Strony

piątek, 13 stycznia 2017

od. Viktorii cd. Rusha

Cholera. Ta kutwa Aleu im wygadała... Wróciłam cała spięta, ogarnęłam Batona i Jabłonkę, zaszłam do mojego pokoju po koc i gorące napoje dla Rusha. Wreszcie miałam przyjaciela który nie był taki jak reszta. Szczerze mówiąc bałam się iść do mojego pokoju... Chłopak trzymał łeb Silenta na swoich kolanach, obydwoje drzemali. Położyłam to wszystko koło niego i przykryłam ich kocami. Zostawiłam też latarkę i karteczkę. Poszłam, tak dokładniej pobiegłam przerażona do mojego pokoju. Włączył się dzwonek mojego telefonu, najwidoczniej dostałam SMS'a
"North albo ty. Wybieraj" przeraziłam się tym. Wiedziałam że byli do tego zdolni. Albo przyjdą w nocy mnie zabrać i Bóg wie co zrobić.. Albo co gorsza skrzywdzić North. Umyłam się zamykając drzwi na cztery spusty i zestresowana położyłam się spać.

***
obudził mnie zapach, kawy? Takiej zwietrzałej kawy. Wzdrygnęłam się gdy zorientowałam się że nie mogę ruszać rękami. Chciałam krzyczeć ale jakaś apaszka wsadzona w moje usta i przewiązana mi to uniemożliwiała. Zaczęłam panikować bo nie wiedziałam co się dzieje. Z moich oczu nagle zniknęła ciemność i uderzyła mnie jasność i zapachy koni.
-Więc jednak wybrałaś te pierwszą opcję?- usłyszałam zimny i cichy ton.
-Nie poznajesz nas... moja droga? - wszystko sobie przypomniałam. To oni dręczyli mi North i Gwiazdę. mnie też... Wiedziałam że są zdolni do wielu rzeczy... O  dziwo był tam też chłopak z którym chodziłam w liceum.
-Ty też?!- zaczęłam płakać, zaczęłam się bać o siebie... Ale bardziej o North.
-Viki.. Ja..
-Nie!- przerwano mu... chciał mnie przytulić?
W pewnym momencie poczułam coś ciepłego i lepkiego na moim policzku.. Krew? Kiedy zorientowałam się co robią, poczułam ostry ból w tym miejscu.
-Gadaj!
-A.. Ale o czym?!- wyszeptałam
-NorthWish.
-Moja klacz. Wysokie miejsca w zawodach, nie lubi innych.. o to chodzi? - wychrypiałam gdy do moich ust wlała się krew. Poczułam mocniejsze ukłucie, tym razem nie do krwi ale bolesne, nad łukiem brwiowym.
-Nie idiotko! Ile zarobiła! Sprzedasz nam źrebaka albo pożegnaj się z Dressage Academy!
-zarabia do 20 000 rocznie... nie wiem czy będzie źrebna! - Alex wyszedł i zostawił mnie sam na sam z Thomasem. Podniósł mnie i wyniósł na pole. Oczyścił mi rany a ja płakałam... Nie wiem już czemu. Po prostu płakałam...
-Vikuś.. Spójrz na mnie... - chwycił mnie lekko za brodę a ja wzdrygnęłam się gdy spojrzałam w te jego oczy w odcieniu głębokiej zieleni... Zrobiłam co kazał..
Patrzył mi w oczy. Wtem zbliżył się do mojej twarzy i mnie pocałował... umazał się krwią ale nie liczyło się to dla niego. Przerażona chciałam go odepchnąć ale się nie dało...
Obejrzałam się i zauważyłam wściekłego a zarazem przerażonego Rusha, dosiadającego Jabłonki i trzymającego wodze Batona.


>Rush? Sry xD<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.