-Nie lubię o tym wspominać…- odpowiedziałam przypominając sobie przeszłe
zdarzenia. Biedna Angel. Nadal śnią mi się o tym koszmary.
-Mi możesz zaufać. Zresztą nie to nie.- powiedział Silvester. Spojrzałam
mu ukradkiem w oczy. Piękne szare oczy. Boże co ja gadam?! Nawet go
nie znam. Odwróciłam wzrok gdy tylko się zorientował że na niego patrzę.
-Kiedyś mieszkaliśmy blisko lasu. Biegałam tam często z bratem. Kiedyś
pobiegłam sama i zgubiłam się. Po jakiejś godzinie zatrzymałam się i
popłakałam się. Nagle usłyszałam przeraźliwe rżenie i pobiegłam w stronę
dźwięku. To była Angel. Przerażona. Ktoś przywiązał ją do drzewa. Obok
leżał nóż. Miała pokaleczone nogi i krew na szyi od sznura. Próbowała
się wyrwać ale nie miała siły. Sięgnęłam po nóż i uwolniłam ją. Ledwo
mogła chodzić. Prowadziłam ją powoli za kantar i krzyczałam o pomoc.
Dopiero po jakiś dwóch godzinach znalazł nas Rick.- opowiedziałam mu.
Silvester stał zamyślony opierając się o płot.
-Przykro mi.- powiedział po chwili przerywając ciszę.
-Nie musisz udawać że cię to obchodzi… Nadal mam o tym koszmary… Jej
zakrwawiona szyja, nogi… Przepraszam.- powiedziałam i uciekłam.
Zatrzymałam się dopiero przy ogromnej wierzbie i oparłam się o nią.
Rozpłakałam się. Demon przybiegł zaraz i zaczął mnie szturchać nosem.
>Ves? :3 <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.