-Ja???- spytałem zdziwony.
-Tak, ty.
-Czyli ufasz mi już?
-Tak jakby.- odpowiedziała z uśmiechem.
-A więc, widzimy się na zewnątrz.- odpowiedziałem i odwzajemniłem uśmiech. Wyszedłem ze stajni.
***
Soul stanął dęba. Wyglądał tak pięknie. Przeskoczyłem przez płot. Podszedłem do konia i połaskałem po pysku. Patrzył w moje oczy, w duszę. Złapałem go za kantar i wyprowadziłem z pastwiska. Zdążyłem wkraść się do domu i wziąźć kilka rzeczy w tym jego ogłowie. Sięgnąłem do plecaka który leżał pod płotem i wyjąłem jego ogłowie. Założyłem mu ogłowie, na szczęście nie szaprał się. Założyłem plecak i wsiadłem na konia.
-Widzę że jesteś gotowy.- usłyszałem głos Cass za plecami. Odwróciłem konia.
-Jedziemy?- spytałem a dziewczyna pokiwała głową i ruszyła kłusem w stronę pobliskiej dróżki. Jechaliśmy chwilę w ciszy.
-Kim dla ciebie jestem? Tylko szczerze.- spytałem znienacka.
Cass?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.