczu, był tak błagalny, że nie mogłam jej odmówić.
-No chodź.-uśmiechnęłam się i poklepałam w kolana, podskoczyła radośnie i podbiegła do mnie, dopięłam smycz i zaprowadziłam na tylne siedzenie mojego nowego auta, psinka usiadła grzecznie (pozory mylą...) zamknęłam drzwi a sama wsiadłam na miejsce kierowcy, włożyłam kluczyki z breloczkiem w kształcie podkowy i zapaliłam silnik, Tene zaskomliła cicho kiedy auto wyjechało z terenu Akademii i zmierzało w stronę autostrady, włączyłam radio ale po chwili uznałam że zaraz trafi mnie szlag... Jednak cisza jest ciekawsza od disco polo.
-To co? Jak myślisz, mordko? Będzie miała konia?-zapytałam mojego psa, owczarek tylko podniósł głowę i dalej oddawał się błogiej czynności zwanej spaniem. Nim zdążyłam się zorientować, byłam już przy lotnisku i prawie je ominęłam. -cholera no!-mruknęłam i szybko skręciłam w stronę wjazdu, zaparkowałam auto  i wyjęłam Tenebris z auta która dosłownie wylewała się z niego, tak to jest kiedy pies zasypia..  znów zapięłam smycz o jej szarą obroże i zaczęłam prowadzić ją do najbliższego samolotu który przylatywał z Austrii. Zauważyłam trochę zagubioną dziewczynę, mającą przy sobie kota i konia, miała dosyć dziwny kolor włosów; zielony, cóż nie byłam fanką tego koloru ale dobra. Spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się niepewnie.
-Viktoria jestem. To ciebie miałam odebrać?-zapytałam a  ona obejrzała się na mnie i na moje kolorowe włosy, pewnie nóż przy pasie i czarny pies nie wyglądał za dobrze, przez jej twarz przebiegł cień zdziwienia, nie wiem czy myślała że nie widzę czy co... Zakodowałam to sobie w pamięci, na przyszłość. Może się przydać.
-Tak.-odparła chłodno i zmierzyła mnie znów wzrokiem.-to jedziemy?-dodała trochę cieplej.
-Cia...-mruknęłam i wzruszyłam ramionami, równocześnie odchodząc w stronę auta, Scarlett; bo tak miała na imię,  wprowadziła swojego karego kuca do przyczepy gdzie zwykle podróżowała North i Amidia, coś mi się wydaje że tym dwóm szatanom nie spodoba się inny koń... Wpakowałam Tenebris na tylne siedzenie i odpięłam smycz, zielonowłosa usiadła na siedzeniu pasażera z przodu. Kot dziewczyny usiadł jej na kolanach a czarna błyskawica (aka Tenebris zwana leniuchem) zaczęła warczeć na zwierzaka.
-Cisza!-krzyknęłam na nią, uciszyła się ale dalej cicho warczała.
-Ciekawy pies. Masz konia?-zapytała mnie a ja spojrzałam na nią.
-Mam dwa.-krótka odpowiedź i znów skupiłam się na drodze... Czekałam na kolejne pytania Scarlett, sięgnęłam po kawę i wypiłam z niej spory łyk.





>Lett? :3 <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.