Strony
▼
czwartek, 3 sierpnia 2017
od Irmy cd. Rekera
Nie miałam bladego pojęcia o co chodzi tym wszystkich ludziom! Przecież my byliśmy zawodnikami jak każdy! A oni patrzyli na nas jakby nas zabić chcieli! No ja pierniczę… Wygrywa ten kto jest lepszy a nie! Zawody jak każdy, a oni jak dzieci sie zachowują i pokazują tylko nieprofesjonalizm! Jeszcze ja rozumiem że gdybym była chamska z Rekerem i w ogóle się wywyższała, to można by nas było nie lubić, no ale ludzie… Kur*a bez przesady! Kiedy rozgrzaliśmy konie, wyjechałam z Rekerem równo na dwa różne parkury, z różnymi sędziami. Pierwsza przeszkoda była dość spokojna, tak samo jak trzy kolejne, lecz w pewnym momencie kiedy koń wzbijał się w powietrze, ktoś po złości machnął palcatem przed oczami Nefarii, która się przestraszyła i szarpnęła mocno odbijając się, co sprawiło, że uniosłam się w strzemionach w powietrzu, i straciłam w tym momencie całkowitą kontrolę nad ciałem. Byłam nad siodłem, a nogi były w strzemionach w powietrzu.
Klacz zrzuciła wszystkie belki i przywaliła głową w parkur, przewracając się, a ja przeleciałam nad nią, lecz niestety rozpędzone i ciężkie ciało konia wylądowało na mnie z ogromną siłą, łamiąc mi kości, a właściwie to mnie miażdżąc niemalże jak pustą puszkę coli, która nieco wystrzeliła, bo wyplułam dużą ilość krwi. Klacz upadła na mnie grzbietem i zadem. Ból był wręcz nie do opisania! Gorszy od postrzału czy poparzenia… Czułam się jakby coś prasowało dosłownie moje ciało. Słyszałam trzaski własnych kości i rozlewający ból w środku.
Przestraszona Nefaria próbując wstać przygniatała mnie kilka razy, co sprawiało że miażdżyła moje ciało znowu z ogromną siłą, aż w końcu się podniosła i dodatkowo mnie jeszcze pokopała, gdyż przerażona nie wiedziała gdzie i jak ucieka, co skutkowało że po mnie przebiegła… Uderzyła mnie w głowę, brzuch i kręgosłup. Nie mogłam się ruszać. Ból mi to uniemożliwiał! Dławiłam się własną krwią… Nie mogłam oddychać. Raz widziałam przerażonych kibiców i ich krzyki przerażenia, w drugiej jurorów biegnących do mnie, później ratowników medycznych i nagle… przestałam oddychać.
Następnie stało się coś dziwnego. Dosłownie jakbym była w roli widza i stała obok własnego ciała, widząc co ze mną robią ratownicy medyczni. Dopiero wtedy zobaczyłam że Reker też jest ratowany! „A więc to było zaplanowane” - pomyślałam zła i zrozpaczona jednocześnie i zaczęłam szukać wzrokiem naszych koni. Stały przerażone i trzęsły się przy jakiś ludziach co je złapali. Byli to kibice jacyś najpewniej, którzy chcieli uspokoić drżące i przerażone wypadkiem konie. Było duże zamieszanie. Widzowie zamarli i wszystko wyglądało tak jak na filmach, tyle że to działo się naprawdę, a my byliśmy ofiarami! Słyszałam ich głosy „Boże chyba się zabili” „Oby to nie było nic poważnego” „Nie ruszają się” „Reanimują ich więc jest pewnie bardzo źle” i takie tam inne. Widziałam jak mnie i Rekera reanimują, czyli musiało być z nim tak samo źle choć w zasadzie nie wiedziałam które z nas ma większe obrażenia… Przez około dwadzieścia minut moje ciało nie reagowało na reanimację. Ciało Rekera zareagowało ciut wcześniej od mojego, a kiedy ratownicy medyczni stwierdzili że serce pracuje, od razu mnie również za intubowali, tak jak mojego chłopaka, usztywnili nam ciała i zabrali szybko do śmigłowca, który właśnie lądował.
( Oczywiście bez polskiej flagi tam namalowanej )
Szybko wsadzili nas do helikoptera, gdzie ratownicy wydawali między siebie polecenia, oraz przekazywali coś przez krótkofalówkę zapewne szpitalowi. Jedno co usłyszałam to „Są w stanie krytycznym, zostali…” i tu mi urwało, bo poczułam szarpnięcie gwałtowne i wróciłam do ciała, pogrążając się w ciemności.
Następnie widziałam znowu wszystko z góry. Byłam na sali operacyjnej z Rekerem, gdzie pilnował nas Maks i jakiś mężczyzna… Zaraz! To ten który siedział przy jurorach! Co on tu do cholery robi?! - pomyślałam zdziwiona. Widziałam jak nas operują, ale bardziej skupiłam się na nich, jak rozmawiają ze sobą i jak oglądają wiadomości cali zdenerwowani.
- Na dzisiejszych zawodach w San Diego, w stanie Kalifornia odbyły się zawody jeździeckie w skokach, lecz zostały one przerwane równie szybko jak się zaczęły – mówiła dziennikarka – Dwójka zawodników, Reker Blackfrey i Irma Enderfind startowali równocześnie w zawodach, na dwóch różnych parkurach. Z początku wszystko było dobrze, lecz wtedy dwójka zazdrosnych uczestników przestraszyło ich konie i w trakcie jazdy doszło do dwóch bardzo groźnych i poważnych wypadków. Jeźdźcy zostali przygnieceni przez swoje konie, ratownicy długo ich reanimowali i na szczęście akcje serca udało się wznowić, lecz dwójka młodych jeźdźców jest w stanie krytycznym i mogą nie przeżyć… Prognozy są złe i nastolatkowie walczą teraz o życie, a wszystko to przez zwykłą zazdrość i chęć wygrany za wszelką cenę, „po trupach do celu” przez dwójkę innych młodych nastolatków, którzy są sprawcami tych wypadków… Teraz grozi im usiłowanie zabójstwa! Więcej powie nam reporter Jan Ferningo, który jest na miejscu i widział całe zajście! Janie powiedz jak to wszystko wyglądało! – mówiła i wtedy przełączyli na tego reportera, gdzie wszystko odbywało się na żywo i on zaczął teraz mówić o wypadku i co się tam działo.
-------------
Reker? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.