Strony

niedziela, 10 września 2017

od Megan cd. Ryan

Jechałam właśnie po plaży razem z moją klaczą, jechałam na oklep a klacz miała na sobie jedynie ogłowie. Byłyśmy w tym terenie od około godziny  więc postanowiłam wracać gdyż był to mój pierwszy dzień tutaj.
***
Weszłam razem z klaczą do stajni, złapałam szybko jej kantar i zdjęłam ogłowie szybko zakładając kantar, wpuściłam konia do boksu i założyłam słuchawki puszczając muzykę i wchodząc do niego. Dałam klaczy dwa jabłka i marchewkę, pocałowałam ją i wyszłam zamykając boks. Usłyszałam głosy i spojrzałam w stronę źródło, był tam Jason i jakiś chłopak, po sekundzie nasze spojrzenia się spotkały a ja odwróciłam głowę. Chłopak wrócił do swoich spraw a ja przyglądałam mu się do momentu wyjścia ze stajni. Szłam swobodnie ścieżką do momentu kiedy ktoś mnie zaczepił.
-Cześć, ty pewnie jesteś Megan? – uśmiechnął się do mnie chłopak.
-Tak... A skąd to wiesz? – wyjęłam słuchawki z uszu rumieniąc się delikatnie.
-Jason, to znaczy stajenny mi powiedział. Ja jestem Ryan Frost, jestem tu nowy, przyjechałem dzisiaj. A ty kiedy przyjechałaś?
-Eee... ja dziś rano – powiedziałam zakrywając twarz włosami.
-Poznałaś już kogoś?
-Tylko ciebie i Jasona... – odpowiedziałam szybko.
-Czego słuchałaś? Jeśli oczywiście dostanę taki przywilej - znów się uśmiechnął.
-Sam posłuchaj sam – powiedziałam podając słuchawki chłopakowi, leciała właśnie piosenka „More than you know”
 -Fajna piosenka. – uśmiechnęłam się a ja odwzajemniałam delikatnie uśmiech, po chwili poczułam, że coś chwyta mnie za nogawkę i pisnęłam widząc coś między psem a wilkiem. Chłopak szybko odgonił to coś a ja zaczęłam głęboko oddychać.
-Nic ci nie jest? Mocno cię ugryzł? - spytał spoglądając na moją nogę.
-Nie, na szczęście złapał mnie tylko za nogawkę.- odpowiedziałam jeszcze delikatnie przerażona.
-Przepraszam cię, zazwyczaj tak robi jak chce się popisać i jak się nudzi.
-N-nic się nie stało.- powiedziałam i poczułam jak Bianca postanowiła się przemieścić, wyszła górą przez moją koszulkę i zasiadła na moim ramieniu machając ogonkiem.
-Jak się nazywa?
-Bianca - odpowiedziałam cicho.
-Śliczna… Tak samo jak jej właścicielka – powiedział chłopak z dziwnym uśmieszkiem, ja spaliłam buraka i byłam czerwona po uszy, zaczęłam wpatrywać się w moje buty bo nie chciałam żeby chłopak nade mną górował ale siedziałam cicho.
-Wiesz bardzo cię przepraszam za Hakate, ma bardzo mocne zęby i jedyną osobą jaką do tej pory gryzł byłem ja - spojrzał na psa.
-Hakate? - spytałam spoglądając na wilczura
-Tak, z jego imieniem jest dość ciekawa historia- zaśmiał się.
-Ale na pewno nic ci nie zrobił? Bo jak coś to pamiętam numer na pogotowie i być może gdzieś mam zapisany w telefonie numer zakładu pogrzebowego.
-Nie, nie trzeba – powiedziałam a kąciki moich ust powędrowały w górę, a chłopak odwzajemnił uśmiech.
-Co powiesz na ognisko?
-Okey… - zgodziłam się opierając plecy o pobliski płotek.
-To poczekaj tutaj, zaraz wracam pójdę po gitarę – pobiegł szybko w stronę akademii i wrócił jakiś czas później z kocami i gitarą.
-To idziemy? -  kiwnęłam głową zastanawiając się czy chłopak wie gdzie idzie.
***
W końcu doszliśmy do celu podróży czyli plaży, chłopak odłożył na piach gitarę i poszedł po gałęzie i nie minęło dużo czasu kiedy ognisko porządnie się paliło. Usiadłam na kocu a Bianca wtuliła się we mnie… Niby pies a jednak kot. Ryan podał mi koc a ja szybko się nim otuliłam i tak siedzieliśmy w ciszy.
-Potrafisz coś zagrać na gitarze? – spytałam spoglądając na gitarę.
-Tak, co mam zagrać? – uśmiechnął wyciągając rękę po gitarę.
-Co ci pierwsze wpadnie do głowy – uśmiechnęłam się i po chwili usłyszałam znaną melodię piosenki „7 years”. Wpatrywałam się w chłopaka oczarowana a on patrzał na struny… Kiedy skończył spojrzał się na mnie i znowu dziwnie uśmiechnął a ja delikatnie odwróciłam wzrok i trochę zarumieniłam.
Wpatrywałam się w chłopaka oczarowana a on patrzał na struny… Kiedy skończył spojrzał się na mnie i znowu dziwnie uśmiechnął a ja delikatnie odwróciłam wzrok i trochę zarumieniłam.
-Czemu ty się ciągle rumienisz?-spojrzał na mnie chłopak.
-Ja… emm… - zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Spoko nie musisz mówić- uśmiechnął się szelmowsko co sprawiło, że na mojej twarzy rumieniec się powiększał.
-Ciepło ci?- spytał chłopak wpatrując się w ognisko.
-Tak sobie- powiedziałam spoglądając na chłopaka.
-Czekaj- powiedział Ryan, sięgnął po drugi koc, okrył mnie nim i objął mnie delikatnie ramieniem. Wywołało to u mnie spalenie buraka ale byłam zmęczona więc ziewnęłam i oparłam się o ramię chłopaka zamykając oczy.
-Dobranoc- usłyszałam cichy głos chłopaka i po chwili odpłynęłam w objęcia morfeusza…
***
-Dzień dobry. Jak się spało?- usłyszałam wesoły głos chłopaka gdzieś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam że wyciąga coś z plecaka którego wczoraj nie miał. W dłoni miał kanapki, zamknął plecak i podał mi jedną z kanapek którą wzięłam do ręki zaczęłam jeść. Zaburczało mi głośno w brzuchu a chłopak się zaśmiał co wywołało delikatny rumieniec na mojej twarzy.
-Dzięki… - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam na co chłopak również zareagował uśmiechem. – Troszkę niewygodnie było ale twoje ramię takie twarde nie jest – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Idziemy pływać?- spytał nagle Ryan spoglądając na mnie pytającym wzrokiem.
-Okey, ale nie mam stroju- odpowiedziałam.
-To nic, możesz w bieliźnie- odpowiedział po czym zdjął koszulkę. Od razu było widać że jest wysportowany.

>Ryan? :3 <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.