Strony

niedziela, 22 stycznia 2017

od Mike'a cd. Cass

- Ja... emm... Co to za rasa? - usłyszałem nieśmiały głos dziewczyny.
Oderwałem wzrok od Azeri i zerknąłem na nią.
- Ona? Szczerze sam nie jest pewny. Niby w papierach ma, że jest mieszanką Quatera i anglika, jednak wątpię by ta śliczna istotka miała taki rodowód. - mówiłem uśmiechając się.
- No, jest naprawdę niezwykła. Ym, skąd ją masz? - padło pytanie.
- Dostałem ją od siostry. Nigdy nic nie słyszałem o jej przeszłość, ale to nic. Trzeba się cieszyć teraźniejszością, czyż nie? - powiedziałem radośnie
- Tak... - dziewczyna wydawała się być chyba lekko speszona moim optymizmem. Zauważyłem, że trzyma lonżę w ręce.
- Ah, przyszłaś na trening? Właśnie kończę.
- O, dzięki. Nie musiałeś się śpieszyć.
- Jak mówiłem skończyłem już. Jestem przeziębiony, więc wole nie narażać mojej odporności.
Ruszyłem wolnym krokiem w stronę stajni. Stanąłem na chwilę i popatrzyłem na rudowłosą i jej konia. Śliczny hanorwew.
- Mógłbym zajrzeć potem jak ci idzie? - zapytałem.
- Ym, jak chcesz. - powiedziała odwracając się w moją stronę.
- Okej, to niedługo wpadnę.
Podszedłem pod boks klaczy i wprowadziłem ją do środka. Wyjąłem parę smakołyków i z kieszeni i dałem je Azeri. W boksie czuła się już pewniej. Stałem chwilę przy jej boksie myśląc. Wypuszczę ją dziś na padok. Oby nie odwinęła żadnego numeru. Nałożyłem jej brązową derkę i przypiąłem uwiąz. Prowadziłem ją na łąkę. Chwilkę zajęło mi znalezienie tej specjalnie dla klaczy, ale się udało. Azeri wolnym stępem ruszyła w głąb padoku rozglądając się na boki. Poza nią stały tam jeszcze dwie klacze. Wyglądały na spokojne i zbytnio nie przejęły się nowym koniem. Da sobie rade. Stwierdziłem i poszedłem w stronę okrąglaka. Niby jestem chory, jednak zamiast leżeć w łóżku siedzę na dworze.
- Cia, to najlepszy sposób na kurację. - powiedziałem po cichu, ironicznie do siebie.
Usiadłem na płocie z widokiem na plac. Przypatrywałem się Cass i jej koniu w uwadze. Mieli wyrobioną naprawdę ciekawą technikę. Ogier za komendą właścicielki ruszył galopem. Dziewczyna była skupiona na zadaniu, a ja byłem pod wrażeniem jej konia. Jego galop był wręcz doskonały. Dziewczyna zwolniła go do stępa. Nagle zauważyła mnie siedzącego nie opodal. Wydawała się zaskoczona. Pomachałem z uśmiechem, zeskoczyłem z jakże wygodnego siedzenia i ruszyłem w jej stronę.
> Cass? <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.