***
Obudziłam się chyba po południu, leżałam parę minut w wygodnym łóżku. Sama nie było obok mnie, szkoda. Miałam ochotę na małe co nie co, ale cóż... Wczorajsza noc powinna mi w sumie wystarczyć.
Niechętnie wstałam, narzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do łazienki. Szybko ogarnęłam poranną toaletę i ubrałam się. Dużo czasu zajęło mi rozczesanie włosów które wyglądały jak totalne siano. W końcu wyszłam z toalety, podeszłam do Sama i ku jego niechęci poczochrałam jego włosy. Szybko zjadłam śniadanie.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam w dupie dzisiejsze lekcje. - uznał Sam, popijając kawę. Przytaknęłam, nie miałam ochoty kisić się teraz w klasie. Brunet postanowił że pójdziemy na spacer, założyłam jego kurtkę z dziecinną satysfakcją. Zawiązał but i podał mi moją kurtkę. Niechętnie zdjęłam jego i nałożyłam własną. Wyszliśmy do parku, chodziliśmy z dwadzieścia minut i w końcu przystanęliśmy. Sam nagle zaczął nerwowo grzebać po kieszeniach i do tego klęknął. Popatrzyłam na niego lekko zdziwiona. Czy on? Właśnie chciał mi się oświadczyć?! Pisnęłam cicho i zakryłam dłońmi usta, wręcz powstrzymując się od krzyków szczęścia.
- Tu jesteś! - powiedział wyjmując coś z kieszeni. Podskoczyłam radośnie nie mogąc się doczekać tego wymarzonego pytania. I szczerze? Nie doczekałam się... Tak po ludzku zawiązał sznurówkę i wstał trzymając w ręku telefon. Kurwa...
- Co ty odpierdoliłeś właśnie? - starałam powstrzymać się wybuch emocji.
- Zawiązałem sznurówkę i wyjąłem telefon. - wzruszył ramionami. Trzymajcie mnie bo mu przypierdole w te urocze ząbki....
Westchnęłam i odwróciłam się na pięcie. Chciałam być jak najdalej od niego, jak mógł mi zrobić tak cholernie głupią nadzieję?!
- Coś się stało? - dogonił mnie szybko, patrzył na mnie zdezorientowany. Zaśmiałam się sztucznie, uniósł brwi w geście zdziwienia.
- Słuchaj teraz będzie najlepsze : Domyśl się! - uśmiechnęłam się złośliwie i szłam dalej przed siebie.
- Gdzie ty do kurwy idziesz? - usłyszałam za plecami.
- Do piekła, może Szatan mnie pokocha i zostanę Diablicą! - odkrzyknęłam mu.
Targała mną złość i jednocześnie żal. Jak mógł mi zrobić nadzieję? Niby nie znamy się, ale kurcze... Nie wiem co o tym myśleć. To wszystko mogłoby wydawać się proste a ja odpierdalam jakieś fochy i nie wiadomo co.
Sammy? Doczekałaś się xD wiem że krótkie :) możesz mnie zjeść, czyt. Zabić xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.