Strony

poniedziałek, 23 września 2024

Od Zei do Anthony'ego

 W mieszkaniu rozległ się głuchy huk, na kilka sekund zapadła cisza, a następnie dźwięk obdzierania ze skóry. Chester nadal miaucząc ile sił w płucach wpadł do sypialni, wskoczył na łóżko, przebiegł po swoim właścicielu i zatrzymał się dopiero na zagłówku. 

Zeya nie miał wyjścia, nie dało się tego przespać. Po omacku sięgnął nad siebie, żeby pogłaskać kota i dopiero potem otworzył oczy. W pomieszczeniu nadal było dość ciemno, jednak trudno było stwierdzić, czy była to kwestia wczesnej pory czy grubych zasłon. Wątpliwości rozwiało zerknięcie na telefon - kwestia wczesnej pory, nie było nawet piątej. To jakiś cud, że sąsiedzi z dołu nadal nie skarżyli się na hałas powodowany przez Chestera. Kot miauknął jeszcze raz i zeskoczył z powrotem na materac, tym razem lokując się tuż obok opiekuna. Wydawał się być z siebie zadowolony, najprawdopodobniej miał ochotę na trochę uwagi i właśnie to udało mu się osiągnąć. Zeya odłożył telefon i usiadł na łóżku. Skoro i tak już nie spał, to równie dobrze mógł wstać.

Ekspres zaszumiał bez entuzjazmu, mieląc ziarno na świeżą kawę, podczas gdy Zeya zajął się zbieraniem tego, co zostało z ostatniej w tym domu ceramicznej doniczki. Miał przesadzić rosnącego w niej skrzydłokwiata do czegoś bardziej odpornego na kocią głupawkę już dobry miesiąc temu. Cóż, teraz nie ma już wyjścia, będzie musiał się tym zająć wieczorem. Tymczasowo umieścił roślinę w największym odłamku starej donicy, a resztę elementów wyrzucił do kosza, po czym podszedł do stojącego w salonie biurka i uruchomił stojącego na nim laptopa. 

Czy scrollowanie social mediów można nazwać pracą? To chyba zależy od użytej argumentacji. Z samego rana w oczach Zei jako argument wystarczyło zapisanie kilku linków do interesujących wydarzeń w Idaho Falls i najbliższej okolicy. Kilka koncertów lokalnych zespołów, jakieś spotkanie autorskie w miejscowej księgarni, premiera nowej sztuki w teatrze. Obiecał sobie, że zerknie na to wszystko jeszcze raz kiedy się rozbudzi, może coś będzie warte odwiedzenia. Przełączył kartę przeglądarki i zalogował się na maila. Jedyne co tam czekało to nowy singiel. Odtworzył plik, w międzyczasie googlując nazwę zespołu. Grupa była z Wyoming, trochę daleko na wywiad, ale muzyka była całkiem przyjemna, więc wysłał link na radiowy czat. Wreszcie podłączył do komputera słuchawki i zabrał się za montowanie materiału na jutro. Jeśli dobrze pójdzie to uda mu się go nawet skończyć zanim będzie musiał wyjść do studia.

***

Recorder? Działał. Mikrofon? Nie działał. Mikrofon z innym kablem? Działał. Uff. Słuchawki? Jak zwykle gdzieś zaginęły, więc pozostały jedynie zwykłe dokanałowe. Bywało lepiej, ale zawsze to jakiś odsłuch. Schował wszystko poza niedziałającym kablem do plecaka i wybiegł na ulicę. Cel: park. Kiedy dotarł już na miejsce, złożył sprzęt i przetestował go jeszcze raz. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś postanowi się zbuntować, prawda? Tym razem jednak na szczęście wystarczyło dostosować czułość nagrywania. Sonda uliczna czas start. Normalnie nie przeszkadzałoby mu to za bardzo, czasem nawet lubił wyjść z mikrofonem do ludzi, jednak tym razem był to efekt przegranego zakładu, i jak przystało na przegrany zakład musiała być obiektywnie zła. Zobaczył idącego z naprzeciwka chłopaka, mniej więcej w jego wieku. Patrzył w telefon, dobrze, nie zdąży uciec.

- Cześć, jestem z radia. Mam do ciebie jedno krótkie pytanie. - Nieznajomy wydawał się zaskoczony, ale nie dałem mu szansy zaprotestować. - Czego słuchasz? - Wskazałem gestem głowy na jedną słuchawkę w jego uchu.


Tony?

nie bój się, mikrofon nie gryzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.