Strony

sobota, 17 grudnia 2016

Od Asaki'ego


Jechaliśmy właśnie z lotniska razem z moim bratem do akademii jeździeckiej. Zostawił nawet ojca z opiekunką, aby mi pomóc przywieźć Sav tutaj.
- Dziękuje ci. - powiedziałem do niego w naszym ojczystym języku. Wszak nie był dobry z angielskiego.
- Nie masz za co, zawsze ci pomogę. - powiedział. Byliśmy już na miejscu. Podeszliśmy więc do przyczepy, aby ją otworzyć. Usłyszałem ciche parsknięcie, a po chwili z przyczep wyszła klacz marwari. Na jej grzbiecie stała biała papuga, która po chwili siedziała mi już na ramieniu.
- To ja będę wracać, odwiedź nas kiedyś. - powiedział brat, zamykając klapę i wchodząc do samochodu.
- Nie ma sprawy. - odparłem idąc w stronę dziewczyny, która stała przy płocie do padoku. Salvatio się to nie podobało, jednak musiałem wiedzieć gdzie ją schować.
- Witaj. - powiedziałem do dziewczyny. Ta się odwróciła i do mnie podeszła. - Chciałem się spytać, gdzie mogę ją zaprowadzić.
Dziewczyna podeszła do klaczy bez słowa. Ta oczywiście położyła po sobie uszy i lekko się cofnęła.
- Nie radzę. - powiedziałem. Ta jednak nie miała zamiaru mnie słuchać. Kiedy tylko zbliżyła rękę do jej pyska klacz szybko zareagowała. Po chwili jednak ją puściła i gdzieś pobiegła. Na szczęście w stronę budynków, a nie ulicy.
- Co za głupi.. - nie dałem jej dokończyć.
- Mówiłem. - westchnąłem. Oderwałem z koszulki pasek na szczęście starej, i owinąłem dłoń dziewczyny. Po tym zabiegu ruszyłem za Salvatio, która stała przed jednym z budynków, jak się okazało stajnią.
- No jż spokojnie, jestem tutaj. - powiedziałem klepiąc ją po szyji.
- Tak, tak. - usłyszałem skrzeczenie na swoim ramieniu.

< Victoria? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.