Strony

środa, 16 stycznia 2019

Od Alana cd. Seana

***
(Ajm sou sori ale jestem za leniwa żeby pisać)
Nie byłem do końca pewny czy chce iść na jakiś pokaz szkolnych talentów. Inez uznała że będzie to takie lekkie oderwanie od codziennego dołka i może poczuje się lepiej albo nawet zapomnę choć trochę o Seanie. Kiedy opowiedziałem jej o nas, zaczęła mówić jak byłoby cudownie widzieć nas razem. Właściwie dostawała zadyszki fangilrowej. Naprawdę czasem nie rozumiem o co chodzi tym całym yaoistkom itd.
Czułem się trochę dziwnie siedząc obok Inez, która była wypicowana jak na jakąś galę. W każdym bądź razie muszę przyznać, wyglądała całkiem uroczo. Większość "talentów" były to raczej osoby które uważały że mają talent i wyły czy fałszowały na instrumentach. Powoli zaczynało mi się nudzić, nie chciałem jednak zrobić przykrości dziewczynie bo w końcu to z nią tu przyszedłem.
- Alan patrz! - uszczypnęła mnie w pewnym momencie Inez, co sprawiło że trochę się rozbudziłem i podniosłem wzrok na scenę. Był tam Sean. Chciałem wstać, wyjść i móc już nigdy na niego nie patrzeć ale blondynka mnie zatrzymała, łapiąc za nadgarstek. Niechętnie usiadłem z powrotem.
- Hej, nie chcę was zamęczyć gadaniem - zaczął chłopak - jednak utwór, czy jak to tam tylko chcecie nazwać, który dzisiaj zagram jest dla mnie bardzo ważny - odczekał chwilkę. - Chciałbym podziękować mojemu bratu, za to, że pomógł mi to skończyć i że w ogóle tu jest, oraz przeprosić pewną bardzo ważną dla mną osobę, którą bardzo skrzywdziłem.
Wyprostowałem się odrobinę na krześle myśląc że się przesłyszałem. Brunet zasiadł za pianinem i zaczął wygrywać melodię włączając w to tekst. Inez wręcz szarpała moim ramieniem z podekscytowania, ja za to jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w chłopaka. Targały mną mieszane uczucia. Ze spokojem wsłuchiwałem się w tekst.
Kiedy skończył, wszyscy zaczęli bić brawa a ja siedziałem mocno zaciskając pięści. Wstałem i opuściłem szybkim krokiem aulę. Musiałem złapać oddech, pomyśleć. Damn, tak cholernie brakuje mi go. Miałem właśnie wchodzić do budynku mieszkalnego, kiedy poczułem uścisk na przedramieniu. Odwróciłem się, to był Sean. Ogarnęła mną lekka wściekłość, przywaliłem mu więc z liścia w twarz po czym, po prostu nie mogłem się powstrzymać i wpiłem się w jego usta. Nie dałem mu jednak przejąć kontroli.
- Jesteś sukinsynem, Montgomery. Kłamcą i pierdolonym aktorem - warknąłem. - A teraz odpierdol się ode mnie z łaski swojej.
Wyrwałem się z jego uścisku, włożyłem dłoni do kieszeni bluzy i wszedłem do budynku. Jesteś debilem Alan.
***
Siedziałem w pokoju myśląc już chyba drugą godzinę. Nie potrafię wiecznie udawać że jest mi on obojętny. Do tego jeszcze cholernie zaschło mi w gardle. Postanowiłem że pójdę do kawiarni i zamówię jakąś kawę. Dłuższą chwilę zajęło mi dotarcie tam, nie było kolejki też więc bardzo szybko dostałem swój ukochany napój. Musiałem jedynie doszczętnie ignorować inne wścibskie spojrzenia uczniów, którzy zapewne ciągle pamiętali mój uroczy wybryk wtedy na korytarzu albo po prostu zainteresowali się śliwą na oku. Jedynie głośno westchnąłem, z zamiarem wyjścia z kawiarni jednak wpadłem w drzwiach, wprost na przystojnego szatyna. (A/N Nie Sean, nie chodzi o ciebie xDD)
- Strasznie cię przepraszam. - zacząłem się tłumaczyć, kiedy owym szatynem okazał się Griffin. Cudem udało mi się nie rozlać kawy, co było jedyną chyba dobrą rzeczą w tym spotkaniu.
- To ja przepraszam. - uśmiechnął się chłopak. - W końcu to ja się zagapiłem. Może w ramach przeprosin usiądziesz z nami w kawiarni?
- Z nami? - zdziwiłem się trochę. Dopiero po chwili zauważyłem stojącego za chłopakiem Seana. Niechętnie się zgodziłem, jednak właściwie wyszło mi to na rękę. Chciałem odrobinę się zemścić na chłopaku. Usiadłem przy ogromnym oknie gdzieś z dala od ludzi, a oni naprzeciw mnie. Sean wydawał się strasznie spięty, wydawało mi się że rejestruje każdy mój ruch. Zignorowałem go, zajmując się Griffinem a raczej flirtowaniem z nim. Kiedy podeszła do nas kelnerka i chłopak zaczął zamawiać zaoferowałem że zapłacę za niego.
- Nie trzeba. - uśmiechnął się.
- Skarbie, dla mnie to żaden problem. - powiedziałem, kładąc swoją dłoń na dłoni chłopaka.
- To niby ja lecę do pierwszych lepszych. - Sean uniósł brew w geście irytacji. Widać że zżerała go zazdrość, co bardzo mnie usatysfakcjonowało. 
- Kotek, przecież niczego sobie nie obiecywaliśmy. - uśmiechnąłem się chamsko do niego, cytując dokładnie jego słowa. Chłopak jeszcze bardziej poczerwieniał z zazdrości. 
- O co ci chodzi? Najpierw udajesz że niby bardzo cię boli gdy cię zraniłem, a potem jak gdyby nigdy nic zarywasz do mojego brata! - warknął.
- Przeproś. - uśmiechnąłem się lekko w jego stronę, tym samym wprowadzając go w nie małą frustrację. 
- Słucham? - uniósł brwi, lekko zmieszany.
- Choć raz przestań zachowywać się jak egoista i przeproś. - odezwał się brat bruneta, denerwując go chyba swoją uwagą. Sean chwilę mierzył mnie wzrokiem. 
- Okey... Przepraszam... Nie powinienem był. Zależy mi tylko na tobie. Zachowałem się jak dupek. - przeprosił chłopak, choć właściwie to chyba już wcześniej mu wybaczyłem. Uśmiechnąłem się jednak lekko, czując że robi to naprawdę szczerze.
- Oraz? - dodałem, w odpowiedzi brunet posłał mi zdziwione spojrzenie. 
- Debil, idiota, egoista, sukinsyn, gnojek i największy dupek jakiego świat widział. - wyręczył mnie Griffin, na co uśmiechnąłem się do niego a Sean zaczął z automatu palić go wzrokiem.
- Oj chyba będziesz zmuszony mu wybaczyć. - westchnął teatralnie szatyn, uśmiechając się do Seana.
- Oj chyba tak. - także westchnąłem, a brunet jakby nagle się rozpromienił. 
- Ale masz już nie gadać z Lynette. - spoważniałem w moment. 
- Jak tylko zechcesz. - uśmiechnął się Sean.
- Uspokój się. Zdawało mi się że to ty w tym związku masz być "top". - zaśmiałem się, a brat chłopaka tylko mi zawtórował. 
- Dobra, a teraz powiedz mi kto cię tak urządził. A normalnie zabije. - powiedział brunet. Zarzuciłem rękę na jego ramię, wieszając się na nim.
- No i to mi się podoba. Książę na białym koniu ratuje swoją różową księżniczkę, w tym przypadku moje urocze dupsko. - uśmiechnąłem się. - Connor i jego banda. - dodałem po chwili.
- Zatłukę...
- Spokojnie! Zachowaj tę energię na kiedy indziej. - zrobiłem intuicyjny ruch brwiami, na co otrzymałem zmieszane spojrzenie Seana i głośny śmiech Griffina.
- Ale powiem ci że pilnuj się. Twój brat to też mega ciacho. - spojrzałem na szatyna z szalonym uśmieszkiem, za co dostałem łokciem w brzuch od Seana.
- Przestań proszę cię. - brunet z trudem już opanowywał się z swoją zazdrością. Pocałowałem go lekko w usta.
- Jesteś uroczy kiedy się denerwujesz. - uśmiechnąłem się do niego. 

Seanie? *sypie cukrem po ścianach na znak przesłodzenia*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.