Strony

sobota, 5 października 2024

Od Anthony'ego cd. Zei

Anthony nie skupiał się na spotkaniu autorskim z Terrance Young. Chociaż wyglądał, jakby słuchał wywodów pisarki, myślami był zupełnie gdzieś indziej. Jutro nie pracował, dlatego zaczął obmyślać, jak sensownie ułożyć plan dnia. Na pewno zamierzał odwiedzić Milky Way. Trening nie brzmiał jak szczyt jego marzeń, ale jazda w teren wydawała się miłą odskocznią od rzeczywistości. Planując to na godziny popołudniowe, na poranne wrzucił przygotowanie obiadu na najbliższe dni. Do pory wieczornej nie zdążył nic przypisać, ponieważ został zmuszony do stanięcia za kasą. Zakończony wywiad skłonił uczestników do sporych zakupów. Patrząc po niektórych jednostkach, wątpił, by kiedykolwiek przeczytali coś z literatury faktu, a raczej czy w ogóle sięgnęli po literaturę inną niż dziecięca. Nie komentując na głos niczyich zakupów, życzył każdemu klientowi miłego dnia. Ostatni w kolejce stał oczywiście najmniej oczekiwany gość. Zeya położył na kontuarze wybrane przez siebie pozycje i spojrzał na szatyna z dozą nieufności.
- Będziesz jutro w stajni? - Zapytał Tony, skanując pierwszy kod kreskowy.
- A co? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Chciałbym zobaczyć, jak używasz tych ćwiczeń w praktyce. - Postukał palcem w twardą oprawę książki. - Zbierasz pieczątki? - Odruchowo złapał za prostokątny kartonik.
- Nie. - Pokręcił przecząco głową.
- To zaczniesz. - Przybił stempel w odpowiednim miejscu. - Karta, gotówka? - Nie spoglądając na bruneta, odwrócił kartkę, by zapisać na niej swój numer kontaktowy.
- Karta. - Wyjął z kieszeni telefon komórkowy. - Wiesz, nie sądzę, żebym tu jeszcze zajrzał. - Położył dłoń na karku, aby go potrzeć.
- Nigdy nie mów nigdy. - Wręczył mu rabatówkę. - Trzydzieści pięć dolarów. - Uruchomił terminal, oczekując zatwierdzenia transakcji.
Widząc, jak Zeya przybliża komórkę do odpowiedniej części urządzenia, był już gotowy zapytać o to, czy potrzebuje potwierdzenia płatności. Powstrzymał się jednak, gdy zobaczył na monitorze odrzuconą płatność. Wiedziony przeczuciem, że mogła być to wina zarówno terminalu, jak i chłopaka, który mógł zbyt szybko od niego odsunąć telefon, włączył ponowną możliwość zapłaty. Azjata poczuł wdzięczność, dlatego posłał Tony’emu lekki uśmiech, którego ten nie odwzajemnił. Niestety, mimo dobrych chęci sprzedawcy, pieniądze znowu nie zostały przechwycone.
- No to mamy kurcze kłopot. - Pochylił się w kierunku bruneta. - Gotówka, rezygnacja, czy opcja numer trzy? - Zapytał, nie ujawniając swoich intencji.
Spodziewając się wycofania się z zakupu, jedną ręką sięgnął do kieszeni po swój portfel. W końcu nie chodziło mu o oddanie w naturze. Chyba.

Zeya?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.