Gdy wujek tak nagle czmychnął z Irmą do jej pokoju myślałem, że z nerwów
oszaleję! Chciałem do niej iść, ale wyprzedził mnie Edward, który
trzasnął mi drzwiami przed nosem i nie pozwolił gad jeden wejść! Na nic
było drapanie w drzwi ani moje prośby, bo posłali mi wielkiego ignora...
Martwiłem się o Irmusie oraz modliłem w myślach by zdążyli wyjąć kulę
na czas i żeby nic tam nie zostało uszkodzone. Edward był dobrym
lekarzem, ale ja nadal miałem w pamięci wyryte stare dzieje gdy czasami
Michael dla zabawy strzelał mi w nogi i ręce... Tak ból był straszny,
ale jeszcze gorsze było wyciąganie pocisków i szycie ran. Lekarz, który w
tedy się mną zajmował pracował na czarno i był znajomym mojego ojca...
Podawał mi tak słabe leki przeciwbólowe, że wyłem z bólu cały czas kiedy
to robił a w nagrodę jedynie mogłem dostać w łeb i iść po całym zabiegu
spać... Na te wspomnienia aż zadrżałem ze strachu i usiadłem pod zbitą
szybą. Cieszyłem się, że snajper nie trafił dziewczynie w głowę ani
serce... W sumie to nie wiedziałem czemu to zrobił, bo im zazwyczaj
zależy na szybkim zlikwidowaniu wroga a nie bawienie się w patrzenie jak
ofiara się wykrwawia. Nie że coś, ale takie są fakty! Kocham Irmę i nie
wyobrażam sobie bez niej życia...
Nie mam pojęcia ile tak siedziałem, ale kiedy usłyszałem krzyk
dochodzący z podwórza od razu połączyłem fakty i stwierdziłem, że to
nasz pan niedoszły zabójca. Pewnie słabo się ukrył i ochrona go
znalazła. Oj to nie będzie miłe co go teraz czeka... w żadnym stopniu to
nie będzie przyjemne dla tego faceta. Chciałem już się podnieść z ziemi
i przyjrzeć dokładniej czarnej zmorze prowadzonej przez ochroniarzy,
którym nie miał najmniejszych szans uciec, ale w tedy ktoś złapał mnie
za ramie i jak się okazało był to wujek Maks.
- Wujek?! Jak ty tak cicho łazić umiesz?! Nawet nie słyszałem, że
otwarłeś drzwi! - mówiłem pod wpływem wielu emocji przez co mi się
krzyknęło a on uciszył mnie ruchem ręki.
- Ciszej Reker... Nie interesuj się tyle, bo kociej mordki dostaniesz -
stwierdził a ja zmierzyłem go wrogim wzrokiem - No już nie gniewaj się -
pogłaskał mnie po głowie - Nie wnikaj w tą sprawę zbytnio, bo ja sobie
poradzę - dodał na co przewróciłem oczami i westchnąłem.
- Zobaczę - mruknąłem - Mogę do Irmy? - zapytałem zmieniając temat.
- Jasne zakochańcu - zaśmiał się w odpowiedzi i szybko odszedł więc nic
powiedzieć mu takiego nie mogłem! "Czyli wie? A może nie wie?" -
spytałem się w myślach szybko wślizgując do pokoju niebieskookiej gdzie
lekarz coś jeszcze posprawdzał i wyszedł. Ja natomiast usiadłem na
krześle obok łóżka Irmusi i zacząłem czekać.
*****
Minął dzień... Była ósma rano... Nic nie jadłem a jedynie co wypiłem to
mały łyk wody, do którego jakoś zmusił mnie wujek. Oczywiście zadowolony
z tego nie byłem, ale mnie skubany szantażował więc zrobiłem to jedynie
dla tego, że chciałem zostać przy mojej kochanej Irmie. Twarz
dziewczyny była ciągle taka spokojna... Często do niej mówiłem, ale
odpowiedzi nie otrzymywałem co było normalne, ale jakoś dziwnie się
czułem. Kiedy zaczęła się budzić od razu popatrzyłem na nią ze
zmartwieniem gotowy biec szybko po pomoc, lecz to chyba nie było
konieczne. Kiedy na mnie spojrzała szeroko się uśmiechnąłem.
- Obudziłaś się - rzekłem szczęśliwy siadając na jej łóżku oraz pogłaskałem ją po głowie.
- Ile spałam? - spytała jakoś.
- Cały dzień - odpowiedziałem jej spokojnie przez co westchnęła - Nie
martw się! Będzie dobrze! Cały czas przy tobie byłem i będę - oznajmiłem
jej z uśmiechem. Chciała już coś mówić, ale w tedy do pokoju wpadł
Edward z Maksem. Doktorek od razu zaczął ją badać na co użarła go w rękę
do krwi, ale blondyna jakoś szczególnie to nie ruszyło. Podał jej
przeciwbólowe i sobie poszedł.
- Jak się czujesz? - zapytał Maksiu z troską w głosie.
- Jest nawet, nawet - odpowiedziała mu na co skinął głową i zmierzył nas uważnym wzorkiem.
- No to jedziemy na lotnisko - stwierdził a my spojrzeliśmy na niego
zdziwieni - Lecimy do Hiszpanii! Już was spakowałem, konie też są
przygotowane. Przygotować się na wysokie temperatury! - zaśmiał się -
Mam nadzieje, że będziecie zadowoleni i się cieszycie - dodał jeszcze z
uśmiechem.
<Irma? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.