Strony

środa, 3 maja 2017

od Triss cd. Viktorii

-Gdzie idziesz?-zapytałam Viktorię, która odwróciła się do mnie  lekko zaskoczona.
-Do North, wszystko ok u Amora?-odparła dziewczyna, kończąc odpowiedź pytaniem.
-Tak.-powiedziałam cicho, po czym poszłam do boksu mojego konia.
Jadł siano, co jakiś czas podnosząc głowę. Patrzyłam na niego, na razie nie wchodziłam do środka, chciałam, żeby trochę odpoczął po wydarzeniu na hali. Po kilku minutach usłyszałam głośne uderzenie dobiegające z boksu North, szybko skierowałam się tam.
-Wszystko git? Chcesz się przejść?-zapytałam prawie bezgłośnie.
-Daj nam 20 minut, idźcie nad wodę.-szepnęła, a ja kiwnęłam głową i oddaliłam się w kierunku boksu Amora.
Otworzyłam ostrożnie drzwi do boksu. Ogier podniósł szybko głowę i przyglądał mi się.
-No już...-powiedziałam cicho.
Przymknęłam drzwi i zrobiłam krok w stronę konia. Ten parsknął przestraszony.
-Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.-wyciągnęłam powoli dłoń w stronę Amora.
Cofnął się i położył uszy po sobie. Wyjęłam z kieszeni jego ulubiony przysmak-marchewkę, i kucnęłam, aby położyć ją na ściółce. Ogier zjadł warzywo i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Uśmiechnęłam się lekko i wzięłam kolejną; tym razem wzięłam ją do ręki, którą wyciągnęłam do konia. Amor przestąpił nerwowo z nogi na nogę, aby za chwilę ustąpić. Zabrał szybko marchewkę z mojej dłoni i schrupał ją z zadowoleniem. Podeszłam do konia i pogładziłam go delikatnie po szyi. Cofnął się lekko, ale nie był już tak przerażony.
-Właśnie tak. Super.-pochwaliłam go i zapięłam lonżęprzy kantarze. Pogłaskałam konia i wyszłam z nim z boksu.
Wyszliśmy ze stajni, a Amor rozszerzył chrapy i wypuścił przez nie gwałtownie powietrze. Zaczął kłusować, ciągnąc za lonżę.
-Prrr.-uspokajałam ogiera, który po chwili przeszedł do stępa, co chwila rozglądał się, parskając głośno.
Gdy opuściliśmy teren Akademii koń zatrzymał się i odwrócił głowę w stronę padoków, po czym zarżał głośno. Zaśmiałam się cicho i skręciłam w stronę lasu. Gdy weszliśmy do skupiska drzew, zatrzymałam się, a koń zaczął jeść zieloną trawę. Pogłaskałam go po szyi, drgnął niespokojnie, ale po chwili uspokoił się. Po kilku minutach postanowiłam ruszyć dalej.Cmoknęłam cicho.
-Chodź, idziemy.-powiedziałam do Amora, niedługo potem szliśmy leśną drogą.
Nagle  zza krzaków wybiegła sarna, płosząc ogiera, który zaczął stawać dęba i cofać się. Wspiął się wysoko na tylnych nogach, aby zaraz potem wylądować kopytami na ziemi. Gdy tylko to się wydarzyło, bryknął i pociągnął mocno głową.
-Amor, spokój, już dobrze!-przekonywałam konia. Po chwili uspokoił się, a ja pogłaskałam go i poszliśmy dalej.
Po kilku minutach usłyszałam cichy gwizd, natychmiast odwróciłam się i zobaczyłam Viktorię z North biegnące do nas.
-Dobrze, że się nie spłoszył.-pochwaliła Amora, który uniósł dumnie głowę.
-Tak.-uśmiechnęłam się.-A jak z North?
Viktoria pogłaskała karą klacz po szyi z zadowoleniem.
-Też ok. Jak już wyszłyśmy z boksu było lepiej.-odparła.
Kiwnęłam głową i zauważyłam jezioro daleko przed nami.
-Wzięłaś lonżę?-zdziwiła się dziewczyna.
-Tak, pomyślałam, że będzie wygodniej, niż z uwiązem.-potwierdziłam i przeczesałam włosy palcami.
Dziewczyna pokiwała głową. Szłyśmy leśną, dość szeroką drogą, ciszę przerywał stukot kopyt o podłoże. Uwielbiałam ten dźwięk, taki spokojny i rytmiczny.
Kilkanaście minut później byłyśmy nad jeziorem, wyglądało pięknie, otoczona lasem woda, w której odbijały się drzewa.
-Dawno tu nie byłam.-zauważyłam i podeszłam do wody razem z Amorem.
Na początku zapierał się i nie chciał za nic podejść, ale już po chwili przekonał się, zachęcony  przeze mnie, i ostrożnie podszedł do zbiornika. Zanurzył chrapy w wodzie, a następnie pyszczek, i zaczął pić. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam pięciolatka po szyi. Viktoria z North podeszły bliżej nas i konie zaczęły się obwąchiwać, co chwila odsuwając od siebie pyszczki. Zakryłam usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem, wyglądali tak uroczo z uszami skierowanymi do przodu.
-Chyba niedługo wsiądę na Batona.-zwróciłam się do Viktorii, która uniosła brwi.
-...............................................

>Viczeł? c: <






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.