Strony

poniedziałek, 1 maja 2017

od Triss cd. Viktorii

Słuchałam  z uwagą to, co mówi Viktorian jednocześnie z zadowoleniem zauważając, że wypiła już całą kawę. Gdy skończyła szybko przemyślałam sprawę.
-No to tak..-zaczęłam, przerwał mi jednak mój pies, który postanowił, że muszę go pogłaskać. Zadowolony z siebie owczarek wsunął swój duży, szary łeb w moje dłonie.-Axel...-westchnęłam z lekkim rozbawieniem i głaszcząc go kontynuowałam-Najpierw musisz ustalić przyczynę tego zachowania. Bez tego nie zrobisz nic. Ja znam większość przyczyn zachowań Amora, dlatego idzie nam coraz lepiej. Więc ustalmy przyczynę, a potem zabierzmy się za eliminację skutków.-uśmiechnęłam się i postanowiłam zadać parę pytań.-Ktoś oprócz ciebie jeździ na North?-pokręciła przecząco głową.-Może kto wyprowadza ją na padoki?
-Jason i inni, ale to jego zazwyczaj proszę. On na pewno nic złego jej nie zrobił.-Viktoria zmarszczyła czoło w zamyśleniu.
To trochę zbiło mnie z tropu, ale już po chwili znów mnie olśniło.
-Wiesz, co się z nią dzieje, kiedy jesteś na lekcjach?-zapytałam z entuzjazmem czując, że trafiłam w dziesiątkę.
-Stoi w boksie lub na padoku, chyba że...-Viktoria spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Musimy iść do pani Peek.-stwierdziłam.
Viki myślała chwilę, po czym poderwała się z miejsca.
-Chodźmy teraz!-prawie krzyknęła.-Zdążymy jeszcze przed ciszą nocną, musimy się pospieszyć, chodźmy!-powtórzyła i skierowała się do drzwi.
Szybko zrobiłam to samo, z odrobinką niechęci zostawiając koce, jednak po chwili nie myśląc o tym zamknęłam drzwi i ruszyłam za biegnącą Viktorią. Po kilkunastu minutach biegu przeplatanego marszem, zdyszane dobiegłyśmy do drzwi ze złotą tabliczką głoszącą "Dyrektorka Pani Peek". Złapałyśmy oddech, a potem Viktoria zapukała do drzwi. Po usłyszeniu stłumionego z wiadomych powodów "Proszę" weszłyśmy do środka. Starsza kobieta siedząca przy biurku zmierzyła nas wzrokiem.
-Dzień dobry.-zaczęła Viktoria-Chciałyśmy zapytać o coś.
Pani Peek napisała coś szybko na klawiaturze, po czym odpowiedziała.
-Jak się nazywacie?-zdawało się, że westchnęła.
-Ja jestem Viktoria Embress, a to-wskazała na mnie ruchem głowy-Triss Brown.
-Dobrze, o co chciałyście spytać? Nie mam dużo czasu.-kobieta patrzyła na nas wyczekująco.
Tym razem ja postanowiłam się odezwać.
-Chodzi o konia Viktorii, North Wish. Czy ktoś robi z nią cokolwiek, kiedy mamy lekcje?-zadałam pytanie i zerknęłam na dyrektorkę, szybko pożałowałam, jej chłodny wzrok zabijał.
Pani Peek zastanawiała się chwilę.
-Tak, jeden z uczniów-wstrzymałam oddech-zdaje się... tak, Nick, mówił coś, że bierze North Wish i jeszcze jednego... wspominał chyba o Amorze?-zagotowało się we mnie, jakim prawem ktokolwiek bez mojej wiedzy wyjmował Amora z boksu?! I to uczeń, którego nie znam!
Viktoria stała zamurowana, widziałam, że jest wściekła.
-Dziękujemy.-uśmiechnęła się chłodno.-To my już pójdziemy, do widzenia.
Skierowałyśmy się do wyjścia, Viktoria starała się nie trzasnąć drzwiami, gdy je zamknęła oparła się o ścianę.
-Idziemy do niego. Teraz.-warknęła z wściekłością.
Nie miałam nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Gotowało się we mnie ze złości. Wtedy mnie olśniło. Jakoś  dwa tygodnie temu był taki czas, w którym Amor jakby "cofnął się", zachowania, które udało mi się wyeliminować, na przykład odskakiwanie przy zakładaniu kantara, czy kopanie przy czyszczeniu, znowu powróciły. Wtedy myślałam, że to chwilowe, ale pracę nad tym musiałam zacząć od nowa. To przez niego! Przez Nick'a!- pomyślałam wściekła na ucznia.Przecież Amor mógł równie dobrze kopnąć go, a on... on na pewno go szarpał!
-To dlatego Amor zaczął znowu bać się kantara...-szepnęłam, po czym napotkając zdziwione spojrzenie Viktorii, dodałam-Nic, nic.
Gdy mijałyśmy stajnie wpadł mi do głowy pewien pomysł. Harumi zna większość uczniów!
-Czekaj, zapytajmy Harumi'ego!-powiedziałam głośno do Viktorii.-Znam go, a on większość uczniów.-wyjaśniłam.
Dziewczyna zastanawiała się chwilę.
-No dobra.-zgodziła się.-To prowadź, ja go nie znam.
Pokiwałam głową i weszłam do stajni, Japończyk właśnie kończył karmić konie szkółkowe.
-Haru!-powiedziałam głośno, chłopak odwrócił się  do nas.
-Cześć Triss, co chciałaś?-zapytał.
-Słuchaj, znasz może Nick'a?-zadałam pytanie, Harumi zastanawiał się chwilę.
-Tak, często tu przychodzi. Ostatnio brał North, wcześniej też...Amora?-kiedy zobaczył nasze miny dodał zaskoczony-Jak to, nie wiedziałyście? Pytałem go, mówił, że właścicielki i pani Peek wiedzą.
-Czyli kłamał.-warknęła Viktoria.
Japończyk rozłożył bezradnie ręce.
-Nieważne. Powiesz nam, gdzie mieszka? Musimy natychmiast do niego iść.-powiedziałam pewnie.
-Wspominał coś o pokoju numer 49. Sprawdźcie tam.-odparł Haru.
-Dzięki wielkie, mu już pójdziemy!-rzuciłam na odchodne.
 Wyszłyśmy ze stajni i pobiegłyśmy w stronę pokoi. Szybko odnalazłyśmy 49, stojąc przed drzwiami zastanawiałam się, co zrobi Viktoria. Ta zapukała mocno, już po chwili otworzył nam szatyn.
-Czego?-rzucił, obojętnie opierając się o drzwi.
-Co zrobiłeś z naszymi końmi?!-warknęła Viktoria, a Nick zaśmiał się chłodno.
-Lonżowałem i czyściłem.-wycedził mrużąc oczy.-Ten skarogniady jest strasznie agresywny, pieprzone bydlę staranowało mnie, kiedy kazałem mu galopować. Zdążyłem odskoczyć, ale kopnął mnie w ramię. Przy czyszczeniu ten szatan strasznie się wiercił, to trzepnąłem go zgrzebłem.-zarechotał.
-Co zrobiłeś?!-krzyknęłam.
-Co z North?-wycedziła Viktoria.
-Ta szkapa, North? Chyba tak, nie chciała podać mi kopyt. Postraszyłem ją batem, ale i to nie pomogło, więc szurnąłem ją. Tępe macie konie.-zaśmiał się pogardliwie.
Amora na lonżę na galop dwa tygodnie temu?!
Viktoria nie wytrzymała. Błyskawicznie wyciągnęła nóż i przyłożyła go do szyi Nick'a. Uderzyła go w twarz.
-Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do naszych koni, pożałujesz.-wycedziła z wściekłością.-Nie masz prawa, rozumiesz?!
Chłopak pokiwał w szoku głową.
-Jeszcze pożałujesz.-warknęła Viktoria i  wykręciła mu rękę. Nick wydał zduszony krzyk. Czyżbym usłyszała pęknięcie?
Dziewczyna przytrzymała chwilę rękę chłopaka w ten sam sposób, po czym puściła.
-Idziemy.-zwróciła się do mnie chłodno.
 Trzasnęłam drzwiami, za którymi stał oszołomiony Nick, i ruszyłam do mojego pokoju. Obok mnie szła Viktoria, wciąż wściekła po ostatnim zdarzeniu. "Jest strasznie agresywny, pieprzone bydlę staranowało mnie, kiedy kazałem mu galopować. Zdążyłem odskoczyć, ale kopnął mnie w ramię. Przy czyszczeniu ten szatan strasznie się wiercił, to trzepnąłem go zgrzebłem." Jak on mógł?! Łzy napłynęły mi do oczu. Poczułam potrzebę znalezienia się przy Amorze, co z tego, że było już późno.
-Viktoria, ja... ja idę do Amora.-szepnęłam i nie oglądając się poszłam do stajni. Z mocno bijącym sercem kierowałam się do boksu mojego konia, tak jakby miałoby go tam nie być...
Gdy dotarłam przed jego drzwi weszłam do środka i rozpłakałam się. Podeszłam do pięciolatka i pogładziłam delikatnie dłonią jego szyję.
-Obiecałam... obiecałam, że już nikt cię nie uderzy...przepraszam.-wyjąkałam.
Nagle podeszła do mnie Viktoria.
-Triss, wracajmy już.-powiedziała.-Wszystko będzie dobrze.
Pokiwałam głową i ruszyłyśmy w milczeniu.
-Jutro pójdziemy z nimi na spacer, co ty na to?-zaproponowała Viktoria.
To był  dobry pomysł, więc zgodziłam się.
-Chcesz jeszcze kawy? Mogę dać ci karmelu na zapas.-parsknęłam śmiechem na wspomnienie pochłaniającej kawę dziewczyny.

>Viktoria? ^^ <



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.