- Dziękuję?
- Nie ma za co - odpowiedział.
Westchnęłam.
Chłopak wyjął z kieszeni papierosa i zapalił jednego.
- Chcesz? - spytał.
- Nie, dzięki. - pokręciłam głową i sięgnęłam po torby. Lepiej już pójdę.
- Co tam masz? - spytał nagle, zatrzymując mnie.
- Nowy sprzęt dla moich koni - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Koni?
- Tak, posiadam dwa konie - powiedziałam. Chciałam zapytać, dlaczego dziwi go wzmianka o koniach w szkole ze stajnią. Zanim to jednak zrobiłam, otrzymałam kolejne pytanie.
- Mógłbym... mógłbym potem je zobaczyć?
- Tak, pewnie. - odpowiedziałam.
Chłopak spojrzał na zegarek.
- To odłożę walizki i powinienem być za jakieś dwadzieścia maks trzydzieści minut w stajni. - odparł. - O ile ją znajdę.
Wskazałam palcem na znajomy budynek.
- To tam, stajnia dla koni prywatnych.
- Więc, do zobaczenia - wycedził przez papieros w zębach.
- Do zobaczenia - odparłam i skierowałam się do stajni.
W oczekiwaniu na nowo poznaną osobę postanowiłam wyczyścić Briganda, a następnie Hota.
Wzięłam swoją skrzynkę i wyprowadziłam karuska na korytarz, po czym przywiązałam go do kratek od boksu. Wyjęłam zgrzebło i zaczęłam rozczesywać zaschnięte błoto na jego łopatce.
Nagle Brigand spojrzał zaciekawiony w stronę drzwi stajni. Nadchodził stamtąd ten chłopak. Wyciągnęłam rękę wysoko w górę i pomachałam do niego.
- Cześć! - przywitałam się.
Chłopak skinął mi głową i spojrzał na Briganda.
- Śliczny... Jak się nazywa?
- Brigand - odpowiedziałam i odłożyłam szczotkę.
- Mógłbym go... dotknąć? - zapytał niepewnie.
Chwila, co takiego? Trochę dziwne pytanie, ale mimo wszystko pokiwałam głową.
Wyciągnął rękę przed siebie, powoli zbliżając się do konia. Brigand parsknął zniecierpliwiony. Chłopak zatrzymał się, przyglądając się mu.
- Nie bój się, nic ci nie zrobi - zaśmiałam się.
- Wiem. Bardziej ja boję się że zrobię coś jemu. - odrzekł. Delikatnie położył dłoń na chrapach konia.
Kary stał nieruchomo. Był przyzwyczajony do głaskania.
Chłopak pogłaskał go po chrapach i cofnął rękę.
- A więc co cię tu sprowadza, do akademii? - zapytał.
Zastanowiłam się chwilę.
- Od dziecka uwielbiałam konie - zaczęłam. - Kiedy kupiłam Hota, chciałam jakoś znaleźć czas dla niego i szkoły jednocześnie. Wtedy rodzice powiedzieli mi o Dressage Academy - urwałam na chwilę, przypominając sobie ten szczęśliwy moment w moim życiu. - No i postanowiłam się tu przenieść.
Chłopak pokiwał powoli głową.
- Rozumiem, że Hot to twój drugi koń?
- Tak, dokładniej Hot Bay - odparłam, uśmiechając się szeroko. Uwielbiam gadać o moich koniach.
- A Brigand? Kupiłaś go później?
- Tak. Znaczy, nie... Nie kupiłam. To emeryt, były koń szkółkowy z mojego dawnego klubu jeździeckiego. Moja instruktorka szukała dla niego opiekuna. Dostałam go za darmo.
Chłopak przyjrzał się Brigandowi. Chyba dopiero teraz zauważył, że jest w podeszłym wieku.
- Ile ma lat? - zapytał.
- Dwadzieścia trzy - odparłam. - albo cztery, nie pamiętam.
Kiwnął głową.
Pogłaskałam Karego po szyi, czekając aż chłopak coś powie. Kątem oka dostrzegłam, że wygląda na smutnego.
A może tylko mi się wydaje.
- A ty masz jakiegoś konia? - spytałam w końcu.
Bill?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.