Strony

sobota, 28 kwietnia 2018

Od Ethana do Rosalie

Mówią, że to pierwsze dzień, tydzień, miesiąc w nowej szkole jest najgorszy. Według mnie najgorsze jest pierwszych kilka minut. Wchodzisz do nowej szkoły, do nowego miejsca. Twoje oczekiwania są ogromne. Myślisz sobie: zdobędę przyjaciół, poszerzę wiedzę, nabędę nowych doświadczeń. A ja... Ja nie miałem żadnych oczekiwań co do tej szkoły. W końcu szkoła to szkoła. Mają czegoś nauczyć, douczyć, pomóc. Poza tym jeśli ktoś zawsze czegoś oczekuje może się naprawdę przejechać na tym. W końcu nie zawsze wszystko spełnia nasze oczekiwania. Czasami to co się dzieje bardzo odbiega od naszego wyobrażenia. Szedłem właśnie korytarzem przyglądając się wszystkiemu. Naah, wręcz nienawidzę nowych miejsc. W pewnej chwili poczułem ciało odbijające się ode mnie. Złapałem osobę w pasie, ratując przed upadkiem. Spojrzałem w dół widząc białowłosą postać. Puściłem dziewczynę i odsunąłem się na bezpieczną odległość.
- Ummm... Przepraszam. - powiedziała podnosząc na mnie wzrok.
- Huh, okey. Nie ma za co? - spytałem i uniosłem brew.
- Emmm... To ja już pójdę. - powiedziała i minęła mnie.
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem dalej. W sumie jestem tu pierwszy dzień, a co za tym idzie, nie idę jeszcze na zajęcia. Bynajmniej nie muszę. Hura. Super. Włożyłem ręce do kieszeni i skierowałem się w stronę stajni. Wszedłem do pomieszczenia i skierowałem się w stronę boksu Riptide. Ze skrzynki wziąłem kilka jabłek i podszedłem do ogiera, który od razu podszedł bliżej. Dałem mu jedno patrząc jak spokojnie i przeżuwa. W sumie trochę mi się nudzi, ale cóż muszę przeżyć ten dzień. Po kilkunastu minutach wyszedłem ze stajni i poszedłem do budynku Akademii. Przypomniało mi się, że nie odebrałem jeszcze książek, więc udałem się w stronę sekretariatu by spytać gdzie to mogę zrobić. Jak się okazało podręczniki są do odbioru w bibliotece, więc spytałem też o drogę do niej. Po kilku minutach znalazłem się w celu mojej ''podróży''. Rozejrzałem się dookoła rejestrując wzrokiem dużo półek z książkami. Podszedłem do biurka, przy którym siedziała jakaś pani. Kiwnąłem głową na przywitanie.
- W czym mogę pomóc? - spytała.
- Przyszedłem po odbiór podręczników. - krótko i na temat, przecież nie będę z nią kawkować (A/N ten egzamin xD)
Kobieta podniosła się i już po chwili wróciła ze stosem książek. Podziękowałem cicho. Złapałem stos i już miałem wychodzić, kiedy bibliotekarka zatrzymała mnie.
- Wyglądasz na zdolną osobę. - stwierdziła.
Na odpowiedź wzruszyłem ramionami.
- Działa u nas kółko muzyczne. Może chciałbyś się zapisać? Mają dziś spotkanie o 16.00. - powiedziała.
Namyśliłem się krótko.
- Może wpadnę. - stwierdziłem.
Spytałem jeszcze kobietę o numer klasy w jakiej ma się to odbyć i wyszedłem, kierując się do mojego pokoju. Po dotarciu wszedłem do środka i odłożyłem podręczniki na biurko. Spojrzałem na zegarek i z przerażeniem stwierdziłem, że zostało niecałe dwadzieścia minut do tego spotkania. Złapałem kluczyk, włożyłem telefon do kieszeni i wyszedłem z pokoju, zakluczając go. Ruszyłem już trochę znanym mi korytarzem w poszukiwaniu klasy. Do spotkania zostało zaledwie pięć minut, kiedy wreszcie znalazłem się przed odpowiednimi drzwiami. Zapukałem lekko i wszedłem do środka odkrywając, że praktycznie nikogo tu nie ma. No może oprócz białowłosej dziewczyny, która dziś na mnie wpadła. Mimo wszystko wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem na jednym z krzeseł i rozejrzałem się wokół. Scena, mnóstwo krzeseł i instrumenty muzyczne. Z radością odkryłem, że mają tu gitarę. Swojej niestety nie przywiozłem; jakoś tak wyszło. Po chwili do sali wchodzili inni uczniowie, a niedługo po nich wszedł jakiś facet.
- Witam wszystkich na dzisiejszym spotkaniu. - uśmiechnął się życzliwie, mierząc każdego wzrokiem - Widzę, że mamy nowe twarze. - powiedział patrząc na mnie.
Skinąłem głową, jako forma przywitania. To już chyba takie przyzwyczajenie. Facet zmierzył mnie wzrokiem.
- Okej... To dzisiaj... - zaczął mówić.

Rosalie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.