Strony

środa, 29 sierpnia 2018

Od Scarlett cd. Mikasa

- Teraz kopyta - powiedziałam podając nowej znajomej kopystkę.
Mikasa wzięła ją do ręki i chwilę się jej przyglądała.
- Jak to działa?
- Daj. Pokażę ci na jednym kopycie, a ty zrobisz resztę.
- Ok - odparła podając mi szczotkę.
Czyszczenie kopyt poszło nam całkiem nieźle. Po tej męczącej czynności sprawdziłam, jak ma się grzywa Hota.
- Ma trochę rozczochraną grzywę - powiedziałam i dałam Mikasie szczotkę do grzywy.
- A ogon?
- Ogona się raczej nie czesze, bo wtedy wypada dużo włosów. Ale trzeba sprawdzić czy nie ma w nim siana.
Mikasa kiwnęła głową i wykonała czynności.
- Co teraz? - spytała.
Zastanowiłam się chwilę i wpadłam na genialny pomysł.
- Wiesz co? Osiodłamy go. Zrobię ci wykład o jeździe konnej, plus pokaz - powiedziałam, uśmiechając się lekko.
- Dobra!
Zostawiłyśmy więc Hota w boksie i poszłyśmy do siodlarni.
- Zajmiemy się jazdą klasyczną, siodłanie w stylu western zajmuje dwa razy więcej czasu - powiedziałam i wzięłam siodło, a ogłowie podałam Mikasie.
- Ok, osiodłamy go w boksie. Najpierw kładziesz czaprak - powiedziałam, podając jej mój nowy granatowy czapraczek z Eskadronu. - Bliżej kłębu... O, tak dobrze. Teraz podkładka. Świetnie. I siodło. Trochę krzywo... O, idealnie!
- Zamyka ci się czasem gęba?
- Wyobraź sobie, że tak - roześmiałam się. - Zapnij jeszcze popręg.
Jak na pierwszy raz dziewczyna radziła sobie całkiem nieźle. Obawiałam się tylko, czy podczas zakładania ogłowia Hot nie zje jej włosów, nie odgryzie palca lub zrobi inną głupią rzecz.
- Ogłowie lepiej ja założę, a ty patrz i ucz się.
Po chwili Hot był już gotowy do jazdy. Zaprowadziłyśmy go na halę, bo odkryta była zajęta.
- Po zaprowadzeniu konia na jazdę trzeba dociągnąć popręg i zsunąć strzemiona - powiedziałam, pokazując. - Teraz wsiadamy.
Rozejrzałam się za stołkiem, ale się zmył. Wsiadłam więc bez niego (ledwo ledwo, ale ciii).
- Teraz przyjrzyj się, jak się trzyma wodze.
- Widzę, ale nie zapamiętam.
- No, jeszcze się nauczysz - powiedziałam. - Aby ruszyć, trzeba przycisnąć obie łydki do boków konia i dać ręce trochę do przodu, o tak.
Hot jednak nie chciał ruszyć stępem. Dzisiaj chciał być typowym Hotem. Wyrzucił zad do góry i ruszył kilka kroków kłusem. Udało mi się go zatrzymać.
- Ładnie to tak? - spytałam go. Spuścił łeb.

<Mikasa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.