Strony

niedziela, 11 listopada 2018

Od Grace cd Ashley

Po skończonym treningu ruszyłyśmy z Ash w stronę stajni. Sprawnie rozebrałyśmy konie i wprowadziłyśmy je do odpowiednich boksów. 
-Mam pomysł! - Krzyknęła dziewczyna, jakby właśnie wpadła na pomysł, jak zapewnić ludziom nieśmiertelność.
Pociągnęła mnie za rękaw i obie wybiegłyśmy ze stajni. Dziewczyna kierowała się w stronę budynku mieszkalnego, więc chyba zmierzamy do jej pokoju. Brunetka zatrzymała się dopiero przed drzwiami z numerem 8. Dziewczyna wyjęła z kieszeni kluczyk, którym po chwili otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do niego. 
-I po co to wszystko? - Zaczęłam się śmiać.
-Zaraz zobaczysz. - Posłała mi tajemniczy uśmiech.
Podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła jakieś produkty.
-Zrobimy ciastka, co ty na to? - Wyszczerzyła ząbki i spojrzała na mnie.
Zamilkłam na chwilę, lecz po chwili miałam już odpowiedź.
-Jagodowe? - Zapytałam.
-Jagodowe, z kremem, z owocami, z czekoladą, czego sobie tylko zapragniemy. - Szybko odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej, ten gest był odpowiedzią na jej pytanie i dziewczyna chyba to zrozumiała. 
Podeszłam do dziewczyny i razem zaczęłyśmy przygotowywanie ciasta na wypieki.

~~~

-Gotowe. - Powiedziałam, gdy zamknęłam piekarnik, do którego właśnie trafiła blacha z ciasteczkami.
Dziewczyna stała oparta o blat z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Podeszłam do niej i wzięłam garść mąki, po czym sypnęłam nią na głowę dziewczyny. 
-Ej! - Krzyknęła, nadymając policzki.
Uśmiechnęłam się niewinnie i patrzyłam na reakcję Ashley. Brunetka szybko chwyciła paczkę białego proszku i otworzyła ją nad moją głową. Przez chwilę stałam nieruchomo, lecz po chwili zbliżyłam się do Ash i potrząsnęłam głową. W powietrzu unosił się produkt, który tworzył efekt mgły, spojrzałyśmy po sobie i zaczęłyśmy się śmiać.
-W-wybacz. - Powiedziałam, rozbawiona. -Pomogę Ci sprzątać. - Zaproponowałam, gdy opanowałam śmiech.

~~~

Usłyszałam dźwięk budzika kuchennego. Już chciałam odłożyć szczotkę, którą przed chwilą zamiatałam mąkę, aby wyciągnąć wypieki z piekarnika, lecz uprzedziła mnie w tym Ashley.
-Ciastka gotowe! - Powiedziała, uradowana i postawiła je na stole.
Skończyłyśmy sprzątać po wypiekach i zaczęłyśmy do stołu.
-Próbujemy? - Zapytałam z uśmiechem na ustach. 
-Chętnie. - Odpowiedziała, sięgając po ciastko czekoladowe.
Ja wręcz "rzuciłam" się na jagodowy wypiek i razem z Ash, rozkoszowałyśmy się naszym dziełem.


Ashley?
Króciutko, ale nie mam weny :v 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.