Obudziłam się wypoczęta i wtulona w chłopaka, przeciągnęłam się i podniosłam, Rick wyglądał tak uroczo :3 pocałowałam go w policzek i poszłam do swojego pokoju po ubrania, tradycyjnie ubrałam krótkie spodenki, czarną obcisłą bokserkę i glany, wyszłam ze swojego pokoju i wślizgnęłam się do pokoju chłopaka i zrobiłam sobie tosty i mocną kawę.
***
Po pewnym czasie do chłopaka podszedł jego psiak i zaczął szczekać, zauważyłam, że Rick lekko mruga więc zaczęłam chichotać, widziałam, że pies nie ma zamiaru odpuścić, wszedł na Ricka i zaczął po nim skakać, mój śmiech stawał się coraz głośniejszy. Gdy pies zaczął gryźć chłopaka w rękę ten już widocznie nie wytrzymał bo wydarł się.
-Ty cholerny kundlu, przysięgam że cię kiedyś zabiję!
Odwrócił się i gdy tylko to zrobił już był przyklejony do podłogi, pies lizał go po twarzy a ja zaśmiewałam się z całego zdarzenia, jednak ten odgonił szybka psa
-O cholera...-przeklął cicho ale nie było szans żebym go nie usłyszała, wstał i spojrzał na mnie poważnie przez co na chwilę przestałam się śmiać lecz spojrzałam na jego włosy i po chwili znów się śmiałam, wskazałam delikatnie ręką na jego włosy przez co poprawił się i wszedł bez słowa do łazienki. W tym czasie zjadłam i odkładałam naczynia do zlewu, po chwili poczułam 'czyjeś' ręce na moje talii.
-Pięknie dziś wyglądasz wiesz?- powiedział mi do ucha przez co przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz.
-A dziękuję bardzo- odwróciłam się a Rick pocałował mnie -To co dziś robimy?- zapytałam znowu czując jego wargi na swoich.
-Mam w planach ciekawą wycieczkę…- odpowiedział z tajemniczym uśmiechem.-A tak w ogóle to czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
-No nie wiem...-udawałam, że się zastanawia ale uśmiechałam się gdyż rozpierała mnie radość- No pewnie, że tak! –odpowiedziała zagryzając wargę, a Rick złożył na moich ustach długi pocałunek, odkleiliśmy się od siebie a chłopak wsypał karmę do miski psa i wyszliśmy z jego pokoju.
-Nie jadłeś śniadania- zauważyłam po czym złapała go za rękę.
-Zjem po drodze- uśmiechnął się i wyszliśmy z akademii, kierowaliśmy się do jakiegoś domu cały czas urozmaicając nasz czas rozmowami, po chwili znaleźliśmy się pod tym domem a Rick zadzwonił dzwonkiem a gdy furtka się otworzyła chłopak przepuścił mnie przodem, uśmiechnęłam się pod nosem.
-Po co tu przyszliśmy?- spytałam podchodząc pod drzwi. Rick zamknął bramkę i stanął obok mnie.
-Zobaczysz…-powiedział tajemniczo i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi a w nich stanęła jakaś blondynka, już jej nie lubiłam, szczupła, wysoka i seksowna z niebieskimi oczami i blond włosami, typowa uwodzicielka.
-Rick!- pisnęła dziewczyna i pocałowała Ricka w policzek wieszając się na nim, spojrzałam groźnie na dziewczynę, miałam ochotę tej s**e prz****przyć ale powstrzymałam się patrzyłam tylko zazdrośnie na Ricka.-Tak dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie słychać?- spytała się Ricka i odsunęła się od niego ale nie na taką odległość żebym się choć trochę uspokoiła.
-Spoko… Walnę prosto z mostu, mogę pożyczyć auto?- zapytał.
-Oczywiście!- powiedziała wchodząc do domu by poszukać kluczyków. Wreszcie przeniósł wzrok z tej blondyny na mnie.
-Co to miało być?-powiedziałam cicho
-To tylko przyjaciółka.- odpowiedział tak samo cicho.
-Ta, jasne…- powiedziałam i patrzyłam na niego obrażona, najbardziej mnie wkurza gdy facet nie próbuje w żaden sposób przekonać kobiety do jego racji bo to znaczy, że kobieta ma rację.
(Kobieca inteligencja)
-Masz Rick!- krzyknęła z przedpokoju i rzuciła chłopakowi klucz który złapał, a po chwili dodała: -O, nie zauważyłam cię, Nathalie- wyciągnęła rękę w moją stronę, piep****a lafirynda i su*z
-Scarlett- przedstawiłam się ponuro mimo, że wolałam milczeć.
-To my już jedziemy, mamy w planach wspaniałą wycieczkę. Pa Nathalie!- krzyknął kierując się tyłem w stronę garażu.
-Pa Rick! Auto Lamborghini!- pożegnała się dziewczyna po czym zamknęła drzwi. Po chwili drzwi garażu i brama wyjazdowa zaczęły się otwierać.
-Niby mnie nie zauważyła? Wredna franca…-powiedziałam cicho ale miałam nadzieję, że chłopak to usłyszy.
-Przesadzasz skarbie- odpowiedziałem i przeszedłem pod drzwiami garażu które otworzyły się dopiero w połowie.
-Nie przesadzam…- rozejrzałam się po garażu w którym było aż pięć aut, skoro stać ją na auta to i na operację plastyczną, szczególnie na powiększeni ust i tej jej wielkiej dupy.-Niezłe bryki, musi być bardzo bogata.- powiedziałam i wsiadłam do auta dodając. -Ale i tak jestem zła. Co to miało być! Jakim prawem ona cię pocałowała! I jeszcze jak ci się rzuciła w ramiona!
-Mówiłem że to tylko przyjaciółka...- westchnął i usiadł za kierownicą, jego stwierdzenie jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło.
-Ta, przyjaciółka! Jak możesz być po jej stronie!- krzyknęłam odwracając się w kierunku okna, chłopak sięgnął ręką w kierunku skrytki i wyjął okulary przeciwsłoneczne.
-Przecież wiesz że cię kocham- nachylił się na de mną, patrzyłam na niego z powagą ale to jest Rick, jemu nie potrafię się oprzeć.
-Dobra niech ci będzie…- westchnęłam z uśmiechem, jeszcze do tej sz**ty wrócimy, pocałowałam go a ten po chwili wrócił na siedzenie i odpalił silnik.
-To jedziemy?- spytał, auto wydał z siebie ryk silnika.
-Jasne- powiedziałam i wyjęłam drugą parę okularów. Rick ruszył z taką prędkością, że miałam wrażenie, że mi pikawa siądzie, wbiłam się w fotel widząc, że 120 km/h.
-Mogłeś uprzedzić!- krzyknęłam ze śmiechem uderzając go lekko pięścią w ramię. Zaśmiał się w odpowiedzi.-Lepiej zapnij pasy- zwróciłam mu uwagę po chwili ciszy.
-Lepiej sama zapnij- odpowiedział z szyderczym uśmiechem i przyśpieszył do dwustu. Lekko zbladłam i zapięłam szybko pasy, miałam tylko nadzieję, że w nic nie wjedziemy bo Rick wyleci przez przednią szybę jakby był gumową piłeczką.
-Kochanie naprawdę, zapnij pasy.-powiedziałam już zestresowana i wystraszona, chłopak niestety nie zareagował- RICK DO CHOLERY ZAPNIJ TE PASY!-wydarłam się teraz na serio wystraszona gdyż auto jechało coraz szybciej, chłopak spojrzał na mnie i na moją bladą twarz na której malowało się przerażenie i chyba dopiero zauważył, że tylko jemu ta jazda sprawia przyjemność, zwolnił, zapiął pasy i złapał mnie za rękę uśmiechając się do mnie uspokajająco.
-Myszko nie denerwuj się-ścisnął mocniej moją rękę i przestał tak szaleć, po chwili zauważyłam, że zjeżdżamy gdzieś, okazało się, że to McDonald, chyba mój ulubiony fastfood. Zajechaliśmy do McDrive'a, Rick zamówił pełny zestaw śniadaniowy i mocną kawę, ja wzięłam sobie tylko lody, chłopak zapłacił i stanęliśmy na jednym z miejsc parkingowych, ja powoli jadłam lody przyglądając się Rickowi który widocznie nie cackał się z tym jedzeniem, uśmiechnęłam się pod nosem a gdy chłopak zjadł i wyrzucił do śmietnika wszystkie opakowania i papierki nachylił się na de mną i zaczął całować. Miałam wrażenie, że trwało to zaledwie sekundę ale z tego co widniało na telefonie nie mogliśmy się od siebie oderwać przez dłuższą chwilę.
-Wiesz, że cię kocham?-spytał Rick patrząc mi głęboko w oczy...
-Wiem i też cię kocham, pocałowałam go znowu.
W końcu odjechaliśmy i cała trasa minęła nam na rozmowie...
***
W końcu dojechaliśmy do celu naszej podróży, zaparkowaliśmy przed olbrzymim Luna parkiem, na mojej twarzy pojawił się uśmiech małej dziewczynki a gdy wysiedliśmy rzuciłam się Rickowi na szyję i pocałowałam go. Rick uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę prowadząc do kas, szybko załatwiliśmy bilety i stanęliśmy tuż za kasą, rozglądałam się po wszystkich atrakcjach. W końcu zaciągnęłam chłopaka do największej kolejki górskiej jaką kiedykolwiek widziałam.
-Skarbie na pewno chcesz tam iść-spojrzał na mnie poważnie.
-Oczywiście, że tak-pocałowałam go krótko i staliśmy dalej w kolejce trzymając się za ręce.
-------------
Riczu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.